Z ulgą przyjąłem nieoficjalną jeszcze wiadomość, że prezydent Duda nie podpisze przyjętej przez parlament ustawy o uznaniu śląskiego za regionalny język. Jej akceptacja oznaczałaby, że będzie on nauczany w szkołach, używany w urzędach, a propagujące go instytucje uzyskają państwowe wsparcie.
Dlaczego jednak przeciwstawiać się uznaniu gwary za język, skoro chce tego część jej użytkowników? Dlaczego Rzeczpospolita Polska nie ma stać się „opiekunką śląskiej tożsamości”? Dlaczego nie przyjąć, że „w czasie rosnących zagrożeń zewnętrznych Rzeczpospolita Polska, odwołując się do swoich świetnych tradycji wielokulturowego i wielojęzycznego społeczeństwa, powinna więc stać się opiekunką i strażniczką całego swojego kulturowego bogactwa, na jakie składają się również śląski język i śląska tożsamość”, jak apelują sygnatariusze listu skierowanego do prezydenta, a napisanego przez Szczepana Twardocha?
10 lat temu ten sam autor swoje stanowisko ujął bardziej lapidarnie, ogłaszając na Facebooku: „Pierdol się, Polsko”. Była to reakcja na decyzję Sądu Najwyższego, który stwierdził:
Szanując przekonanie części Ślązaków o ich pewnej odrębności, wynikającej z kultury i regionalnej gwary, nie można jednak zaakceptować sugestii, iż tworzy się naród śląski, bądź już istnieje […] dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób „narodowości śląskiej
na terenie Śląska należy ocenić, jako dążenie do osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP”.
Tak więc „Rzeczpospolita jest opiekunką”, jeśli spełnia życzenia separatystów, w innym wypadku ma „się pierdolić”. Uznanie gwary śląskiej za język ma być pierwszym krokiem do traktowania Ślązaków jako osobnego narodu, o czym m.in. Twardoch mówi wprost, deklarując się jako pisarz nie polski, ale śląski. Środki, które separatyści uzyskają zarówno z kasy państwa, jak i funduszy UE na kultywowanie kultury śląskiej, otworzą przed nimi nowe możliwości. Jeśli Ślązacy są osobnym narodem, to mają prawo do decydowania o swoim zbiorowym losie, mogą domagać się niepodległości, mogą – związania z innym państwem.
Dziś wyobrażenia takie wydają się nierealne, ale jeszcze niedawno ekscentryczne byłoby postrzeganie śląskiej gwary jako osobnego języka. Małgorzata Wołczyk na portalu wPolityce.pl wskazywała na podobieństwo działań europejskich separatystów – laboratoryjny ich przykład stanowi Katalonia: od oficjalnego języka do osobnego państwa.
Większość Ślązaków uważa się za Polaków, z tego właśnie poczucia wyrasta ich historyczna tożsamość, co pokazywały powstania śląskie i bohaterowie regionu tacy jak Wojciech Korfanty. Można jednak próbować stan ten zmienić. Samozwańczy rzecznicy mniejszości zawsze usiłują zantagonizować ją z większością, gdyż tylko to stwarza im szansę odegrania poważnej roli politycznej.
Do tego dążą „autonomiści śląscy”, którzy działania takie traktują jako dźwignię swojej kariery, a przynależność śląską przeciwstawiają polskości. Przyłączają się do nich postacie takie jak Twardoch. Mało prawdopodobne, aby przyciągnęli znaczące grupy Ślązaków, ale to oni są zorganizowani i świadomi swoich celów, a więc mają na szczeblu regionalnym przewagę nad niezorganizowaną większością, która akceptując stan obecny, nie zdaje sobie sprawy z jego zagrożenia i nie potrafi przeciwstawić się nowemu niebezpieczeństwu. Zwłaszcza że to separatyści uzyskują znaczące wsparcie sił zewnętrznych, którym nie na rękę jest silna i podmiotowa Polska. Zamierzeń swoich raczej nie osiągną, ale będą czynnikiem destabilizującym państwo.
Dominująca ideologia wymierzona jest we wszelkie tożsamości, w tym narodową. Dzieje się to pod hasłem praw człowieka, które oderwane od fundamentów prawa naturalnego arbitralnie definiowane są przez silniejszych. Nic dziwnego, że za językiem śląskim zdążyła się już wypowiedzieć Fundacja Helsińska.
Autorzy cytowanego listu mają rację, że wokół Polski narastają zagrożenia zewnętrzne. Tyle że wewnętrzne separatyzmy tylko je wzmacniają. Rosja próbuje generować je w całej Europie, a w przypadku Śląska przyklasną im także Niemcy, którym autonomia tego regionu jest bardzo na rękę i odwoływać się może do historii. Położenie Polski powoduje, że separatyzmy są dla niej znacznie groźniejsze niż dla Hiszpanii.
Władza Tuska, która oficjalnie głosi „płynięcie w głównym nurcie”, czyli podporządkowanie się dominującym w UE siłom, mniej lub bardziej świadomie spełniała będzie ich życzenia. Zwłaszcza, że wpisują się one w miło brzmiące hasła emancypacji mniejszości. A rządzący w Polsce dziś, każdym swoim posunięciem dowodzą, że zależy im wyłącznie na partyjnych i osobistych korzyściach. Ogłoszenie autonomii Śląska z pewnością przyniesie im aplauz znaczących środowisk opiniotwórczych w kraju i za granicą. Jakie będą tego konsekwencje dla Polski, nie wydaje się ich przejmować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/692484-podstepny-urok-separatyzmu