Kolejne dni rządu Donalda Tuska dowodzą, że ośmiogwiazdkowe hasło, które z taką dumą było głoszone jeszcze kilka miesięcy temu, jest jedynym punktem programu, a obietnice wklepane w komputery na miesiąc przed wyborami, okazały się szyderstwem z otumanionych wyborców.
Hasło odnosi się do niszczenia tego, co rozpoczęło lub kontynuowało Prawo i Sprawiedliwość. Poczynając od wielkich inwestycji: Centralny Port Komunikacyjny, elektrownie atomowe, ORLEN, inwestycje kolejowe i drogowe, rozbudowa portów morskich, budowa muzeów, poprzez działalność CBA i IPN, a na komisji ds. badania rosyjskich wpływów i pracach domowych dla uczniów kończąc.
Co najważniejsze Tuskowi najbardziej przeszkadza to, co było istotą rządów Prawa i Sprawiedliwości: wzmacnianie suwerenności Polski. Chodzą mu po głowie pomysły dobrowolnego i uroczystego zrzeczenia się suwerenności Polski poprzez złożenie deklaracji (ciekawe w jakiej formie prawnej?) o absolutnej wyższości prawa unijnego na prawem stanowionym w Polsce, przez wybrany przez Polaków Sejm, Senat i Prezydenta RP.
Osiem gwiazdek wydawało się ordynarnym rynsztokowym zawołaniem lumpów w ulicznej zadymie. Szybko okazało się jednak, że to jest wszystko, na co stać przeciwników Prawa i Sprawiedliwości, bez względu na to, czy są to kryminaliści tak chętnie głosujący na PO w więzieniach, czy zmanipulowani młodzieńcy, czy zawodowi prowokatorzy, albo sprzedajni dziennikarze, luminarze pseudo nauki, brukselscy i berlińscy eurokraci, emerytowani SB-cy, przedstawiciele kasty sędziowskiej i prokuratorskiej, po ośmiogwiazdkowych polityków.
Bycie ośmiogwiazdkowcem to stan umysłu. Symbole nabierają wówczas szczególnego znaczenia. Np. pojawił się pomysł zlikwidowania stojącego w Warszawie na Placu Józefa Piłsudskiego pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej. Warto przypomnieć, że do Smoleńska, dla uczczenia pomordowanych na rozkaz Kremla i Stalina polskich oficerów, lecieli przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, w tym również przyjaciele Tuska, Kosiniaka-Kamysza, Czarzastego. Zginęli tam również najwyżsi rangą wojskowi, duchowni głównych wyznań, szefowie centralnych instytucji państwa, szeroka reprezentacja środowisk społecznych.
Wszystkie nazwiska są na pomniku, który ośmiogwiazdkowcy w swoim szale niszczenia chcą usunąć, wypisane są taka samą czcionką, są tej samej wielkości. Śmierć zrównała wszystkich, zakopała podziały i zamknęła rachunki. W takich miejscach każdy uczciwy i przyzwoity człowiek przynajmniej milczy. Bo są granice, poza które przechodzić nie wolno, jeżeli chce się należeć do wspólnoty polskiej i europejskiej.
Cynik powie, że z pomnikiem smoleńskim to taka normalna prowokacja, taka gra, taki pomysł, aby odwrócić uwagę i podrażnić Kaczyńskiego i PiS. Tyle, że narzędziem w tej ośmiogwiazdkowej, ohydnej grze jest pamięć o ludziach, którzy oddali życie na służbie Ojczyzny, a dzisiaj odpowiedzieć na barbarzyńskie zapowiedzi nie mogą.
Jednocześnie Tusk próbuje kreować swój antyrosyjski wizerunek walczącego na każdym kroku z Putinem. Jak to się ma do zamiarów likwidacji znajdującej się na głównym placu w Warszawie pamiątki po ofiarach putinowskiego zamachu?
A jak ta antyputinowska postawa ma się do ochrony olsztyńskich szubienic – monumentu sławiącego zbrodnie Armii Czerwonej na mieszkańcach Warmii i Mazur, niszczenie miast, grabież majątku, zniewolenie tych, którym przyszło żyć pod władzą zainstalowanego i osłanianego przez Moskwę komunistycznego reżimu?
A przecież szubienic bronią olsztyńscy ośmiogwiazdkowcy, na czele z byłym prezydentem Olsztyna Grzymowiczem i radnymi PO, odmawiającymi rozebrania szkaradnego obiektu, mimo że miasto zostało do tego zobowiązane przez sąd.
Nowy prezydent, protegowany Grzymowicza, Szewczyk, w kampanii wyborczej nieśmiało wspominał, że szubienice może należałoby przenieść. Takie, nawet nieśmiałe deklaracje, są ciekawe, bo Szewczyk, jeszcze niedawno będąc przewodniczącym Rady Miasta razem z Grzymowiczem bronił szubienic.
Przenieść, ale gdzie? O Tym już Szewczyk nie mówi. A może po ośmiogwiazdkowej linii partyjnej Trzaskowski z Szewczykiem zawarli umowę, że olsztyńskie szubienice powędrują do Warszawy na plac Piłsudskiego, w miejsce pomnika smoleńskiego? Przecież współpraca już jest bardzo dobra. Wszak zarządzana jeszcze przez Szewczyka olsztyńska Rada Miasta przekazała z budżetu 100 tys. zł na organizację imprezy Trzaskowskiego – Campus Polska.
Ośmiogwiazdkowa intencja jest jasna: pomnik polskiej ofiary i służby ma zniknąć, a pomnik moskiewskiej zbrodni i okupacji ma trwać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691867-olsztynskie-szubienice-na-warszawskim-placu-pilsudskiego