„Rywalizacja z UE, kiedy słyszymy, że armia europejska ma być armią, która ma w gruncie rzeczy rywalizować z armiami narodowymi, jest niezwykle niebezpieczna” - podkreślił przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej z wiceprezesem PiS Joachimem Brudzińskim.
Poseł Błaszczak i europoseł Brudziński, którzy obaj w przeszłości kierowali resortami siłowymi, mówili o zagadnieniach związanych z bezpieczeństwem, w których Polska straci suwerenność po zmianie unijnych traktatów.
Polska jest krajem bezpiecznym. To rezultat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy rządziło PiS, wzmacnialiśmy bezpieczeństwo naszej ojczyzny poprzez wzmacnianie wojska polskiego, rozbudowę – zarówno jeśli chodzi o liczebność, jak i wyposażenie naszego wojska w nowoczesną broń
— podkreślił przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Dbaliśmy także o bezpieczeństwo naszych granic, jednoznacznie i stanowczo sprzeciwialiśmy się paktowi migracyjnemu. Kiedy w 2015 r. objąłem urząd ministra spraw wewnętrznych i administracji, wtedy ten problem był bardzo wyraźny
– wskazał Błaszczak, przypominając pierwszą falę migracji i decyzję rządu PO-PSL.
Dziś pakt migracyjny wraca
— podkreślił.
Wczoraj w Sejmie minister Sikorski sugerował, że pakt migracyjny zostanie przyjęty. Mówił bardziej w ten sposób, że trzeba niejako przyzwyczaić opinię publiczną do obecności migrantów. Z tego wnoszę, że pakt migracyjny zapewne przyjmą po wyborach do PE. Oni tak działają
— dodał poseł Błaszczak.
Zmiany traktatów także zakładają, że sprawy obronności staną się wyłączną kompetencją UE. To jest niezwykle groźne, z dwóch powodów. Po pierwsze: dlatego, że wówczas wyeliminowana zostanie polityka narodowa, a nasza polityka narodowa zmierza do tego, żeby wzmacniać wojsko polskie. Mówiłem już o naszych dokonaniach w tej dziedzinie, które są wymierne. Na przykład odbudowanie jednostek tam, gdzie koalicja PO-PSL je zlikwidowała, położonych na wschód od Wisły
— zaznaczył.
Bruksela, Berlin a polskie bezpieczeństwo
Z punktu widzenia polityków zasiadających w Brukseli czy Berlinie, zbyt silne Wojsko Polskie nie jest dobrym rozwiązaniem. Może pojawić się takie polecenie z Brukseli, czytaj: z Berlina, aby na przykład zmniejszyć liczebnie Wojsko Polskie, zlikwidować jednostki położone na wschód od Wisły, ograniczyć możliwości rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego. Już dziś Donald Tusk próbuje wepchnąć Polskę do „europejskiej tarczy antyrakietowej” kosztem bezpieczeństwa naszego kraju, kosztem polskiego przemysłu zbrojeniowego
— ocenił były szef MON.
To są te zagrożenia związane z decyzjami podejmowanymi gdzieś poza Warszawą, poza Polską. Te decyzje jeszcze z innego punktu widzenia będą groźne. Przecież wszyscy doskonale pamiętamy reset w wykonaniu Donalda Tuska, który sprowadzał się do tego, aby kosztem przedsięwzięć politycznych rosyjsko-niemieckich ograniczony został rozwój naszego kraju i bezpieczeństwo Polski. Jest więc duże ryzyko kolejnego resetu
— wskazał.
Następny powód, też niezwykle istotny, to rywalizacja Unii Europejskiej z Sojuszem Północnoatlantyckim. My jesteśmy bezpieczni dlatego, że mamy silne Wojsko Polskie, które rozbudowujemy, i dlatego, ze jesteśmy silni w sojuszach. Zwłaszcza w NATO. Polska jest liderem wschodniej flanki ze względu na rosnący potencjał naszego wojska
— dodał.
Rywalizacja z UE, kiedy słyszymy, że armia europejska ma być armią, która ma w gruncie rzeczy rywalizować z armiami narodowymi, jest niezwykle niebezpieczna
— podkreślił Mariusz Błaszczak.
Współpraca obronna z UE - ale jaka?
Współpraca w ramach UE w dziedzinie obronności powinna polegać na tym, że np. składamy wspólne zamówienia na amunicję. Nowoczesne technologie i innowacyjność, proszę bardzo, nie ma tutaj żadnego problemu. Ale nie poprzez tworzenie wspólnej armii, scentralizowanej UE, gdzie decyzje będą zapadały poza Warszawą
— ocenił Błaszczak.
Jeszcze raz uporczywie zwracam się o to, aby realizowane były kontrakty, które rozpoczęliśmy, gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość
— wskazał.
Wciąż czekamy na kontrakty z USA, dotyczące pozyskania niemal 500 wyrzutni Himars, na 96 śmigłowców uderzeniowych Apache, na 640 czołgów K2, uwaga, produkowanych w Polsce, na armatohaubice K9, armatohaubice Krab polskiej produkcji
— dodał były szef MON.
Brudziński: Pamiętamy słowa pani von der Leyen
Pan minister przed chwilą powiedział, w jaki sposób opinia publiczna jest przygotowywana do tego, że pakt prędzej czy później wejdzie w życie, bo wielokrotnie było już to komunikowane w tym procesie legislacyjnym, skomplikowanym, mało czytelnym dla polskiego obywatela procesie stanowienia w UE prawa, zastosowano taki mechanizm, absolutnie sprzeczny z traktatami, że akurat w kontekście paktu migracyjnego ominięto Radę Europejską
— powiedział z kolei wiceprezes PiS Joachim Brudziński.
16 proc. obywateli całej UE popiera ten pakt, a zdecydowana większość, ponad 50 proc., jest tym rozwiązaniom przeciwna. Zastosowano jednak taki mechanizm, aby przyjmować to większością kwalifikowaną. Z jednej strony mamy więc rzekomo nawróconego na polityczny realizm związany z bezpieczeństwem Polski premiera Tuska, który nagle ogłasza buńczucznie, że jest przeciwny temu paktowi. W cwaniacki sposób komunikuje, że nie da się ograć, że ma zdolność budowania koalicji. Ale fakty są takie, że pakt mógł upaść już na etapie procedowania w PE. Czyli tej partii, na czele której Tusk stał, która oddelegowała go do tej funkcji, do tego, aby rozegrał tutaj tę batalię w Polsce, po to, aby zostać premierem
— dodał.
Pamiętamy słowa pani von der Leyen: „Remember, Donald, my tutaj czekamy”. Po co? Po to, aby realizować ich interesy
— ironizował.
Mechanizm „Herzlich Wilkommen”
To, co dziś dzieje się na ulicach Berlina, Frankfurtu, Sztokholmu, Kolonii, to jest dokładnie to, o czym w 2015 r. z mównicy sejmowej mówił nasz lider Jarosław Kaczyński. Jaki jazgot rozległ się wtedy w mediach lewicowych! Wzywano na pomoc ambasadę Szwecji. I co się okazało? Dziś, po tych wszystkich latach politycy, którzy wtedy tak jazgotali, mówią dokładnie tak samo
— dodał europoseł PiS.
Policja w Szwecji, Niemczech, Francji, nie radzi sobie z przestępczością wśród nielegalnych migrantów
— wskazał Brudziński.
Gospodarka Niemiec nie radzi sobie z problemem braku rąk do pracy. Więc Berlin wpadł na pomysł, że ściąga sobie uchodźców i wybiera jak takie „rodzynki”: potrzebujemy lekarzy, stomatologów, inżynierów, biotechnologów, to ich bierzemy
— dodał.
A co z resztą? Mechanizm przymusowej relokacji, proszę państwa. Ci, którzy dziś stanowią realne zagrożenie dla mieszkańców Europy Zachodniej, mają być przymusowo relokowani. Koalicjanci Donalda Tuska, mało tego, wybrani z list Koalicji Europejskiej, zgodzili się na to w Parlamencie Europejskim
— podsumował Joachim Brudziński.
„Pamiętamy co się wtedy działo”
Wiceprezes PiS przypomniał także wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej.
Pamiętamy jak w ramach akcji hybrydowej na naszej wschodniej granicy reżim Łukaszenki i Putina zwoził ludzi z krajów Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, którzy rozpoczęli szturm na zewnętrzną granicę Unii Europejskiej, jaką jest granica polsko-białoruska
— podkreślił.
Pamiętamy co się wtedy działo, pamiętamy nieodpowiedzialne zachowanie polityków Platformy Obywatelskiej, biegających z reklamówkami po granicy. Pamiętamy ten krzyk różnego rodzaju celebryckiego towarzystwa, film Agnieszki Holland, obrażanie funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji, atakowanie Wojska Polskiego. Nagle cud, Tusk się nawrócił, Kierwiński się nawrócił, stali się realistami
— ocenił Brudziński.
Nagle mówią o tym, że trzeba chronić i wzmacniać mur na granicy polsko-białoruskiej, bo mamy do czynienia z próbą destabilizowania sytuacji. Ten sam Tusk, który stał na tej granicy i mówił, że to są biedni ludzie. Ten sam Tusk, który jest liderem partii, z której politycy mówili „wpuśćcie tych biednych ludzi a później się zobaczy, kim oni są”
— ironizował.
aja/PiS.org.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689881-o-co-chodzi-z-paktem-migracyjnym-poslowie-pis-wyjasniaja