"Jesteśmy świadkami kompromitacji państwa, które nie jest w stanie znaleźć morderców komendanta głównego policji. Domagamy się wyjaśnień od przedstawicieli organów wymiaru sprawiedliwości i podania ich do wiadomości publicznej" - napisały wdowa po gen. Marku Papale i jego córka w specjalnym oświadczeniu do mediów.
Odnosząc się do niedawnego wyroku warszawskiego sądu, który uniewinnił Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., ps. Słowik, od zarzutów nakłaniania do zabójstwa Papały, Małgorzata i Natalia Papała napisały:
Dziś czas cofnął się dla nas o 15 lat. Jako pokrzywdzone w śledztwie w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały jesteśmy w punkcie wyjścia, z tą różnicą, że nie wierzymy już w żadne zapewnienia i dobre intencje.
Córka i żona zamordowanego generała zwracają uwagę, że konsekwencje wyciąga się wyłącznie wobec szeregowych pracowników policji, a nie wierchuszki - polityków i przełożonych funkjconariuszy.
Od dnia ogłoszenia wyroku jesteśmy świadkami spektaklu pod tytułem szukamy winnych. Słyszymy wypowiedzi polityków, obciążających się wzajemnie. Szuka się winnych wśród szarych pracowników, a my pytamy: gdzie są konsekwencje wobec kolejnych ministrów, prokuratorów, komendantów nadzorujących śledztwo?" -
piszą zrozpaczone kobiety, które nie szczędzą gorzkich słów również pod adresem całego systemu funkcjonowania państwa:
Jesteśmy świadkami kompromitacji Państwa, które nie jest w stanie znaleźć morderców Komendanta Głównego Policji -
czytamy w oświadczeniu Małgorzaty i Natalii Papały.
Podkreśliły, że ich zaufania nie buduje "brak partnerskiego traktowania przez organy prowadzące śledztwo".
Wyrażamy swój sprzeciw, żal i rozgoryczenie sytuacją, w której organy wymiaru sprawiedliwości nie potrafią współpracować między sobą. Bulwersuje brak współpracy między prokuraturą a sądem. Podczas toczącego się procesu dochodziło do żenujących sytuacji, kiedy to odmawiano udostępnienia materiałów sądowi -
napisały kobiety.
Natalia i Małgorzata Papała podkreśliły, że przedstawiciele państwa zapewniali przez wiele lat, że sprawcy zabójstwa zostaną osądzeni i skazani. Niestety nic z tego nie wyszło. A może po prostu nie mogło...
Stanowcze wypowiedzi polityków, potwierdzające pewne wersje zdarzeń, utwierdzały nas we wskazywanych przez nich przekonaniach. Te wypowiedzi, w pewnych momentach zastępujące ustalenia niezawisłego sądu, kształtowały w nas przeświadczenie o słuszności prowadzonych działań. Utwierdzały wiarę w Państwo i system sprawiedliwości
- czytamy w oświadczeniu wdowy po gen. Marku Papale i jego córki.
Kobiety domagają się wyjaśnień od przedstawicieli organów wymiaru sprawiedliwości, a także ich upublicznienia i zajęcia stanowiska w tej sprawie przez Prokuratora Generalnego.
Były komendant główny policji został zastrzelony 25 czerwca 1998 r. w Warszawie w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał. W toku śledztwa rozpatrywano kilkanaście wersji, przeprowadzono kilkaset przesłuchań świadków. Sprawę prowadziła najpierw Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. W 2009 r. skierowała ona akt oskarżenia przeciwko Boguckiemu i "Słowikowi". Pod koniec 2009 r. śledztwo przekazano prokuraturze w Łodzi.
W trwającym od lutego 2010 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie procesie warszawska prokuratura zażądała 15 lat więzienia dla Boguckiego za obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia b. szefa policji. Wobec "Słowika" - oskarżonego o nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. Iwan, do zabójstwa Papały - prokuratura wnosiła o 8 lat. Obrońcy i podsądni wnosili o uniewinnienie.
W 2012 r. łódzka prokuratura apelacyjna ujawniła, że - według ustaleń opartych na zeznaniach świadka koronnego Roberta P. - do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały. Podczas napadu Igor M., ps. Patyk (wcześniej Igor Ł. - zmienił nazwisko) miał oddać śmiertelny strzał do b. szefa policji. Zarzuty zabójstwa usłyszeli "Patyk" i Mariusz M. Według warszawskiej prokuratury wersja ta jest "kompletnie niewiarygodna".
W wyroku z 31 lipca uniewinniającym Boguckiego i Andrzeja Z. warszawski sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, a dowody uznał za "kruche". Uzasadniając wyrok, sędzia Paweł Dobosz podkreślił, że dowody w sprawie były "kruchymi, rozrzuconymi ogniwami, które tylko w swoim przekonaniu prokurator zestawił w mocny łańcuch". Zaznaczył jednocześnie, że wyrok nie jest porażką wymiaru sprawiedliwości, tylko porażką organów ścigania i prokuratury, bo nie dostarczyła sądowi wystarczających dowodów.
To zdumiewające, że w takiej sprawie, jak zabójstwo Papały, dwie prokuratury nie potrafiły współpracować ze sobą -
mówił sędzia.
Jak podkreślił, w procesie wytworzyła się szczególna sytuacja, gdy pozostające poza procesem wątki śledztwa w sprawie śmierci Papały przeniesiono z Warszawy do Łodzi. Według sądu warszawscy prokuratorzy dowiadywali się o ustaleniach łódzkich kolegów "z plotek, z prasy lub tu, na sali sądu".
AM/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/69339-rodzina-papaly-mowi-dosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.