W polskich mediach ponad dwugodzinny wykład prezydenta Francji Emmanuela Macrona na paryskiej Sorbonie potraktowano dość powierzchownie. To pewnie efekt przyjęcia punktu widzenia zachodnich mediów głównego nurtu jak niemieckie „Politico”. Pokazuje się to, na co one zwróciły uwagę. Tymczasem było to wystąpienie o wielkiej wadze i wśród Europejczyków w zależności od poglądów, wyznawanych wartości może budzić entuzjazm, albo szok.
Na Sorbonie mieliśmy do czynienia nie z wystąpieniem prezydenta Francji, ale przywódcy imperium Europa, który wiedzie je ku globalnej rywalizacji z takimi potęgami jak Stany Zjednoczone i Chiny (tutaj cały wykład). W tym świecie Rosja jest gdzieś na marginesie, jako chwilowy agresor, którego słusznie obłożono sankcjami. Ot sprawca niedogodności, które sprawiają, że Europa musi zmienić swój model gospodarczy, bo nie ma już łatwego dostępu do rosyjskich surowców, na których swój rozwój budowała.
Oczywiście wojna na Ukrainie jest sprawą o jakimś znaczeniu i sprawia, że Europa musi podjąć wiele działań wzmacniających jej bezpieczeństwo, ale prawdziwe problemy, wielkie wyzwania generują Waszyngton i Pekin, a nie Moskwa. W tym sensie, ale także z innych powodów dla połowy Europejczyków wykład Macrona powinien być wręcz szokujący. Porównajmy dwa fragmenty w których mowa jest o Rosji i Stanach Zjednoczonych. I tak wskazując na potrzebę budowania bezpieczeństwa paneuropejskiego m.in. w oparciu o francuski arsenał nuklearny Macron mówił:
To dzięki tej wiarygodnej obronie będziemy mogli budować w całej Europie gwarancje bezpieczeństwa, jakich oczekują wszyscy nasi partnerzy, a które będą miały także na celu zbudowanie wspólnych ram bezpieczeństwa, gwarancji bezpieczeństwa dla wszystkich. I to właśnie te ramy bezpieczeństwa pozwolą nam także pojutrze budować dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją.
Jaką Rosją? Putina, czy też może jego następcy, który obejmie tron na Kremlu w wyniku pałacowego przewrotu? Dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją, która nadal będzie prowadzić wojnę na Ukrainie, albo jej część okupować? Taką, która nie zostanie rozliczona za swe zbrodnie?
W całym swym wykładzie Macron, mimo deklaracji wspierania Ukrainy, nie zdobył się na ani jedno słowo potępienia wobec Moskwy. Najostrzejsze sformułowanie dotyczyła wyrażenia nadziei, że jako agresor nie wygra ona wojny na Ukrainie. I tyle prócz ubolewań, że nie ma tanich surowców i nawozów z Rosji miał do powiedzenia na temat zbrodniczej Moskwy Macron.
Dla Europy a tym samym Słowacji, Łotwy, Polski etc - wszystkich tych gorszych narodów Unii sprawą fundamentalną nie jest egzystencjalne zagrożenie związane ze zbrodniczą Rosją, a globalna rywalizacja i wyrwanie się spod dominacji Stanów Zjednoczonych.
Musimy nadal utrzymywać partnerstwa z krajami trzecimi, to znaczy budować Europę zdolną do pokazania, że nigdy nie jest wasalem Stanów Zjednoczonych Ameryki i że potrafi przemawiać do wszystkich regionów świata, do krajów rozwijających się, do Afryki, do Ameryki Łacińskiej. Nie tylko poprzez umowy handlowe, ale poprzez prawdziwie zrównoważone i wzajemne strategie partnerstwa.
Jak już Litwini, Estończycy, Rumuni z ulgą odkryją, że nie są wasalami Stanów Zjednoczonych, Macron im postawi imperium zdolne prowadzić globalna grę.
Posiadanie strategii wobec Arktyki, strategii Indo-Pacyfiku, strategii Ameryki Łacińskiej i kontynentu afrykańskiego oznacza pokazanie, że Europa to nie tylko kawałek Zachodu, ale kontynent światowy, który dba o swój uniwersalizm i wielką równowagę na planecie, nie godzi się na konfrontację między strefami wpływów i pragnie budować zrównoważone partnerstwa.
Wątek światowej strategii Europy pojawia się w wystąpieniu Macrona wielokrotnie - znacznie częściej niż o zagrożeniu dla części Europy jakim jest wojna na Ukrainie i zbrodnicza Rosja. Prezydent Francji snuje wielkie wizje nawołując m.in. do powołania europejskiej akademii wojskowej.
Umiejętność wspólnego przewodzenia koalicjom wymaga wspólnej kultury. Wiąże się to z rozwojem europejskich regionalnych strategii bezpieczeństwa i obrony w regionie Morza Śródziemnego, Afryki, Indo-Pacyfiku i Arktyki, aby ujednolicić nasze wizje i lepiej rozdzielić siły Europejczyków także poprzez utworzenie Europejskiej Akademii Wojskowej, aby szkolić przyszłych europejskich funkcjonariuszy wojskowych i cywilnych zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa i obrony.
Tego potrzebują teraz Węgrzy, Czesi, Polacy, Bułgarzy i Chorwaci - strategii na Arktykę i Region Indo-Pacyfiku.
Macron ma wielkie plany wobec Europy. Zwyczajem brukselskich urzędników, snuje opowieści jak to Europa ma do 2030 roku być światowym liderem od tego i owego, czyli m.in. sztucznej inteligencji, biotechnologii, czy w podboju kosmosu. To jest jak wiecznie powtarzane przez eurokrację zaklęcia o tym czego to Unia nie zrobi, czego nie dokona.
Kiedy Ursula von der Leyen zasiadła na tronie w Brukseli, mówiła o europejskiej Dolinie Krzemowej, o wielkim zagłębiu wodorowym. Te rojenia podsumowała niechcący w tym roku w Davos unijna komisarz ds. innowacyjności, badań naukowych, edukacji Iliana Ivanowa, która na Światowym Forum Ekonomicznym oznajmiła, że w Europie zamiast Doliny Krzemowej jest Dolina Śmierci. Cmentarzysko nowych technologii i odkryć naukowych.
Sam Macron pomiędzy pełnymi pompatyczności i uniesienia słowami o wielkości Europy wstawiał informacje pokazujące, pogłębiająca się zapaść na naszym kontynencie, jego rosnącą globalną nieistotność, o której właściwie mówi się już otwarcie w Waszyngtonie, na Dalekim i Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej.
Prezydent Francji za von der Leyen powtarza jak to Europa stanie się potęgą w dziedzinie sztucznej inteligencji i jednocześnie ubolewa, że dysponuje ona ledwie 3% światowej mocy obliczeniowej. Czy Państwo to słyszą: 3%. Ale nic to, już Macron i władcy Europy się postarają i jak tylko urzędnicy dostaną biliony euro na inwestycje, to dogonimy a nawet przegonimy świat.
Mamy 3% światowej mocy obliczeniowej. Wyobrażacie sobie, my, Europejczycy, 3%. Jest to zatem zadanie, który należy nadrobić, a jeśli chcemy być wiarygodnymi graczami, do lat 2030–2035 musimy osiągnąć poziom co najmniej 20%.
— mówił Macron.
Słowom o wielkości Europy, o jej strategiach, wielkich możliwościach przed jakimi staje towarzyszyły te, które kreślą bardzo ponure obrazy.
Istnieje zatem ryzyko, że w Europie nastąpi upadek (gospodarczy - przyp. red). Pomimo wszystkich naszych wysiłków już zaczynamy to dostrzegać. Produkt krajowy brutto na mieszkańca w latach 93–2022 wzrósł w Stanach Zjednoczonych o prawie 60%. W Europie o niecałe 30%.
Dalej.
Groźba zubożenia dla naszego kontynentu jest dramatyczna zwłaszcza, że ma on najbardziej wymagający model społeczny i taki, który czerpie najwięcej z wytwarzanego przez siebie bogactwa.
Musimy sobie jasno powiedzieć, że nasza dzisiejsza Europa jest śmiertelna. Ona może umrzeć. Może umrzeć i czy tak się stanie zależy to tylko od naszych wyborów. A tych wyborów należy dokonać teraz.
Wszędzie w naszej Europie, … nasze wartości i nasza kultura są zagrożone. Zagrożone, ponieważ kwestionujemy ich podstawy, myśląc, że w jakiś sposób podejścia autorytarne byłyby bardziej skuteczne.
To tylko kilka cytatów z 2-godzinnego wykładu, ale wzmianki o fatalnym, coraz gorszym stanie Europy pojawiały się przy wszystkich wątkach - dotyczących polityki, gospodarki, rozwoju technologii i nauki, kultury, czy bezpieczeństwa.
W wystąpieniu pojawiło się jednak kilka interesujących wątków i spostrzeżeń. Macron mówił m.in. o geopolityce żywności i potrzebie chronienia europejskiego rolnictwa. Te słowa na pewno podziałają na eurokorację, która je niszczy i doprowadzi do uzależnienia Europy od światowych producentów żywności. Prezydent Francji dostrzega też potrzebę powstrzymania nielegalnej imigracji. Oczywiście jest entuzjastą paktu imigracyjnego i masowych, przymusowych przesiedleń przybyszy.
Co do zasady jednak Macron chce jeszcze więcej tego samego, tego co prowadzi Europę ku katastrofie. A więc większej centralizacji, ciągłego ujednolicania, coraz większych pieniędzy w dyspozycji urzędników, zmiany traktatów tak jak to Francja i Niemcy zaplanowały, by zielony ład był jeszcze bardziej zielony.
No i najważniejsze, by państwa narodowe odeszły do przeszłości, bo na ich miejscu ma być zbudowane imperium globalnej Europy. To się może podobać prawdziwym, czystym rasowo Europejczykom.
Wykład Macrona na Sorbonie był kuriozalny. W jakiś sposób pogodził on trafne i ponure diagnozy dotyczące kontynentu, szczerą opinię że to wszystko - Unia, może się zwyczajnie zawalić z epokową wizją potężnej, światowej Europy, która ma wielkie cele w Arktyce, w Ameryce Południowej, w Afryce. To perspektywa maniaka owładniętego wizją swej wielkości. To charakterystyczne, że Macron co rusz mówił o wyzwaniach jakie stawia Historia. Ona staje się dla Macrona czymś czym była Opatrzność dla Hitlera. Broń Boże nie porównuję prezydenta Francji do tego zbrodniarza, tylko wskazuję na podobieństwo mechanizmów psychologicznych, do przekonania, iż jest się powołanym przez jakieś niemal transcendentne siły do najwyższych celów.
Europa jest w kleszczach. Jest zakładnikiem dwóch interesów, dwóch światów. Z jednej strony to Niemcy i ich wielkie firmy. Unia staje się narzędziem dla realizacji celów niemieckich korporacji. Przy okazji załapią się holenderskie, duńskie etc. To im ma Unia, służyć, a nie obywatelom. Oni sa mierzwą, poddanymi i co najwyżej konsumentami.
Z drugiej strony maniak owładnięty wizją własnej wielkości. Nie ma znaczenia jak się będzie żyło w Europie. Dla Macrona ważne jest by przejść do historii jako władca zjednoczonej Europy, jej pierwszy prezydent. Temu celowi gotów poświęcić wszystkich i nawet własny kraj. Francja ledwo ledwo pojawiła się w jego wystąpieniu. Była tylko Europa i historyczne, dziejowe, wyzwania przed nią stojące.
Macron ma rojenia i sny imperialnej Francji, a jego obłąkańcze wizje mają teraz podzielać Słowacy, Czesi, Łotysze Rumuni, Węgrzy. Nie ma znaczenia jak żyją, ważne by Macron poprowadził Europę na podbój Arktyki, Ameryce i Chinom się postawił. To człowiek niebezpieczny i groteskowy. W jakim sensie, mimo olśniewającej kariery postać żałosna i komiczna. O wielkiej globalnej potędze Europy opowiada światu człowiek, który pozwolił by ruskie bandy najemników pogoniły jego wojsko przez piachy Sahelu i wypędziły Francję z Afryki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690019-macron-kresli-ponury-obraz-unii-ale-sni-o-jej-wielkosci