Jak to było detalicznie z wejściem Polski do UE na finiszu w Kopenhadze opisał premier Leszek Miller.
„Tak to było”.
Nie spierano się o nadrzędność konstytucji RP, praworządność, niezawisłość sędziów powołanych przez Radę Państwa PRL, ustroje trybunałów, przywracanie demokracji przez polityków SLD/PZPR i PSL/ZSL, sposób stanowienia i wykonywania prawa krajowego.
Koniec końców chodziło w Bella Center o pół miliona ton mleka i dodatkowe 108 mln euro na ochronę granicy wschodniej - wschodniej granicy Polski i wschodniej granicy UE, „1300 kilometrów zewnętrznej granicy lądowej UE, stanowiącej najbardziej niebezpieczny odcinek”.
Już wtedy. O czym intelektualista poseł Joński ani wicemarszałek Senatu Stanecka nic nie wiedzieli targając na granicę z Białorusią swoje uniesienia.
Za brak pół miliona ton mleka polityk PSL/ZSL Jarosław Kalinowski gotów był zerwać negocjacje z premierem Danii Rasmussenem i wyjść z koalicji z SLD. Dziś europoseł Kalinowski ma dziób bardziej zamknięty, a jego kolega z PSL/ZSL minister rolnictwa Czesław Siekierski udaje, że nie jest konstytucyjnym ministrem. Milioner z lewicy, senator Witkowski radzi chłopstwu zacisnąć pasa…
Uśpieni własnym dostatkiem, w tym z brukselskiej oazy. Bo co to jest pół miliona ton mleka rocznie w porównaniu do zamachu na ich własne państwo, do ciężaru inżynierii społecznej i rabunku finansowego rodaków opisanego w projekcie zielonego ładu. Kogo wy w końcu reprezentujecie?
Suwerenność Unii, osobliwie 28 jej państwa, które ma być aparatem wykonawczym polityk Niemiec i Francji, czy suwerenność Polski?
Polska bez własnego pieniądza, bez własnych podatków, bez własnej polityki zagranicznej i obronnej? Bez prawa weta które jest prawem fundamentalnym wspólnoty równych państw! Albo „Europa Ojczyzn” de Gaulle`a, albo giełdowa spółka akcyjna dla politycznych maklerów?
Bruksela, co to za okropny retusz intelektualny, poluje dziś inaczej niż Karol Wielki, Napoleon, Hitler,czy Stalin. To rodzaj imperializmu instytucjonalnego czy menedżerskiego. Łamanie suwerenności państw karami i niedostatkiem. Czy promotorem takiego podboju państwa jest obecny premier Polski? Bo lepsza od Polski jest ucieczka od Polski?
Lata temu w rozmowie z red. Henrykiem Nowaczykiem („Tygodnik Bałtycki”) tak o Polsce w Europie mówiła Anna Walentynowicz: „Ruch „Poza Układem” ma poważne wątpliwości co do słuszności lansowania przez nasz krótkowzroczny establishment modelu integracji europejskiej. Likwidacja tradycyjnych państw i zastąpienie ich euroregionami leży jedynie w interesie coraz liczniejszych i pozbawionych kontroli biurokratów oraz wielkich konsorcjów wyspecjalizowanych w grach kapitałowych”.
O Annie Walentynowicz Donald Tusk mówił po tragedii smoleńskiej: „Prawdziwa legenda, prawdziwa matka „Solidarności”, kochał ją Gdańsk i całe Pomorze”.
Skoro matki, którą wznosi na piedestał historii nie słucha, to koga słucha Donald Tusk?
Nie jest łatwo wyleczyć Polskę z infekcji, którą Tusk przywlókł z Brukseli.
Nie ma tam żadnej miłości, a tylko interesy. Tak to było i tak to będzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691864-donald-syn-matki-anny-imperializm-instytucjonalny