W tych dniach w mediach i to tych do tej pory z całej siły wspierających rząd Donalda Tuska (między innymi w Rzeczpospolitej), pojawiły się artykuły analizujące realizację budżetu po 4 miesiącach, z których wynika, że sytuacja finansów państwa wygląda znacznie gorzej, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego.
Trzeba przy tym podkreślić, że w 2023 roku w związku z prowadzeniem zaostrzonej polityki monetarnej przez bank centralny, walczący z inflacją, mieliśmy w I i II kwartale do czynienia ze spadkiem PKB odpowiednio o 0,8 proc. i 0,5 proc., a cały rok zakończył się symbolicznym wzrostem PKB wynoszącym tylko 0,2 proc. Ten rok jest pod tym względem znacznie lepszy, w całym roku 2024 wzrost PKB ma wynieść 3,6 proc., natomiast w I kwartale tego roku wg. szybkiego szacunku GUS, wzrost PKB wyniósł aż 1,9 proc. Przy blisko 2 proc. wzroście PKB w I kwartale w sytuacji kiedy w analogicznym okresie roku ubiegłego mieliśmy do czynienia ze spadkiem PKB o 0,8 proc., sytuacja budżetu państwa powinna być znacznie lepsza, a jest wyraźnie gorsza.
Ministerstwo finansów opublikowało w II połowie maja informacje o szacunkowym wykonaniu budżetu w okresie styczeń-kwiecień, z której wynika, ze deficyt budżetu państwa wyniósł aż 40 mld zł, podczas czy w analogicznym okresie 2023 roku, wyniósł tylko 10 mld zł. Dochody budżetowe po 4 miesiącach wyniosły tylko ok. 214 mld zł i stanowiły 31,4 proc. planowanych (a więc o 2 pkt procentowe mniej niż upływ czasu), w tym wpływy z VAT niecałe 100 mld zł (około 31 proc. planowanych), a wpływy z akcyzy na poziomie 27 mld zł (także około 31 proc. planowanych). Znacznie gorzej wygląda realizacja wpływów z PIT wyniosły one tylko 25 mld zł czyli zaledwie 23 proc. planowanych i są to dane bardzo niepokojące w sytuacji kiedy wg GUS w I kwartale mieliśmy ponad 14 proc. wzrost płac w gospodarce ( średnia płaca wzrosła o 14,4 proc.).
Zaawansowane wydatki
Z kolei wydatki choć zostały zrealizowane w kwocie aż 254 mld zł, stanowiły tylko 29 proc. planowanych, a więc były aż o 4 punkty procentowe niższe od upływu czasu, a mimo tego deficyt wyniósł jak już wspomniałem aż 40 mld zł. Gdyby więc wydatki zostały zaawansowane zgodnie z upływem czasu, deficyt budżetu po 4 miesiącach były jeszcze wyższy i w zestawieniu z jego poziomem sprzed roku, wręcz szokujący. A więc przy wyraźnym wzroście PKB w I kwartale tego roku, sięgającym realnie blisko 2 proc., odnotowanie tak wysokiego deficytu w budżecie państwa jest niepokojącym sygnałem dotyczącym realizacji dochodów budżetowych w tym w szczególności tych o charakterze podatkowym.
Wszystko wskazuje także na to, że rząd Tuska w kolejnych miesiącach będzie powstrzymywał albo wręcz ograniczał wydatki i pierwszym tego wyraźnym sygnałem jest wypłata 14. emerytury tylko w wysokości minimalnej emerytury wynoszącej od marca tego roku 1780 zł. Świadczenie to będzie o blisko 900 zł niższe niż w roku ubiegłym, kiedy to wyniosło 2650 zł i mimo tego, że spotkało się to z ogromną krytyką w mediach społecznościowych, rząd Tuska raczej decyzji w tej sprawie nie zmieni.
Presja podatkowa
W sytuacji bardzo słabego wykonywania dochodów budżetowych po 4 miesiącach (a więc już 1/3 roku budżetowego), narasta presja na podwyżki podatków i stąd decyzja rządu Tuska o podwyżce VAT na żywność, a także rezygnacja od 1 lipca tego roku z mrożenia cen prądu, gazu i ciepła systemowego, co oznacza znaczące podwyżki cen tych nośników energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców. Wyraźnie także widać, że minister finansów ogranicza także wydatki budżetowe, po 4 miesiącach są one zaawansowane tylko 29 proc., a więc o ponad 4 pkt procentowe niżej niż upływ czasu (stąd także zapewne zapowiedź obniżenia 14. emerytury o blisko 900 zł).
Jeżeli ta niekorzystna tendencja dotycząca kształtowania się dochodów budżetowych będzie kontynuowana, to może zabraknąć około 80 mld zł planowanych dochodów budżetowych, i w związku z tym w II połowie roku należy się spodziewać głębokiej nowelizacji budżetu, urealnienia poziomu dochodów (zaplanowano je na poziomie ok. 682 mld zł), a w konsekwencji głębokich cięć wydatków budżetowych, szczególnie tych o charakterze społecznym. Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby minister finansów w sytuacji nie wykonania dochodów budżetowych na taką skalę, zdecydował się powiększyć deficyt budżetowy, który ta koalicja i tak powiększyła do poziomu 184 mld zł.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693776-nawet-sprzyjajace-ko-media-pisza-ze-rzad-sobie-nie-radzi