Komisja Europejska postanowiła zakończyć prowadzony pod pozorem nieprzestrzegania w naszym kraju praworządności polityczny spektakl dotyczący blokowania Krajowego Planu Odbudowy. Ze strony wiceszefowej KE padły kolejne kuriozalne słowa, jakoby w naszym kraju nie występowało już naruszanie praworządności, bo… Bruksela „widzi determinację w działaniach mających na celu naprawę systemu sądownictwa i sytemu prokuratorskiego”. To oczywiście bajka dla naiwnych. W rzeczywistości, jak dowiedział się portal wPolityce.pl, decyzja zapadła już w połowie grudnia, w czasie pierwszej wizyty w belgijskiej stolicy Donalda Tuska jako nowego premiera. Wystarczyła jedna jego proniemiecka deklaracja.
Wbrew temu o czym spekulowano od wielu tygodni nie chodziło wyłącznie o samą zmianę rządu w Polsce i ponowne zajęcie fotela premiera przez szefa Platformy Obywatelskiej.
Jak ustalił portal wPolityce.pl, kluczowe spotkanie odbyło się 15 grudnia, gdy zaraz po zaprzysiężeniu rządu Tusk pojechał do Brukseli na szczyt Unia Europejska-Bałkany Zachodnie, poprzedzający posiedzenie Rady Europejskiej.
Najserdeczniej jak tylko mogli witali go wówczas m.in. przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola.
W czasie tej wizyty Tusk dowiedział się, że musi zapomnieć o stanowisku szefa Komisji Europejskiej. A przecież już po jesiennych wyborach sugerował, że gdy szybko „posprząta po PiS”, może odejść z funkcji premiera. Co więcej, jego koalicjanci w rozmowach „na offie” pomiędzy 15 października a 15 grudnia pewnym tonem twierdzili, że to rząd tylko na rok, bo potem Tusk ma wracać do Brukseli, tym razem na ważniejsze stanowisko.
Co wydarzyło się w połowie grudnia w Brukseli? Przewodniczący Platformy usłyszał, że chrapkę na drugą kadencję w Komisji ma Ursula von der Leyen. Padło wówczas kluczowe pytanie:
Jakie są Twoje warunki, by Polska zagłosowała na mnie?
Tusk nie wahał się z odpowiedzią:
Odblokowanie pieniędzy na KPO.
Spotkanie Tuska z von der Leyen trwało ledwie pół godziny. Po nim na konferencji prasowej szefowa KE ogłosiła:
Komisja jest gotowa do przekazania Polsce 5 mld euro w ramach prefinansowania, czyli w ramach zaliczki. Liczę na ścisłą współpracę nad realizacją kamieni milowych ws. niezależności sądownictwa, abyśmy mogli dokonać pierwszej wypłaty
Na żadne kamienie milowe nikt jednak nie czekał. Były bowiem one tylko jednym z elementów politycznego teatru służącemu do nacisków na rząd Zjednoczonej Prawicy.
Deal został więc szybko przyklepany i wdrożony, a dziś – wystąpieniem Very Jourovej – domknięty.
Trzeba przyznać, że przewodniczący PO miał rację – potrafił błyskawicznie odblokować bezprawnie przetrzymywane, a należne Polsce środki. Tyle że rezygnując przy tym z jakiejkolwiek gry w Brukseli o polskie interesy.
Komisja i tak prędzej czy później pieniądze by odblokowała, bo lewicowo-liberalnej ekipy nie mogłaby już przecież grillować argumentem rzekomego łamania praworządności, ale gabinet Tuska mógł mieć w ręku jakikolwiek mechanizm wpływania na unijne towarzystwo decyzyjne, stawiając inne postulaty w zamian za poparcie dla drugiej kadencji Niemki w europejskim „rządzie”.
Ekspresowo to odpuścił.
mtp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/692595-nasz-news-wiemy-co-przehandlowal-tusk-by-odblokowac-kpo