„UE jeśli ma być silnym sojuszem polityczno-gospodarczym, musi się składać z suwerennych państw, traktujących siebie poważnie i podmiotowo” - powiedział na antenie Telewizji wPolsce poseł Michał Dworczyk. Kandydujący z listy dolnośląskiej i opolskiej polityk PiS podkreślił, że aby polskie interesy były zauważone w Brukseli, to trzeba wybrać ludzi, którzy „na pierwszym miejscu stawiają Polskę, a nie UE”.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w niedzielę 9 czerwca 2024 roku. Partie przedstawiły już listy kandydatów ubiegających się o funkcję europosła. Michał Dworczyk z PiS jest trzeci na liście PiS w województwie dolnośląskim i opolskim. Jak powiedział na antenie Telewizji wPolsce najważniejsze jest zagłosowanie na tych kandydatów, którzy będą w unii na pierwszym miejscu stawiać sprawy polskie.
Jeżeli wybierzmy europosłów, którzy są odpowiedzialni i na pierwszym miejscu stawiają Polskę, a słyszymy, że w koalicji rządzącej są osoby mówiące „najpierw UE potem nasz kraj”, to będzie szansa, żeby walczyć o podstawowe wartości - te najistotniejsze z punktu widzenia Polski
— oświadczył Dworczyk.
Wybory mają swoje konsekwencje
Z tego samego okręgu do Michał Dworczyk startuje także Róża Gräfin von Thun und Hohenstein, która poparła m.in. Pakt Migracyjny, Zielony Ład, przedłużenie o rok zawieszenia ceł importowych na ukraińskie produkty rolne. Była także za zmianą unijnych traktatów i poparła wiele rezolucji wymierzonych w polski rząd.
W Parlamencie Europejskim pracuje się po pierwsze dla całej UE, po drugie dla całej Polski
— stwierdziła w Róża Thun.
To jest jeden z przykładów tych polityków, którzy Polski nie stawiają w pierwszym rzędzie, ale Unię Europejską. Trzeba o tym wyborcom mówić, bo to niesie ze sobą określone konsekwencje. Tego rodzaju postawa będzie skutkowała zgodą na reformę traktatów europejskich w taki sposób, aby znaczna część kompetencji, które teraz przynależą krajom członkowskim, została przeniesiona do Komisji Europejskiej i rożnych innych organów unii. Nie zgadzamy się na to. Uważamy, że UE jeśli ma być silnym sojuszem polityczno-gospodarczym, musi się składać z suwerennych państw, traktujących siebie poważnie i podmiotowo. Chodzi o to, żeby nie dochodziło do sytuacji, kiedy silniejsze kraje w imię swoich interesów narodowych podejmują decyzje niekorzystne dla krajów mniejszych czy średnich, takich jak Polska
— oświadczył były szef kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego. Skomentował także kuriozalne zachowanie przedstawicieli rządu Donalda Tuska, którzy nie uczestniczyli w państwowych obchodach majowych świąt.
To jest zdumiewajcie i antypaństwowe działanie, ukierunkowane na jakieś partyjne interesy. To działanie szkodliwe dla całego państwa. Wczoraj na Dniu Flagi i Święcie Polonii i Polaków za Granicą u prezydenta RP obecna była zaledwie wiceminister spraw zagranicznych. Wydaje mi się, że to nie tak powinno wyglądać. Udział w takich świętach powinno być normalną praktyką, bo wszyscy jesteśmy Polakami, jednym narodem. Takie głębokie podziały nam nie służą i są na pewno wykorzystywane przez kraje nieprzychylne naszemu państwu. Zewnętrzna ingerencja jest dużo łatwiejsza jeśli podziały i pęknięcia społeczne są tak silne jak dziś
— powiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości.
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690586-dworczyk-o-thun-nie-stawia-polski-na-pierwszym-miejscu