Most jest bezpieczny i nie trzeba go zamykać. Gdyby zagrażał bezpieczeństwu kierowców, nie zostałby dopuszczony do ruchu.
stwierdziła Małgorzata Gajewska, rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych w Warszawie.
Taka awaria to promil w stosunku do całego przedsięwzięcia. Most się nie zawali. Na razie nie są znane przyczyny usterki, ale to nie jest nic supernadzwyczajnego
dodała uspokajająco. „Nic supernadzwyczajnego” to krusząca się niczym szarlotka nawierzchnia Mostu Marii Skłodowskiej-Curie (dawniej Mostu Północnego). A to, co się nie rozkruszyło, sprężynowało jak nadmuchany materac. Warstwa pod asfaltem zachowywała się zresztą tak samo.A wszystko to działo się na moście, który został oddany do użytku pod koniec marca 2012 r., zaś ostatnia część pod koniec stycznia 2013 r. Wystarczyło kilka dni upałów.
Kruszący się i sprężynujący asfalt to ma być normalka
jak zauważył na Twitterze jeden z rządowych propagandystów, skoro rozpiętość temperatur wynosi w Polsce 65 stopni Celsjusza, to musi się tak dziać. W prorządowej i broniącej Hanny Gronkiewicz-Waltz propagandzie pewnie musi, natomiast w innych krajach naszej strefy klimatycznej nie musi i się nie zdarza. Bo wbrew pozorom położenie asfaltu, który się nie kruszy i wytrzymuje duże różnice temperatur jest czymś prostym i potrafiono to robić już przed II wojną światową.
W Warszawie Hanny Gronkiewicz-Waltz normalne jest to, że kruszy się i ugina nawierzchnia nowego mostu, kosztującego ponad miliard złotych. I to jest oczywiście drobiazg.
W ogóle w Warszawie Hanny Gronkiewicz-Waltz normalna jest każda fuszerka: podmyty z powodu źle prowadzonych robót tunel Wisłostrady, zalana stacja budowanej drugiej linii metra, pękające z powodu budowy metra ściany kamienic, regularnie zalewana podczas deszczów trasa Armii Krajowej itp. Właściwie powinniśmy się cieszyć, że zarządzana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz stolica nie została zburzona podczas prowadzonych za jej kadencji inwestycji i remontów.
Wprawdzie poruszanie się po Warszawie jest za rządów obecnej pani prezydent połączeniem rajdu Dakar z rzeczywistością pokazaną w serii filmów „Szybcy i wściekli”, ale miasto jeszcze stoi.
A mogłaby przecież zrealizować się straszna wizja z filmu Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz!?”. Główny bohater, grany przez Krzysztofa Kowalewskiego dyrektor Tadeusz Krzakoski, złożył przyjacielską wizytę na Węgrzech. Tamtejszy socjalizm był równie dziadowski jak ten polski, dlatego podczas wyciągania zakopanej w błocie ciężarówki powalono słupy telefoniczne i zerwano linie. Gdy potem dyrektor Krzakoski próbował zadzwonić do Warszawy, usłyszał: „Nincsen telefon összekapcsolásunk. Ez a telefon nem jó meg az se jó, tudja. Vihar volt és ledőltötte az oszlopokat úgyhogy nincsen semmi telefonkapcsolásunk”. Co znaczyło: „Nie ma połączenia telefonicznego. Ten telefon jest zepsuty i drugi też nie działa. Była burza i uszkodziła słupy, więc nie mamy połączenia telefonicznego”. Ale nikt Krzakoskiemu tego nie przetłumaczył, więc bezradnie spytał: „Co?”. Na co Węgierka, która spokojnie mogłaby pracować w gabinecie Hanny Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała: „Vihar volt, tudja. Vihar. Az oszlop - ledőlt. Nincsen semmi kapcsolásunk. Warszawa nincsen. Nincsen Varsó. Warszawa nie ma”. Co oznaczało: „Była burza. Burza. Słupy są uszkodzone. Nie mamy połączenia. Warszawy nie ma. Nie ma Warszawy”. Krzakoski coś tam wreszcie zrozumiał, więc zapytał: „Co, zburzona?”. Na to usłyszał: „Igen, igen!”, czyli „tak, tak!”.
Gdyby Hanna Gronkiewicz-Waltz pojechała z przyjacielską wizytą do Budapesztu, może nauczyłaby się czegoś od swego budapeszteńskiego odpowiednika, bo stolica Węgier jest jednak obecnie zarządzana bez porównania sprawniej niż Warszawa.
I może byłoby odwrotnie niż w filmie Barei, czyli bez niej, choćby na krótko, Warszawie nie groziłoby zburzenie, tylko zapanowałaby tu wreszcie normalność. Tyle że Hanna Gronkiewicz-Waltz chyba oglądała film Barei i raczej z Warszawy się nie ruszy. Bo mogłoby być z nią tak jak z dyrektorem Krzakoskim. Gdy wrócił z Węgier, okazało się, że już nie jest dyrektorem i że wszystko się zmieniło. Bez referendum.
Stanisław Janecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/69305-i-znowu-powialo-bareja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.