Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa negatywnie zaopiniowała wniosek posłów PiS o odwołanie minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski. Według wnioskodawców jej działania doprowadzą do podwyżek cen energii.
Za pozytywną opinią w sprawie wniosku o wotum nieufności wobec minister Hennig-Kloski zagłosowało 12 członków komisji, 18 było przeciw. Wniosek będzie rozpatrywany i głosowany przez cały Sejm dziś po południu.
Uzasadniając wniosek poseł PiS Waldemar Buda zarzucał ministrze klimatu m.in. działania lobbystyczne na rzecz niemieckich firm przy próbie zmiany ustawy odległościowej.
„Jeden wielki chaos”
Natomiast w kwestii ograniczania cen energii dla odbiorców zarzucił jej „rzecz podstawową: chaos, jeden wielki chaos”. Jak stwierdził Buda, podwyżki cen energii od 1 lipca m.in. podniosą inflację. Jego zdaniem cena maksymalna dla przedsiębiorców i innych podmiotów wrażliwych powinna być niższa niż proponowane w skierowanym przez rząd do Sejmu projekcie ustawy 693 zł za MWh, bo cena rynkowa jest poniżej 500 zł za MWh.
W uzasadnieniu wniosku o odwołanie Hennig-Kloski jego autorzy napisali m.in., że ministra jest bezpośrednio odpowiedzialna za szereg działań, które mają poskutkować „drastycznymi podwyżkami dla Polaków”. Ma to przede wszystkim dotyczyć cen energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych, rolników i małych przedsiębiorców.
Wnioskodawcy przypisują też szefowej MKiŚ odpowiedzialność za „chaos i opóźnienia związane z przedłużeniem wprowadzonego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zamrożenia cen energii”.
„Brakowało 8 mld zł w systemie rozliczeń za zamrażanie cen”
Hennig-Kloska stwierdziła na posiedzeniu komisji, że nowa ekipa zastała w ministerstwie chaos i problemy, nawarstwiające się przez lata. Przypomniała, że poprzedni rząd nie przygotował żadnych rozwiązań ochronnych, które obowiązywałyby od 1 stycznia 2024 r. i nie zabezpieczył na nie pieniędzy.
Brakowało 8 mld zł w systemie rozliczeń za zamrażanie cen. (…) Będziemy się zastanawiać, czy nie złożyć doniesienia na poprzednie kierownictwo ministerstwa klimatu, które podniosło rękę na bezpieczeństwo energetyczne kraju
— powiedziała. Argumentowała, że ceny energii na rynku spadają, sytuacja się poprawia, chociaż potrzeba czasu zanim obywatele to odczują.
W czwartek po południu, po głosowaniu wniosku o odwołanie Hennig-Kloski, w Sejmie planowane jest pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy „o czasowym ograniczeniu cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz o bonie energetycznym”.
Jak zaznaczyła Hennig-Kloska, w wyniku wejścia w życie ustawy będą gospodarstwa domowe, które będą miały minimalną podwyżkę, ale zależeć będzie ona od zużycia energii. Natomiast głównym celem była obniżka cen ciepła, które - według niej - najbardziej ważą w domowych budżetach na energię.
Projekt zakłada wprowadzenie ceny maksymalnej za energię elektryczną w okresie lipiec-grudzień 2024 r., na poziomie 500 zł/MWh dla gospodarstw domowych oraz na poziomie 693 zł/MWh dla jednostek samorządu terytorialnego oraz podmiotów użyteczności publicznej, a także sektora MŚP. Zgodnie z kalkulacjami resortu, oznaczałoby to, że rachunki większości odbiorców w gospodarstwach domowych płaconych w II połowie 2024 r. wzrosną względem I połowy 2024 r. o ok. 29 proc.
Wzrost cen gazu
W przypadku gazu projekt likwiduje od 1 lipca zamrożenie ceny dla odbiorców taryfowanych na poziomie 200,17 zł za MWh, a wprowadza cenę maksymalną, równą taryfie największego sprzedawcy detalicznego - PGNiG OD. Projekt, jak przypomniało ministerstwo, zobowiązuje PGNiG OD do wystąpienia do Prezesa URE o zmianę taryfy. W konsekwencji wysokość rachunków za gaz dla odbiorców taryfowanych wzrośnie w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 2024 r. o ok. 15 proc. - szacuje MKiŚ. Aktualna taryfa PGNiG OD jest na poziomie 291 zł za MWh.
Projekt obejmuje też ograniczenie wzrostu kosztów ciepła, jednak przy stopniowym podnoszeniu maksymalnych cen i stawek. Mechanizm rekompensaty w zamian za utrzymanie przez dostawcę określnych cen ciepła ma pozostać przez rok, do końca czerwca 2025 r., ale do końca tego roku cena ta wyniesie 119,39 zł za GJ, a w I połowie przyszłego - 134,97 zł za GJ. W efekcie, jak szacuje ministerstwo klimatu, ciepło w II połowie tego roku będzie droższe o 15 proc., a w przyszłym - o 30 proc. w stosunku do aktualnego poziomu.
Bon energetyczny będzie stanowił jednorazowe świadczenie pieniężne przeznaczone dla gospodarstw domowych o niższych dochodach. Przewidziane będą dwa progi dochodowe: do 2500 zł dla gospodarstw jednoosobowych oraz do 1700 zł na osobę dla gospodarstw wieloosobowych.
Wysokość bonu energetycznego będzie zależała od liczby osób w gospodarstwie domowym. I tak, gospodarstwom jednoosobowym będzie przysługiwało wsparcie w kwocie 300 zł, dwu- i trzyosobowym - 400 zł, gospodarstwa liczące od czterech do pięciu osób otrzymają 500 zł, a sześcioosobowe i większe - 600 zł - podano w komunikacie. Jeśli w gospodarstwie domowym wykorzystywane będą źródła ogrzewania zasilane energią elektryczną, wartość bonu energetycznego wzrośnie o 100 proc. W zależności od wielkości gospodarstwa wyniesie zatem od 600 do 1200 zł.
Przy wypłacie bonu obowiązywać będzie zasada „złotówka za złotówkę”. Oznacza to, że bon będzie przyznawany nawet po przekroczeniu kryterium dochodowego, ale jego wartość będzie pomniejszona o kwotę tego przekroczenia.
tkwl/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691192-sejmowa-komisja-przeciw-odwolaniu-hennig-kloski