„Ci ludzie są u władzy dopiero kilka miesięcy, a szli po nią z buńczucznymi hasłami odbudowy Polski. Nagle okazuje się, że albo się zniechęcili, albo uznali, że nic nie mogą zrobić, albo po prostu oszukiwali Polaków” – mówi Witold Waszczykowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl, komentując decyzje Donalda Tusk o wystawieniu na listach od Parlamentu Europejskiego ministrów swojego rządu.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości komentował doniesienia dot. rzekomych planów unijnych elit, by w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego skupić się na ataku na konserwatystów i oskarżaniu ich o wspieranie Putina.
Tę taktykę zastosował Radosław Sikorski w swoim exposé, gdzie próbował udowodnić rzekomą pryncypialność Koalicji Obywatelskiej w obronie polskich interesów i sprzeciwianiu się Rosji. Niestety dla nich, archiwa pełne są innych informacji o ich polityki resetu wobec Rosji. Mam te same spostrzeżenia z Brukseli i Strasburga. Jesteśmy świadkami odwracania kota ogonem. Być może swoim radykalizmem i protestami społecznymi siły lewicowo-libealne próbują stworzyć wrażenie, że wszystkie partie konserwatywne są proputinowskie. Proszę zwrócić uwagę na to, jak stygmatyzowana była ostatnia konferencja w Budapeszcie
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski.
Pytany o słowa Donalda Tuska, który straszył Polaków Prawem i Sprawiedliwością pisząc, że „dzień po wyborach ruszą z proputinowskimi partiami rozwalać Unię. Bo zabrakło Twojego głosu”, Waszczykowski komentuje:
To orwellowska nowomowa. Uważam, że jeżeli przed laty były w niektórych zachodnich partiach konserwatywnych pewne nadzieje związane z Putinem, to największe i tak były w Niemczech – w CDU i SPD. To Niemcy przez lata mieli plan zbudowania swojej hegemonii w Europie w oparciu o import tanich surowców energetycznych z Rosji. To Niemcy miały stać się hubem energetycznym dla Europy. Prowadzili coś więcej niż flirt z Putinem. Nawet jeżeli konserwatystów mogła dzielić kwestia podejścia do Putina, to łączyło nas kilka punktów wspólnych. Przede wszystkim nie zgadzamy się na federalistyczną ewolucję ustroju europejskiego. Nie zgadzamy się na rzekomo ekologiczne plany, które oparte są na ideologicznych, a nie ekonomicznych kalkulacjach. Nie zgadzamy się na akceptację nielegalnej migracji. Nie zgadzamy się radykalne zamykanie rolnictwa europejskiego
– komentuje Witold Waszczykowski.
Ministrowie na listach do Parlamentu Europejskiego
Były szef MSZ odnosi się też do faktu umieszczenia kilku ministrów rządu Donalda Tuska na listach Koalicji Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego.
Patrzę na to z wielkim zdziwieniem. Ci ludzie są u władzy dopiero kilka miesięcy, a szli po nią z buńczucznymi hasłami odbudowy Polski. Nagle okazuje się, że albo się zniechęcili, albo uznali, że nic nie mogą zrobić, albo po prostu oszukiwali Polaków i władzę chcieli przejąć tylko po to, by nie rządziło Prawo i Sprawiedliwość. A reszta ich nie interesuje. Mam osobisty stosunek do takich działań. W 2016 roku mogłem objąć mandat europosła po Januszu Wojciechowskim, który odchodził do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Byłem wtedy posłem i ministrem spraw zagranicznych. Do głowy by mi nie przyszło, by porzucić resort, gdy walczyliśmy o dokończenie bazy tarczy antyrakietowej, o stała obecność NATO i wojsk amerykańskich w Polsce. Nie przyszło mi do głowy, by nasze strategiczne cele porzucić dla kilku tysięcy euro z Brukseli
– mówi europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690132-wyborcza-strategia-unijnych-elit-waszczykowski-odpowiada