Nie minęło jeszcze pół roku rządów Donalda Tuska, a postkomuna na dobre rozlała się w przestrzeni publicznej. Zamordyzm, prześladowania, hejt i polityczna zemsta stały się programem wszelkich działań. Ministerstwa i urzędy skrupulatnie wdrażają wytyczne inżynierów rewolucji kulturowej, nie dostrzegając jak dalece zapędzili się w ideologię. W imię wolności i tolerancji urządzają nam neomarksistowski ład, obsesyjnie depcząc wszystko, co katolickie. Bo jak zapowiadał Sławomir Nitras, „potrzebny jest wstrząs”, „potrzebna jest jakaś kara” i podjęcie takich działań, żeby katolicy w Polsce stali się mniejszością. „Musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego że jeśli nie, to znowu podniesiecie głowę” – zapowiedział Nitras, a Donald Tusk wpisał to w swój polityczny program. Pierwsze efekty pojawiły się natychmiast. Koalicja 13 Grudnia zaczęła od usuwania krzyży z gabinetów, niszczenia tablic upamiętniających polskich bohaterów, rugowania ważnych wydarzeń historycznych z podręczników i prób wykreślenia religii ze szkół. Na prowadzenie wysunął się nieoczekiwanie Rafał Trzaskowski, który z dumą ogłosił wdrożenie w warszawskim ratuszu nowych regulacji na miarę postępowego „świeckiego państwa”.
Tęczowy bożek i zakaz modlitwy
Pracownicy Urzędu Miasta otrzymali szczegółowe wytyczne, zebrane w skrajnie zideologizowanym dokumencie. Ze ścian mają zniknąć krzyże i inne symbole religijne, a urzędnicy nie będą mogli umieszczać ich nawet na własnych biurkach. Wszystkie organizowane w urzędzie wydarzenia mają mieć charakter świecki, a modlitwa będzie na nich zabroniona. Trzaskowski podpisał rozporządzenie, które nie tylko zakłada walkę z symbolami religijnymi i przejawami wiary, ale wkracza w przestrzeń wolności urzędników jeszcze dalej. Mają oni bowiem respektować wszelkie prawa związków jednopłciowych oraz aktywnie odpowiadać na zapotrzebowanie środowisk LGBT+.
„W przypadku osoby transpłciowej, której wygląd zewnętrzny może odbiegać od stereotypowych wyobrażeń związanych z płcią zapisaną w oficjalnych dokumentach, zwracaj się do niej taką formą imienia czy zaimków określających płeć, jakie sama zasygnalizuje”
— czytamy w dokumencie. Zalecane jest także posługiwanie się feminatywami i formami bezosobowymi. „Warszawa jest pierwszym miastem w Polsce, które przyjęło taki dokument” – obwieściła Monika Beuth, rzecznik ratusza, dodając że z nowych procedur ma zostać obowiązkowo przeszkolony każdy urzędnik.
Gwałt na Konstytucji
Dokument, mający rzekomo przeciwdziałać dyskryminacji, stanowi akt dyskryminacji już w założeniu. Bo niby dlaczego jest w urzędowej przestrzeni miejsce na tęczową flagę czy inne przejawy ideologii LGBT+, a nie ma go dla symboli religijnych? To przecież oczywiste złamanie art. 53. Konstytucji RP, który gwarantuje wolność religijną i prawo do jej publicznego wyznawania. Ustawa zasadnicza stawia sprawę jasno:
„Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie”.
Konstytucja stanowi też, że „wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy”.
Jawi się także pytanie, co oznacza zakaz modlitwy i akcentów religijnych na uroczystościach organizowanych przez ratusz. Czyżby także na obchodach rocznicowych? Rafał Trzaskowski rozmydla kwestię:
„Nie dajmy się zwariować. Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią. Stolica zawsze będzie też szanować swoją tradycję – stąd elementy religijne choćby podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Ale Polska jest państwem świeckim. A Warszawa jest tego państwa stolicą. Kropka”.
Dokąd prowadzi deptanie wiary?
Dobrze znamy te postulaty świeckiego państwa i długą listę zakazów, jaką zdążyli już sporządzić neomarksistowscy rewolucjoniści. Pierwsze kroki za nami. Coraz głośniej słychać wypowiadane z obrzydzeniem opinie o tym, że katolicy prowokują manifestowaniem swojej wiary, że przestrzeń jest publiczna i musi być neutralna, że „krzyż w Polsce zrobił się sposobem oznaczania terenu” i czas skończyć z tym zawłaszczaniem. Ideologiczne szaleństwo trwa. Rząd, który nie jest zdolny do stworzenia konstruktywnego programu rozwojowego dla Polski, który nie radzi sobie z sytuacjami kryzysowymi, nie potrafi zadbać o spójną politykę międzynarodową i zadbać o zabezpieczenie polskiego interesu narodowego, z niebywałą determinacją wprowadza destrukcyjne społecznie rozwiązania. Jego priorytety to „pigułka po” dla nastolatek, aborcja na żądanie, dofinansowanie In vitro z budżetu państwa, edukacja seksualna, „małżeństwa” homoseksualne i wzięcie pod szczególną opiekę środowisk LGBT+. Ministerstwo sprawiedliwości już pisze z nimi projekty ustaw. Tylko czekać aż będą karać myślozbrodnię. Wyrażenie swojej opinii na temat propagandy LBGT+ będzie ścigane. W przeciwieństwie do profanacji kościołów, na które nawet sądy przymykają oko. Wolność religijna katolików jest naruszana na każdym kroku. Pierwsze decyzje rządu Donalda Tuska wymierzone zostały w organizacje, inicjatywy i media katolickie poprzez odebranie środków budżetowych na realizowane projekty. Co więcej, większość sejmowa odrzuciła obywatelski projekt zmian w kodeksie karnym, który chroni wolność religijną, zakazuje zakłócania publicznych obrzędów, bezczeszczenia przedmiotów kultu i publicznego wyszydzania religii. Pod projektem podpisało się 400 tys. osób. I choć Szymon Hołownia zapewniał, że żaden projekt obywatelski nie zostanie zlekceważony, Koalicja 13 grudnia zmieliła go w sejmowej niszczarce. Ale co się dziwić, skoro w rządzie zasiadają ludzie wyjątkowo aktywni na „czarnych marszach”, a wiceministrem kultury jest Joanna Scheuring-Wielgus, która wkroczyła do kościoła podczas Mszy Świętej i przerwała ją swoją proaborcyjną manifestacją! Neomarksistwowska rewolucja postępuje w Polsce coraz śmielej. Dla ludzi wierzących sprawa dodatkowy, duchowy wymiar. Decyzja Trzaskowskiego ogłoszona została w uroczystość św. Andrzeja Boboli, patrona Polski, po nowennie odmawianej w intencji Ojczyzny. Tego samego dnia miała w Sejmie miejsce debata o ochronie życia dzieci nienarodzonych i wściekły atak organizacji aborcyjnych. Jakże oczywista jest ta duchowa walka światów. Tym bardziej potrzeba naszej katolickiej nieustępliwości. Stawką jest nie tylko nasze dziedzictwo, zachowanie polskiego ducha, ale przyszłość Polski.
Co będzie dalej? Szukając dalekiej perspektywy, wystarczy spojrzeć na Francję i Niemcy. Tam też najpierw ateizowano, usuwano krzyże, potem zamykano kościoły i przerabiano je na knajpy. Dziś Bożego Narodzenia wprawdzie nikt już oficjalnie nie świętuje, ale za to wszyscy chodzą na palcach wokół ramadanu, a zamiast procesji oglądają na ulicach muzułmanów bijących pokłony dla Allaha. Obyśmy zdołali to pojąć w porę. Wojna cywilizacji jest niebezpiecznym faktem. Mamy jeszcze szansę być mądrymi przed szkodą!
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/692184-w-kraju-tuska-katolicy-maja-byc-mniejszoscia-niedoczekanie