Europosłowie PiS Ryszard Czarnecki i Karol Karski zorganizowali konferencję prasową przed siedzibą NBP, podczas której staneli w obronie poslkiej waluty i sprzeciili się planom przyjęcia euro w Polsce. „Jeśli patrzymy na państwa, które przyjęły euro, widzimy, że nie jest to rozwiązanie dobre. Widać to szczególnie na przykładzie naszych sąsiadów” - powiedział prof. Karol Karski.
Ryszard Czarnecki podkreślił, jak ważne dla każdego suwerennego państwa jest posiadanie własnej waluty stwierdzając, że nie ma żadnego powodu, abyśmy mieli z niej obecnie rezygnować.
Własna waluta jest elementem suwerenności, własna waluta jest elementem niepodległości. Obchodzimy stulecie naszej narodowej waluty – złotego i nie ma żadnego powodu, abyśmy się tego mieli wyzbywać i zmniejszać w ten sposób suwerenność naszego kraju
— powiedział europoseł Czarnecki.
Przypomniał też, że większość Polaków nie chce wymiany waluty na euro.
Temat naszej konferencji poświęcony jest obronie złotówki i sprzeciwowi wobec wejścia Polski do strefy euro. 4/5 Polaków nie chce, abyśmy byli w strefie euro. To świadczy o zdrowym rozsądku, pewnym pragmatyzmie, racjonalizmie naszych rodaków. Chcemy, aby Polacy lepiej znali doświadczenia Europy Zachodniej, a one są – jeśli chodzi o eurozonę - fatalne
— dodał Czarnecki.
„Wyrywanie kręgosłupa”
Prof. Karol Karski ocenił z kolei, że ustanowienie wspólnej waluty w UE było pierwszym elementem, mającym pozbawić państwa narodowe ich suwerenności, o czym mówił sam ówczesny przewodniczący KE Santer.
Gdy w 1999 roku w pierwszych państwach Unii Europejskiej wprowadzano euro, ówczesny Przewodniczący Komisji Europejskiej Jacques Santer, powiedział: „Proszę Państwa, właśnie wyrwaliśmy jeden z filarów państwa narodowego, teraz czas na kolejne - politykę zagraniczną, w tym handlową, kwestie bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, kwestie podatkowe”. W Polsce tego kręgosłupa jeszcze nie wyrwano
— ocenił prof. Karol Karski.
Słaby interes
Jego zdaniem, istnieje dostatecznie wiele przykładów państw, które przyjęły euro, a teraz cierpi z powodu problemów ekonomicznych, co wyraźnie widać wśród sąsiednich krajów jak Litwa czy Słowacja.
Jeśli patrzymy na państwa, które przyjęły euro, widzimy, że nie jest to rozwiązanie dobre. Widać to szczególnie na przykładzie naszych sąsiadów. Mój okręg wyborczy składa się z dwóch województw Polski Północno-Wschodniej: Podlaskiego i Warmińsko-Mazurskiego. Województwo Podlaskie graniczy z Litwą, państwem, które w 2015 r. wprowadziło euro. Do momentu wprowadzenia euro, to Polacy jeździli na Litwę kupować tanie towary. Gdy na Litwie wprowadzono euro, to Litwini przyjeżdżają do nas, ponieważ w Polsce jest taniej. Widzą to zwłaszcza mieszkańcy Suwałk, Sejn - te ogromne kolejki Litwinów przed supermarketami
— podkreślił.
Badania wskazały, że po wprowadzeniu euro, w ciągu pierwszych miesięcy, cena nabywcza pieniądza może zmaleć nawet o 30 proc. Największe koszty poniosą ci najmniej zarabiający, bo są to koszty jedzenia, napojów niealkoholowych, czyli to, co stanowi największą część budżetu osób najmniej zarabiających. Nie ma żadnego powodu, aby do tego dochodziło. Dlatego też mówimy stop euro, jesteśmy za zachowaniem złotówki i jesteśmy w tym konsekwentni. Nie tylko chcemy zachować walutę narodową, ale również nie wprowadzać Polski do korytarza walutowego, do węża walutowego, ponieważ już takie działanie powoduje osłabienie gospodarki danego państwa
— zaznaczył europoseł Karski.
CZYTAJ TEŻ:
pn/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693036-pis-broni-polskiej-waluty-prof-karski-mowimy-stop-euro