„Jest różnica między Europą, która szanuje narodowe tożsamości a Europą, która staje się kołchozem pod przewodnictwem Berlina” - powiedział na antenie Telewizji wPolsce prof. Piotr Gliński, poseł PiS, były wicepremier.
Były szef MKiDN stwierdził w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim, że uniki Donalda Tuska w kontekście zaproszenia go na rozmowy z prezydentem świadczą o infantylizacji tego środowiska politycznego.
Mamy tu do czynienia z ludźmi, którzy są niepoważni. Są z jednej strony infantylni, bo dla nich symbolem UE jest kładka przez Wisłę, ale też szalenie niebezpieczni, ponieważ w bardzo poważnej sytuacji politycznej związanej z Nuclear Sharing czy CPK premier odmawia spotkania. Za tym oczywiście stoją różne interesiki, przede wszystkim niemieckie
— powiedział Gliński.
Widocznie w Berlinie nie pozwolili mu na to, by Polska była mocna. To jest polityka zależna od rządzących w Unii Europejskiej Niemiec, które nie chcą Polski silnej i suwerennej, gdzie prezydent i premier mówią jednym głosem mimo różnic politycznych. Niemcy są zainteresowane, żeby w Polsce był ten podział, dlatego Donald Tusk wstrzyknął kolejną porcję jadu przed majówką. Cały czas musi się tym kotłem buzować, żeby Polacy się dzieli i nie można było poczuć siły naszej wspólnoty
— dodał.
Ucieczka do Brukseli
Prof. Gliński zauważył, że ministrowie rządu Tuska, którzy zdecydowali się na start w wyborach do PE, wystawiają sobie jak najgorszą opinię. Polityk PiS zwrócił zwłaszcza uwagę na brak odpowiedzialności wielu z nich.
To dziecinada. Ludzie, który są w polityce po to, by polecieć na trochę lepiej płatną posadkę i porzucają swoje obowiązki po pięciu miesiącach, mają takie poczucie pychy, że media mainstreamowe będą dalej kłamały i dalej ich popierały, że trzeba to ocenić jako mentalność małych dzieci, a równocześnie bardzo nieodpowiedzialnych i niebezpiecznych
— mówił.
Jego zdaniem niewykluczona jest zmiana układu sił politycznych w PE po czerwcowych wyborach, jednak potrzebna jest do tego mobilizacja sił prawicowych i konserwatywnych.
To od dawna jest przewidywane, ale jest prawdą, że najprawdopodobniej nie będzie to jednoznaczny przełom. Nie możemy jednak bezczynnie na to patrzeć i musimy wszyscy pójść na wybory i wyrzucić to towarzystwo z polityki. To naprawdę są ludzie, którzy kompromitują siebie i kompromitują Polskę
— ocenił prof. Gliński.
Euro i postkomunizm
Skomentował też słowa Włodzimierza Cimoszewicza, który wyraził chęć przyjęcia przez Polskę waluty euro.
Brał rubelki, teraz bierze euro. To człowiek, który jest niestety symbolem postkomunizmu w Polsce i tych straszliwych szkód, jakie komunizm wyrządził Polsce i wyrządza nadal, bo postkomunizm to jest taki „deep state” w Polsce
— oznajmił.
W interesie Polski jest nieprzyjmowanie euro, bo mamy taką a nie inną gospodarkę. (…) Straszliwie byśmy na tym stracili, a zwłaszcza odbiłoby się to na budżetach gospodarstw domowych. Byłaby drożyzna i zastój gospodarczy, tu dobrym przykładem jest choćby Słowacja
— uzupełnił.
Prof. Gliński odniósł się także do słów ministra Szłapki, który stwierdził, że centralizacja w UE nie wyklucza Europy Ojczyzn.
To kompromitacja ministra odpowiadającego za sprawy europejskie. Albo udaje, że nie rozumie, albo jest wynajęty do tego, by był naturszczykiem. On faktycznie może nie rozumie tego, co to jest sztuczna wspólnota. Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo europejskie
— powiedział.
Jest różnica między Europą, która szanuje narodowe tożsamości a Europą, która staje się kołchozem pod przewodnictwem Berlina
— ciągnął dalej.
Jeszcze jedno kłamstwo p. Szłapki, ze nie ma takiego projektu. No jest! I jest to realizowane przez szereg dyrektyw. Utrata suwerenności w kilkunastu obszarach to projekt politycznego kołchozu
— skwitował były szef MKiDN.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Telewizja wPolsce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690396-glinski-tusk-wstrzyknal-kolejna-porcje-jadu-przed-majowka