„Kilka dni przed eurowyborami okazało się, że to jednak nie jest zwykła migracja! Kilka dni przed eurowyborami ‘push-backi’ stały się ‘uśmiechniętymi push-backami’. Kilka dni przed eurowyborami Koalicja Obywatelska mówi o rozbudowie zapory na granicy. Kilka dni przed eurowyborami farbowany lis nagle zamierza bronić granicy Rzeczypospolitej. Jak można być takim hipokrytą? Skąd to zakłamanie i fałsz? Która Koalicja Obywatelska jest prawdziwa? Jaką mamy pewność, że dzień po wyborach do Parlamentu Europejskiego Donald Tusk nie powie, że jednak granicę otwiera dla nielegalnych imigrantów? Dotychczasowa praktyka wskazuje na coś zupełnie innego. Przecież jemu w ogóle nie chodzi o obronę naszej ojczyzny. Tylko o swój sukces wyborczy. To czysty koniunkturalizm. Wyrachowanie, cynizm i bezczelność są tak oczywiste, że aż rażą!” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, prawnik specjalizujący się w prawie międzynarodowy i unijnym, kandydat do Parlamentu Europejskiego z okręgu podlasko-warmińsko-mazurskiego i aktywny europoseł.
wPolityce.pl: Donald Tusk przedwczoraj wziął udział w odprawie z żołnierzami Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszami Straży Granicznej i policji w miejscowości Karakule. Pojechał Pan wczoraj za nim i także był na granicy polsko-białoruskiej, a dokładnie na zamkniętym przejściu w Kuźnicy w województwie podlaskim…
Prof. Karol Karski: Pojechałem tam w zupełnie innym celu niż śledzenie poczynań Donalda Tuska. Bo on pojechał wyłącznie po to, by lansować się na tle polskich mundurów i uprawiać czystą demagogię. Chociaż na usta cisną się zupełnie inne, mocniejsze słowa. Bo jak usłyszałem, że nagle do niego dotarło – po tylu latach zmasowanych ataków Łukaszenki na nasz kraj – że to jednak nie jest zwykła migracja, tylko wojna hybrydowa, to aż ciarki żenady po mnie przeszły.
Dlaczego Panie Profesorze?
Gdy my walczyliśmy z nawałnicą ludzi niewiadomego pochodzenia, wspieranych przez cały aparat służb specjalnych Białorusi - w tym białoruskiego KGB - to ludzie związani z Koalicją Obywatelską wręcz w spazmatyczny sposób wspierali działania Aleksandra Łukaszenki przeciwko naszemu krajowi.
Wówczas mówiono, by otworzyć granicę dla „uchodźców”. Jego parlamentarzyści ganiali się ze Strażą Graniczną, inni przywozili muzułmańskim imigrantom pizzę z wieprzowiną. Wyzywano funkcjonariuszy polskich służb od najgorszych. Porównywano ich nawet do nazistów. Odczłowieczano. Celebryci oszaleli w internecie. Gdy w niesłychanie szybkim tempie zbudowaliśmy potężną zaporę na granicy, to opozycja była przeciwna. Śmiano się z naszych działań.
Nie mogłem uwierzyć, że w imię walki politycznej można – w praktyce – niszczyć swój kraj.
Co konkretnie Pana oburzyło?
Kilka dni przed eurowyborami okazało się, że to jednak nie jest zwykła migracja! Kilka dni przed eurowyborami „push-backi” stały się „uśmiechniętymi push-backami”. Kilka dni przed eurowyborami Koalicja Obywatelska mówi o rozbudowie zapory na granicy. Kilka dni przed eurowyborami farbowany lis nagle zamierza bronić granicy Rzeczypospolitej. Jak można być takim hipokrytą? Skąd to zakłamanie i fałsz? Która Koalicja Obywatelska jest prawdziwa? Jaką mamy pewność, że dzień po wyborach do Parlamentu Europejskiego Donald Tusk nie powie, że jednak granicę otwiera dla nielegalnych imigrantów? Dotychczasowa praktyka wskazuje na coś zupełnie innego. Przecież jemu w ogóle nie chodzi o obronę naszej ojczyzny. Tylko o swój sukces wyborczy. To czysty koniunkturalizm. Wyrachowanie, cynizm i bezczelność są tak oczywiste, że aż rażą!
Dlaczego pojawił się Pan na zamkniętym przejściu w Kuźnicy?
Ponieważ to mój obowiązek! Jako aktywny poseł do Parlamentu Europejskiego z okręgu podlasko-warmińsko-mazurskiego pojechałem tam, by pokazać Europie, jak dzisiaj wygląda mój region! Region, który mam głęboko w sercu. Zresztą kilka dni wcześniej odwiedziłem również zamknięte przejście graniczne przy Gołdapi, czyli region, który boryka się z dokładnie takimi samymi problemami jak Podlasie.
I jak wygląda?
Powiem szczerze: Owo serce mi się kraje! Przez Aleksandra Łukaszenkę i Władimira Putina, normalne relacje międzyludzkie – polsko-białoruskie i polsko-rosyjskie – zamarły. Zamarła granica. Zamarł gospodarczo cały region. Gdy widzi się te puste lokale, sklepy, gastronomię. Całe biznesy, które przestały istnieć z dnia na dzień… Kuźnica, ale także cała Sokólszczyzna żyła z granicy. Żyła z handlu z Białorusinami. Żyła ze współpracy! Chcę pokazać Europie, że to my w Brukseli musimy pomóc takim miastom jak Sokółka, Kuźnica, Dąbrowa Białostocka. Przecież ci ludzie nie przestawią swoich biznesów z dnia na dzień. Mówię także o dużych firmach, które wyspecjalizowały się na rynki wschodnie, a które to zostały zamknięte przez wojnę. Dlaczego Unia Europejska nie pomaga w tak realnych problemach, tylko tworzy sztuczne i wyimaginowane? Pomóc trzeba tu i teraz!
Mówił Pan również o nielegalnej imigracji.
To drugi, niezwykle poważny temat przygraniczny. Gdy my przyjmowaliśmy miliony REALNYCH uchodźców wojennych z Ukrainy, to Bruksela rzuciła nam na nich jakieś ochłapy. Jednak gdy przychodzi do rozmów o ludziach niewiadomego pochodzenia z Bliskiego Wschodu, Somalii czy innych najdalszych zakątków świata, którzy nagle pojawiają się zarówno na naszej granicy z Białorusią, jak i krajach południa, to okazuje się, że za „nieprzyjęcie” takiego „uchodźcy” to MY mamy zapłacić 20 tys. Euro. Po pierwsze skąd w Kuźnicy ludzie z Sudanu czy Kuby? A po drugie dlaczego Unia nie zapłaciła nam 20 tys. euro za każdego Ukraińca?
To na koniec tej rozmowy coś miłego i optymistycznego: Ma Pan dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego!
To już 58, więc powodów do świętowania coraz mniej (śmiech).
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691632-wywiad-karski-farbowany-lis-nagle-zamierza-bronic-granicy