Z obchodów 20-lecia przystąpienia Polski do Unii Europejskiej przebija coraz silniej niesmaczny szantaż emocjonalny. Mamy być wdzięczni, czołobitni i uśmiechnięci, posłusznie przyjmując „dobrodziejstwa” za cenę coraz większej utraty suwerenności. Politycy Platformy Obywatelskiej od lat atakują przeciwników tej niesprawiedliwej zależności. Dziś, gdy UE staje się coraz bardziej niemieckim superpaństwem, a niechęć wobec tej dominacji narasta we wszystkich państwach wspólnoty, Bruksela i Berlin wdrażają nową strategię wyborczą – wiązania konserwatystów wprost z Putinem. I choć narracja ta nie ma absolutnie żadnego sensu, podstaw merytorycznych i logicznych, używana jest z premedytacją przez Donalda Tuska w obrzydliwej walce ze Zjednoczoną Prawicą. Nie do takiej Unii wkraczała Polska i mamy pełne prawo to wyrażać głośno! Od tych wyborów zależy, co będzie z Polską i czy zdołamy zachować suwerenność.
Nie taką Unię zakładał Schuman
Poziom infantylności w hurraoptymistycznych pochwał dzisiejszej UE poraża. Nie ma w nich miejsca na krytyczną refleksję i wizję realnego rozwoju Europy Ojczyzn. Już samo to sformułowanie budzi potężną niechęć jej zwolenników. Jeszcze większy sprzeciw wywołuje przywołanie idei, która niosła założycieli wspólnoty węgla i stali. Bo wizja realizowana przez Roberta Schumanna wypływała z jego głębokiej wiary, z filozofii personalizmu chrześcijańskiego, kładącej nacisk na poszanowanie godności ludzkiej, demokracji i praw człowieka. Schuman zdecydowanie podkreślał suwerenność państw narodowych i ich niezależność rozwojową, mającą tworzyć wspólnotę ojczyzn.
Moja idea nie polega na tym, aby połączyć kraje w celu stworzenia Super Państwa. Nasze kraje europejskie są historyczną rzeczywistością. Z psychologicznego punktu widzenia byłoby to niemożliwe i nierozsądne, aby się ich pozbyć. Ich różnorodność jest dobrą rzeczą, i nie ma sensu aby je usuwać lub dokonywać zrównywanie lub unifikacji
— podkreślał Schuman. I choć w latach powojennych dominacja Niemiec była psychologicznie niemożliwa, przez lata Berlin zdołał urobić międzynarodową opinię publiczną, przemodelować politykę historyczną, przekonać świat – wbrew faktom – że spełnił wszystkie warunki zadośćuczynienia za zbrodnicze winy, a nawet kłamliwie obciążyć Polskę współodpowiedzialnością za swoje ludobójcze dokonania. Sporo kosztowała Berlin ta zmiana narracji. Do dziś płacą krocie za dobry PR dla swojego kraju. Jednocześnie coraz silniej wzmacniają swoją dominację w Europie, a duża część europejskich polityków, na czele z Donaldem Tuskiem, gorąco tę dominację wspiera.
Berlin, Bruksela i walka z „populistami”
Ktokolwiek odrzuca dziś dominację Niemiec i Brukseli, określany jest przeciwnikiem Europy, sprzymierzeńcem Putina, ruskim agentem i populistą.
Nasza pokojowa i zjednoczona Europa jest atakowana jak nigdy wcześniej przez populistów, nacjonalistów i demagogów. Z AFD, Zjednoczenia Narodowego, Konfederacji. Mają różne nazwy, ale ten sam cel . Chcą podeptać nasze wartości i zniszczyć naszą Europę
– mówiła von der Leyen na kongresie Europejskiej Partii Ludowej, który odbył się w marcu w Bukareszcie. Ileż tam było wyrazów zachwytu nad Donaldem Tuskiem, który „pokazał że populistów można pokonać”. Bo przecież – według obowiązującej w UE narracji – populistami są dziś politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy walczą o polską rację stanu, nasz interes narodowy i utrzymanie zdolności samostanowienia. Tusk już podłapał tę strategię i ciska oskarżeniami jak opętany.
CZYTAJ WIĘCEJ: Marzena Nykiel: Tusk nawołuje do eurowyborów. W jednym ma absolutną rację: „Nie możemy zostawić Polski w rękach wariatów lub zdrajców”
Manipulacyjna strategia Tuska
Jednocześnie lider Koalicji Europejskiej przemawia, jakby czytał wystąpienia polityków Zjednoczonej Prawicy. Nie przestaje mówić o bezpieczeństwie, które musimy wzmacniać, o zagrożeniach wojennych, o godności obywateli, o szczelności granic, o operacji białoruskiej z wykorzystaniem imigrantów. Zdarza mu się nawet żonglować takimi słowami, jak patriotyzm i ojczyzna. Szkoda tylko, że to jedynie socjotechniczne sztuczki. Znamy przecież doskonale liczne wypowiedzi i decyzje Donalda Tuska. Rzadko były zgodne z polską racją stanu. Przedsmak tego, co będzie dalej mamy już w ciągu pierwszych 4 miesięcy sprawowania władzy – likwidacja instytucji i kluczowych inwestycji, takie jak CPK. Jednocześnie UE nie tylko łamie dotychczasowe traktaty, prześladując w ostatnich latach Polskę za rzekomy brak praworządności i nie wypłacając nam należnych funduszy, ale stosuje wszelkie formy nacisku, by zablokować rozwój Polski, wpłynąć na polskie ustawodawstwo, procesy społeczne, a nawet kształt edukacji. Próbuje się odgórnie narzucić nam nawet tak wrażliwe, ustanowione konstytucyjnie zapisy, jak aborcja, legalizacja związków homoseksualnych czy adopcja przez nich dzieci. Donald Tusk i jego partyjni koledzy powtarzają więc przykazane W Berlinie i Brukseli wytyczne, według których jedynie oni są gwarantem bezpieczeństwa, wolności i demokracji. Co odpowiedziałby na to Robert Schuman?
Strzeżcie się tych, których czar prowadzi cię do bierności. Strzeż się tych, którzy chcą uśpić cię w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Strzeż się dostarczycieli pustych zapewnień dotyczących środków realizacji bezpieczeństwa. Oni starają się wprowadzać etapami i krok po kroku, to co zdrowy duch narodu odrzuca i się temu sprzeciwia. Ostateczny ich cel jest jasny. Oni starają się zgasić życie religijne w kraju i w ludziach. Z miłości do naszych dzieci, chcemy zapobiec tym następstwom. Taka nasza postawa, którą przyjmujemy, nie powinna wynikać tylko z przeciwstawienia się, ale przede wszystkim dlatego, że nie możemy zdradzić duszy naszego narodu
— mówił Schuman wskazując na liczne niebezpieczeństwa, których źródłem stał się dzisiaj powołany przez niego do życia zdrowy organizm, zniszczony dziś rakiem neomarksizmu. Obecna UE zdominowana jest bowiem przez siły, które z gruntu odrzucają narodowego ducha odrębnych państw wspólnoty i z obrzydzeniem traktują fundamentalne założenia Schumana, który stanowczo podkreślał, że:
Europejski duch oznacza bycie świadomym przynależności do kultury chrześcijańskiej rodziny i gotowym do służenia tej społeczności w duchu całkowitej wzajemności, bez żadnych ukrytych motywów hegemonii bądź egoistycznego wykorzystywania innych.
Gdzie dziś te założenia? Niemcy od lat podkreślają, że są gotowe do przyjęcia roli lidera wszystkich krajów UE, a Olaf Scholz stwierdził wprost, że oduczy nas narodowych egoizmów. Najwyższa pora, by skutecznie zmienić kształt Parlamentu Europejskiego i wysłać tam ludzi, którzy rozumieją, czym jest interes narodowy i wiedzą, jak o niego zadbać. Którzy będą mieli jasność widzenia i odwagę do działania. Prezydent Andrzej Duda podkreślił dziś, że „suwerenność, niepodległość i bezpieczeństwo to trzy najważniejsze elementy, do których, jeśli dodamy rozwój, to będziemy nie tylko częścią wielkiej europejskiej rodziny, ale będziemy dobrze prosperującym państwem i narodem”. I takie muszą być nasze ambicje. Przyłączenie się do UE z pewnością było dla Polski ważnym krokiem rozwojowym. Jako postsowiecki kraj wiele zyskaliśmy. Ale te dwie dekady należy oceniać przytomnie i sprawiedliwie. Przekładając to na relacje międzyludzkie, czy małżeństwo, którego związek stał się patologiczny, może radośnie i bezrefleksyjnie świętować 20-lecie pożycia? Powinno raczej szukać sposobu na uzdrowienie chorych zależności i przywrócenie partnerskiej równowagi. Eurowybory już za 38 dni. Nie dajmy się wpędzić w kompleksy, zaszczuć mantrą o populistach i fałszywym opowieściom ludzi, którzy walczą jedynie o stołki. Stawiajmy politykom twarde wymagania i egzekwujmy je. Na Unię, która niszczy suwerenność i niepodległość, zgody być przecież nie może, a nigdy wcześniej sprawy te, nie jawiły się tak jasno, jak dziś.
CZYTAJ TAKŻE: Chcieli, by Polaków było tylko 15 milionów! Dlaczego von der Leyen wraca do tego pomysłu? Ekoterror ma również twarz aborcji
PS. Inspiracja maryjna
Warto przy okazji przypomnieć, że flaga unijna ma głęboką symbolikę religijną, a konkretnie maryjną. I choć unijni urzędnicy próbują się dziś od tego odżegnywać, prawda fakty są takie, że twórca pierwszego projektu flagi, Arsène Heitz, jasno wskazał na 12. rozdział Apokalipsy jako na inspirację dla swojego projektu: „Ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”. Ruch europejski, który narodził się w latach 50. i był zalążkiem Unii Europejskiej, miał niezwykle silne podstawy katolickie. Jego przywódcy zainspirowali się rozkwitem pobożności, który nastąpił po ogłoszeniu w 1950 r. dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Projekt flagi przedstawiał więc dwanaście złotych pięcioramiennych gwiazd na lazurowym tle, rozłożonych na planie okręgu. Jako oficjalny symbol wybrała go i zatwierdziła Rada Europy 8 grudnia 1955 roku, w dniu święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Przed głosowaniem Robert Schuman i Konrad Adenauer modlili się razem w katedrze w Strasburgu przed znajdującą się tam figurą Niepokalanej w koronie złożonej z dwunastu gwiazd.
W 1956 r. Rada Europy podarowała katedrze w Strasburgu, mieście, które wybrała na swoją siedzibę, witraż przedstawiający on Maryję otoczoną dwunastoma gwiazdami na niebieskim tle. Nie bez znaczenia jest także data formalnego przyjęcia przez Radę projektu, który stał się później flagą zjednoczonej Europy. Miało to miejsce 8 grudnia 1955 r., w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690391-nie-takiej-ue-chcielismy-co-powiedzialby-schuman-tuskowi