To jest nie do pomyślenia! Od dwóch tygodni rolnicy prowadzą strajk okupacyjny w Sejmie, od 10 dni wycieńczający strajk głodowy. Ich jedynym warunkiem było spotkanie z premierem, któremu chcieli przedstawić swoje postulaty. Gdyby taka sytuacja miała miejsce za rządów PiS, huczałaby o niej cała Europa, a unijni urzędnicy groziliby karami. Donald Tusk nie tylko nie odpowiedział na prośbę rolników o rozmowę, ale cynicznie wykpił ich głodówkę, życząc „dobrej kondycji”. Jedyną osobą z władz Rzeczypospolitej, która spotkała się z protestującymi, był prezydent Andrzej Duda. „Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, że głowa państwa raczyła zerknąć w stronę rolników, że liczymy się jako społeczeństwo rolnicze w tym kraju i jesteśmy wdzięczni” – powiedzieli. Widząc, że ich postulat spotkania się z premierem nie ma szans na realizację, zakończyli dziś swój protest, w dziesiątym dniu głodówki. I to chyba mówi wszystko o podejściu obecnego rządu o oczekiwań obywateli. W każdej kryzysowej sytuacji zostaniemy zignorowani, wzięci na przetrzymanie i skazani na własną bezsilność. Koalicja 13 Grudnia w pełnej, bezdusznej krasie! Naprawdę takiej wolności chcieli wyborcy Tuska?
Cyniczna odpowiedź Tuska
„Życzę wszystkim dobrej kondycji. Uważam, że nie warto narażać dla manifestacji politycznych własnego zdrowia”
— rzucił cynicznie Donald Tusk, zapytany podczas wczorajszej konferencji prasowej o prośbę protestujących rolników o spotkanie. Nigdy się na nie wybierał. Wstyd!
Głodówka protestujących nie zrobiła na Tusku żadnego wrażenia. Najwyraźniej obywatel dla Platformy Obywatelskiej jest tylko pustym przymiotnikiem, nadającym cieplejsze skojarzenia nazwie partii. Zresztą ta bezobjawowa obywatelskość znana jest nam dobrze od lat.
Reakcja rolników
Jak rolnicy zareagowali na słowa premiera? Z dużą klasą, ale jednak i rozczarowaniem.
Wyraźnie odczuwamy, że premier unika spotkania z nami i robi uniki w postaci dyskredytowania nas. Albo nie jesteśmy rolnikami, albo związkowcami, a tak naprawdę jesteśmy obywatelami. Gdyby przyszedł, pogadałby, to by się dowiedział, kim jesteśmy
Względy polityczne nigdy nas nie interesowały. Nas interesuje tylko nasze życie, przeżycie nawet. To jest powoli sytuacja postawiona na ostrzu noża, więc poświęcamy swoje zdrowie, bo nie można chyba inaczej
— powiedzieli dziś rano rolnicy w rozmowie z reporterem Telewizji wPolsce.
Nasze postulaty nie są w żaden sposób polityczne. Walczymy z Zielonym Ładem jak cała Europa. W całej Europie rolnicy walczą z Zielonym Ładem, więc w jaki sposób jesteśmy polityczni?
Spotkanie z prezydentem
Argumenty te jednak premiera nie przekonały. Konsekwentnie ignoruje rolników, a protestujących nazywa chuliganami. Gdyby nie prezydent Andrzej Duda, można by sądzić, że dzisiejsze państwo polskie zdecydowało o całkowitej likwidacji rolnictwa, które zawsze było przecież naszą siłą.
Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, że głowa państwa raczyła zerknąć w stronę rolników, że liczymy się jako społeczeństwo rolnicze w tym kraju. Jesteśmy wdzięczni, że był raz jedyny w Sejmie i do nas podszedł
— powiedzieli rolnicy po spotkaniu z prezydentem, który przyszedł do nich z zaproszeniem na spotkanie w Pałacu Prezydenckim.
Zakończenie protestu głodowego
Nie doczekawszy się rozmowy z premierem, widząc że ich trud nie przyniesie żadnego skutku, postanowili zakończyć protest po 10 dniach głodówki.
Bardzo żałujemy, że się z nami nie spotkał i wiemy, że się z nami nie spotka. Miał trzy szanse, były trzy posiedzenia Sejmu. My też już powoli nie możemy, to nie są przelewki, to jest 10 dni głodówki
— oświadczyli protestujący ogłaszając zakończenie głodówki. Zapowiedzieli jednak, że nie składają broni i będą walczyć o własne gospodarstwa i przyszłość polskiego rolnictwa.
Co będzie dalej?
Łatwo przewidzieć i przewidywania te są raczej mroczne. Rolnicy protestowali przeciwko Zielonemu Ładowi i przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące do kraju z Ukrainy. Podkreślali, że granica z Ukrainą powinna być „zamknięta na wjazd towarów niekontrolowanych i niebadanych”. A przecież obie te sprawy przeszły w PE przy bardziej lub mniej milczącej aprobacie polityków z kręgu Donalda Tuska. Nie ma co się spodziewać, że będzie w stanie przeciwstawić się swoim brukselskim i berlińskim zależnościom. Nie rozumie także, że jeśli nie zostaną podjęte błyskawiczne decyzje, polskie rolnictwo upadnie, małe gospodarstwa przestaną się opłacać, ziemia zostanie przejęta przez obcy kapitał albo też zaniknie rodzima produkcja rolna. Przecież obliczony jest na to Zielony Ład. Co nam wtedy zostanie? Uzależnienie się od obcych dostaw. A przecież bezpieczeństwo żywnościowe państwa jest polską racją stanu. Jesteśmy krajem przyfrontowym, coraz bardziej zagrożonym wojną. Powinniśmy więc widzieć kwestie bezpieczeństwa niezwykle szeroko – nie tylko militarnie, ale także w obszarze przemysłu, transportu, komunikacji, zabezpieczenia medycznego oraz właśnie aprowizacji. Zabezpieczenie własnej samowystarczalności powinno być naszym priorytetem. Oddanie tych pól jest działaniem na szkodę państwa. Jeśli ten rząd nie jest zdolny pojąć podstawowych kwestii, jawi się oczywiste pytanie czyje cele realizuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/692719-podlosc-i-pogarda-tusk-wykpil-protest-glodowy-rolnikow