„Tworzenie wrażenia w exposé sejmowym, że to Platforma broniła nas przed Lizboną, a PiS kapitulował, jest doprawdy rzeczą wręcz zabawną” – mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Prof. Żurawski vel Grajewski skomentował exposé ministra spraw zagranicznych.
Część poświęcona była przede wszystkim atakowi na rząd Zjednoczonej Prawicy oraz Prawo i Sprawiedliwość. Atakowi, w sensie merytorycznym, dosyć groteskowemu. Przedstawiono m.in. rzekome zasługi rządu PO dla budowy bazy rakietowej w Redzikowie. A wszyscy pamiętają rolę ministra Sikorskiego w hamowaniu porozumienia polsko-amerykańskiego w tej materii. To on celowo nie podjął ratyfikacji istniejącego już porozumienia, ułatwiając jego wypowiedzenie. To on był autorem tezy, że oto, przez tę bazę, skłóciliśmy się z Rosją i Niemcami, a systemy Patriot to „paprotki w doniczkach”. Tworzenie wrażenia, że jej powstanie to efekt inicjatywy poprzedniego rządu PO jest zabiegiem dosyć groteskowym, skierowanym do słabo zorientowanego elektoratu Koalicji Obywatelskiej. Groteskowym zabiegiem było też usiłowanie stworzenia wrażenia, że przyjęcie negatywnego z polskiego punktu widzenia systemu głosowanie w Radzie Unii Europejskiej przy okazji Traktatu Lizbońskiego odpowiada pierwszy rząd PiS oraz śp. Lech Kaczyński. Jest prawdą, że to tamten rząd negocjował ten traktat, a prezydent Kaczyński go ratyfikował. Przypomnijmy jednak, że przed 2005 rokiem poglądy PO i PiS były tożsame. Dopiero przegrane przez PO wybory spowodowały, że Platforma stała się gwałtownym zwolennikiem przyjęcia tego traktatu. Zrobiła to, by stać się antyPiS-em. Sukces negocjacyjny prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie polegał na wynegocjowaniu pożądanego przez Polskę kształtu systemu decyzyjnego, tylko na odłożeniu wejście w życie tego systemu o dziesięć lat, a zatem o dwie i pół kadencji parlamentarnych. Byliśmy świadkami wielkiej częstotliwości przyjmowania poprzednich traktatów. Jeśli więc odłożyło się wejście w życie systemu głosowania na dziesięć lat, to była bardzo uzasadniona nadzieja, że w istocie ten system głosowania nigdy w życie nie wejdzie, bo będzie kolejny traktat i będziemy mogli zagrać w tę grę jeszcze raz. Tworzenie wrażenia w exposé sejmowym, że to Platforma broniła nas przed Lizboną, a PiS kapitulował, jest doprawdy rzeczą wręcz zabawną
– przekonuje prof. Żurawski vel Grajewski
Minister Sikorski powoływał się na rzekome afery PiS-u, w tym znów podjął kwestię „afery wizowej”, co do której widać w liczbach, że żadnego handlowania wizami na straganach nie było, a rzecz dotyczy jedynie kilkuset wiz, a nie kilku tysięcy
– dodaje.
Następnie naukowiec odnosi się do kwestii pomysłu zmiany traktatów unijnych i stosunku ministra Sikorskiego do tej kwestii.
W swojej pierwszej części exposé ministra Sikorskiego było zaprzeczeniem tego, czym być powinno. W kwestii przyszłej polityki wiemy, że rząd jest gotów pełnego wsparcia niemiecko-francuskiej koncepcji zmiany traktatów unijnych. To kluczowa sprawa. Chodzi o odejście od zasady jednomyślności. W 2021 roku Niemcy z Francją wysunęli propozycję zaproszenia Putina na szczyt Unii Europejskiej do Brukseli i gdyby nie weto Polski, Szwecji, Rumunii, Holandii i państw bałtyckich, to by go zaprosili. W przypadku głosowania większościowego Niemcy i Francja przegłosowałyby Polskę i niewielkie państwa bałtyckie czy skandynawskie. Zresztą, w nowym systemie wystarczą cztery państwa – Francja, Niemcy, Hiszpania i Włochy przegłosowują wszystkie pozostałe państwa. Jest to w istocie kapitulacja. A Radosław Sikorski należał do grupy im. Spinellego, która przygotowała projekty. W istocie są one teatrem politycznym
– twierdzi Żurawski vel Grajewski.
Jeżeli wyjmiemy te sześćdziesiąt trzy obszary, które podlegały decyzjom jednomyślnym, a teraz będą podlegać decyzjom większościowym, a ta większość będzie zbudowana w ten sposób, że decydowały będą cztery państwa, skończy się blokowaniem wszystkiego, co im nie pasuje. Minister Sikorski powiedział też, że Węgry nie blokują, ale opóźniają przyjmowanie sankcji na Rosję. I to kluczowa kwestia. Nie blokują! Węgry oddają tutaj świetną usługę Niemcom. To koronny argument na rzecz odejścia od zasady jednomyślności. Węgry są ściśle powiązane z Niemcami. Bawarskie CSU, które musi się ścigać z AfD w polityce antyimigracyjnej zaprasza na swoje zjazdy Orbana. Te związki CSU z Fideszem są bardzo głębokie. Nakładają się na to inwestycje Siemensa na Węgrzech. Niemcy ich de facto chronią. Dlatego należy odróżniać retorykę od realnych związków. Węgrzy robią wszystko to, czego nie wypada robić publicznie Niemcom. Bo sami mają fatalny wizerunek jeśli chodzi o politykę rosyjską, a Niemcy się za tym chowają i jeszcze mówią: musimy scentralizować Unię, bo Węgrzy. Minister Sikorski udaje, że wierzy w tę grę
– dodaje.
Rozszerzenie Unii
Prof. Żurawski vel Grajewski tłumaczy, na czym polega pułapka z pozostawieniem zasady jednomyślności ws. rozszerzenia Unii Europejskiej.
Na koniec powiedział rzecz jeszcze groźniejszą, że jedynym obszarem, w którym powinna zostać zachowana jednomyślność, to poszerzenie Unii o kolejne państwa. Przełóżmy to na język praktyki. Oznacza to, że demokratyczne rządy, które muszą słuchać swych obywateli, czyli Francji i Holandii, gdzie społeczeństwa nie życzą sobie rozszerzenia UE o kogokolwiek, dlatego akcesja Ukrainy z pewnością będzie zablokowana. W tej chwili jest tylko manewrem do tego, by zmusić polski rząd i opinię publiczną do uznania, że jeżeli chcemy włączenia Ukrainy do struktur zachodnich, to mamy zrezygnować z suwerenności na rzecz systemu większościowego. Jeżeli nie zrezygnujemy, to Ukraina nie będzie przyjęte. I tak nie będzie przyjęta! Ale Niemcy z Francją będą mogły opowiadać Ukraińcom, że nie zostali przyjęci z powodu sprzeciwu Polski. W ten sposób skłócą Ukraińców z nami, a na tym podziale zyskają Rosjanie i Niemcy
– twierdzi.
Minister Sikorski mówił, że nie chcemy wybierać między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. A gdy w 2011 roku Francja i Wielka Brytania dokonały interwencji w Libii, popartej przez USA, to sprzeciw wobec tego zgłosiły Niemcy. Mogliśmy nie wybierać? Wybraliśmy. Rząd Tuska wybrał Niemcy. A w 2003 roku Stany Zjednoczone dokonały ataku na Irak, czemu sprzeciwiały się Niemcy i Francja. Mogliśmy nie wybierać? Nie. Musieliśmy znaleźć się w obozie niemieckim lub amerykańskim. Wygłoszenie z trybuny sejmowej pięknie brzmiącej frazy, że nie będziemy wybierać między jednymi a drugimi, jest oczywiście możliwą opcją, ale życie nie potwierdza takich założeń. Rzeczywistość jakoś nie chce się zgodzić z tą tezą
– dodaje.
Not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689758-prof-zurawski-vel-grajewski-punktuje-expose-sikorskiego