Wczoraj podczas przedstawiania informacji ministra spraw zagranicznych o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2024 roku, minister Sikorski przyznał, że rząd Tuska będzie popierał reformę unijnych Traktatów. Do tej pory obowiązywała w Platformie narracja, że przegłosowana przez Parlament Europejski, głęboka zmiana dwóch Traktatów (o Unii Europejskiej i o funkcjonowaniu Unii Europejskiej), nie będzie miała dalszego ciągu, ponieważ sprzeciwia się jej wiele krajów Unii Europejskiej. Wczoraj minister Sikorski stwierdził, że trzeba będzie się zgodzić w UE na odejście od zasady jednomyślności aż w 63 obszarach, ponieważ bez tej zmiany, nie będzie rozszerzenia UE ani o Ukrainę i Mołdawię, ale także o kolejne kraje powstałe po rozpadzie Jugosławii (jednomyślność byłaby wymagana tylko w przypadku zgody na przyjmowanie nowych członków UE).
Perfidna pułapka zaprojektowana przez Niemcy
A przecież odejście od zasady jednomyślności to jedna z fundamentalnych zmian zaproponowanych w ramach reformy obydwu Traktatów, co więcej tego rodzaju argumentów, tak się dziwnie składa, używają Niemcy z obydwu stron sceny politycznej, zarówno obecny kanclerz Scholz z niemieckiej Lewicy jaki i Manfred Weber, szef niemieckiej delegacji CDU-CSU w Parlamencie Europejskiej. To zresztą perfidna pułapka, zaprojektowana przez Niemcy, której istota polega na tym, że pozostałe kraje członkowskie miałyby się zgodzić na odejście zasady jednomyślności, co oznacza, że do podejmowania decyzji tzw. podwójną większością wystarczyłoby porozumienie 4 największych krajów UE (Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii), wszystkie inne musiałyby się podporządkować. Natomiast sprawa rozszerzenia o kolejne kraje musiałaby być przyjmowana jednomyślnie, a to oznacza, że tak naprawdę żadnego rozszerzenia UE nie będzie, ponieważ tradycyjnie już od wielu lat, nie życzą sobie tego społeczeństwa Francji i Holandii, gdzie we wszystkich badaniach opinii publicznej zdecydowanie dominują przeciwnicy rozszerzenia UE o kolejne kraje
„Przewrót kopernikański” w UE
Przypomnijmy, że pod koniec listopada poprzedniego roku Parlament Europejski niewielką większością głosów, ale jednak przyjął ostatecznie zdecydowaną większość spośród 267 zmian zaproponowanych w obydwu Traktatach o Unii Europejskiej- TUE i o funkcjonowaniu UE- TFUE (291 głosów za, 274 głosy przeciw, 44 głosów wstrzymujących się). Zmiany zaproponowane w Traktatach przez sprawozdawców 5 grup politycznych EPL, Lewicy, ReNow, Zielonych i Komunistów, głosujących „za” (jednego europosła z Belgii i czterech europosłów z Niemiec), są rzeczywiście daleko idące. Jak to określają eksperci, w konsekwencji prowadzą do wręcz „przewrotu kopernikańskiego” w UE w wyniku którego Wspólnota 27 suwerennych państw zostanie zamieniona w scentralizowane superpaństwo z dominacją niemiecko-francuską, w której kraje członkowskie będą miały zaledwie kompetencje departamentów (jak we Francji). Chodzi między innymi o przekazanie do wyłącznych kompetencji UE dwóch kolejnych obszarów: ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art. 3 TFUE), a także 7 kolejnych obszarów do tzw. kompetencji współdzielonych tj.: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł oraz edukacja (art. 4 TFUE). Przy czym należy podkreślić, że funkcjonowanie kompetencji współdzielonych w UE, polega na tym że w tych obszarach dla kraju członkowskiego pozostają tylko takie sprawy, których nie przejmą instytucje unijne.
Poza tym, jak już wspomniałem, zmiany miałby polegać także na odebraniu państwom członkowskich prawa do weta aż w 63 obszarach, co oznaczałoby, że to prawo pozostałyby tak naprawdę tylko w sprawach przyjmowania nowych członków do UE (nawet zmiana Traktatów po tej reformie, byłaby już przyjmowana nie jednomyślnie, ale przez 4/5 członków). Trzeba przy tym dodać, że w przegłosowanych propozycjach znalazł się zapis, że walutą UE jest euro, a więc wszystkie kraje członkowskie musiałby te walutę ostatecznie przyjąć, a więc pozostające do tej pory poza strefą euro 7 krajów, musiałoby ją szybko przyjąć (Dania, Szwecja, Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia). Zapisem tzw. ciężkiej kategorii jest także ten dotyczący tzw. autonomii strategicznej UE, co w konsekwencji w dłuższym okresie, oznaczałoby prowadzenie szeroko rozumianej polityki obronnej UE, samodzielnie już bez Stanów Zjednoczonych.
Fałszywy dylemat
Wczoraj Sikorski przedstawiał sprawę zgody na reformę Traktatów, jako swoisty dylemat, albo zgodzimy się te zmiany i dzięki temu między innymi Ukraina zostanie przyjęta do UE, albo jeżeli nie będzie zgody na zmianę Traktatów i w konsekwencji rozszerzenia. Tyle tylko, że to dylemat fałszywy, zgoda na reformę Traktatów to zgoda na powstanie europejskiego superpaństwa pod „światłym” kierownictwem Niemiec i Francji i niestety jednocześnie brak rozszerzenia, bo na to, nie zgodzą się społeczeństwa Francji i Holandii, a tym samym rządy obydwu tych państw.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689842-sikorski-przyznal-ze-popra-reforme-unijnych-traktatow