Marszałek Sejmu Szymon Hołownia chyba nie naraził się tak bardzo wyznawcom „Uśmiechniętej Polski” od czasu, gdy miał czelność zasugerować, że w wyborach parlamentarnych nie chce startu całej ówczesnej opozycji z jednej listy. Teraz stwierdził, że „kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł”. „Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa” - napisał na platformie X.
Premier Donald Tusk coraz bardziej rozkręca się w tworzeniu narracji o tym, że PiS to partia „prorosyjska”. Zwolennicy obecnych władz z radością to podchwycili i już co najmniej kilku tygodni za każdym, ale to każdym protestem w Polsce stoi Rosja, każda krytyka pod adresem obecnego premiera jest „działaniem na rzecz Rosji” i każdy, kto ma choćby najmniejsze związki z PiS jest „ruskim agentem”. Zagorzali tropiciele „ruskich agentów” w PiS zapewne nie pamiętają już polityki rządu PO-PSL, skandalicznych umów gazowych z Rosją, spacerów Tuska z Putinem po molo, „żółwików” nad wrakiem Tupolewa w Smoleńsku, przyjmowania „patriarchy” Cyryla z wielką pompą na Zamku Królewskim w Warszawie, listu Putina do Polaków w „Gazecie Wyborczej” rok po rosyjskiej inwazji na Gruzję czy Tuska „eliminującego przeszkody po rusofobie Kaczyńskim”, po 24 lutego 2022 r. obudzili się wreszcie, że Putin to zbrodniarz wojenny i morderca, wcześniej nie interesowali się za specjalnie polityką wschodnią, ale Donald Tusk (który pamięć ma lepszą od swoich wyborców i wie, że polityka, jaką prowadził wobec Rosji nie przynosi mu chluby), podsunął im „genialny” pomysł: skoro od 24 lutego 2022 nie lubią już Putina, ale jeszcze bardziej nienawidzą PiS, dlaczego nie skleić partii Jarosława Kaczyńskiego (czyli polityka, który mówi wprost, że rosyjski satrapa zabił jego brata bliźniaka i który - podobnie jak wspomniany brat - od lat przestrzegał przed rosyjskim imperializmem).
Hołownia nie chce komisji
Tusk „rozkręcił się” więc do tego stopnia, że nawet postanowił reaktywować komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów, choć krótko po zmianie władzy w Polsce odwołał cały jej skład i przerwał pracę. Zapewne skończy się to wymianą prof. Sławomira Cenckiewicza, prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego czy Andrzeja Kowalskiego na gen. Marka Dukaczewskiego, gen. Piotra Pytla, a do tego jeszcze Tomasza Piątka, czyli stworzenia „neo-komisji” nie do zbadania rosyjskich wpływów, ale „polowania na czarownice” w PiS. Jakkolwiek by nie było, najwyraźniej nawet w koalicji rządzącej nie wszyscy chcą reaktywacji.
Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa
— napisał na platformie X marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Wystarczy popatrzeć na komentarze, aby zobaczyć, jak bardzo marszałek podpadł tym wpisem antyputinistom neofitom z hasztagami „Silni Razem”. Czyżby nawet dla Hołowni narracja stosowana obecnie przez Donalda Tuska nie była najszczęśliwszym pomysłem? A może po prostu udaje „dobrego glinę”, gdy Tusk pozuje na tego „złego”, bo tak mu z jakichś wewnętrznych sondaży wyszło?
CZYTAJ TAKŻE:
aja/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691631-holownia-nie-chce-neo-komisji-tuska-ds-rosyjskich-wplywow