Nawet, gdy obecnie rządzący podają godzinę (mogą nawet pokazywać tarczę zegarka), nie ma żadnych gwarancji, że mówią prawdę.
W sprawie (aferze) z Marcinem Kierwińskim, szefem MSWiA, który chce odpłynąć do Brukseli, nie jest kluczowe (choć jest istotne) to, czy spożył i bełkotał. Kluczowe jest to, że bardzo niewielu dziwiłoby się, gdyby spożył i mimo to przemawiał. Tak jak mało kto byłby zdziwiony, że nie jest w stanie przejrzyście, logicznie i sensownie się wypowiadać. Nawet bez wspomagania. Jeśli obecnie rządzący są w stanie zrobić wszystko, co nielegalne, brutalne i nieestetyczne, żeby utrwalić swoją władzę, to czym w tym kontekście byłoby „nawalenie się”? Niczym.
Nikt rozsądny nie spodziewa się klasy czy wyrafinowania po Donaldzie Tusku, Radosławie Sikorskim, Bartłomieju Sienkiewiczu,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690760-w-aferze-z-kierwinskim-kluczowy-jest-brak-wiarygodnosci-po