Dane historyczne oraz fakty pokazują, że rządy Platformy Obywatelskiej były tymi czasami, w których Polacy byli najbardziej masowo inwigilowani. Za rządów Prawa i Sprawiedliwości spadała liczba podsłuchów - mówił podczas środowej debaty w Sejmie poseł klubu PiS Marcin Warchoł.
W środę w Sejmie prokurator generalny Adam Bodnar przedstawił informację o łącznej liczbie osób, wobec których w 2023 r. został skierowany wniosek o zarządzenie kontroli i utrwalania rozmów lub wniosek o zarządzenie kontroli operacyjnej.
B. wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł (PiS) zarzucił rządzącym, że mówią o „masowej inwigilacji Pegasusem, w sytuacji, w której to było zaledwie kilkaset (przypadków), wszystkie dotyczyły przestępstw i wszystkie były zatwierdzane przez sądy”
Tymczasem dane historyczne, fakty, pokazują, że to właśnie rządy Platformy Obywatelskiej były tymi, w których Polacy byli najbardziej masowo inwigilowani. Za rządów Prawa i Sprawiedliwości spadała liczba podsłuchów, spadała liczba zapytań o billingi. W sytuacji waszych rządów rosły zarówno pierwsze dane, jak i drugie
— dodał zwracając się do rządzących.
Obecnie, po dojściu do władzy Platforma znów zwiększa inwigilację obywateli. Chcą czytać szyfrowane komunikatory, czaty, maile, jak to ujawnił minister (koordynator służb specjalnych Tomasz) Siemoniak w projekcie nowelizacji ustawy Prawo o komunikacji elektronicznej
— przekonywał.
Jego zdaniem, „największa inwigilacja jest wtedy, gdy Platforma prowadzi kampanię przedwyborczą”.
Wypowiedź Bosackiego
Decyzja o zakupie Pegasusa służyła walce politycznej, bo polityczny był wybór tych, których inwigilowano tym systemem - podkreślił wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa Marcin Bosacki (KO), odnosząc się w środę w Sejmie do informacji Prokuratora Generalnego dot. inwigilacji Pegasusem.
Informacja o porażającej liczbie prawie 600 ataków Pegasusem przez pięć lat rządów PiS-u pokazuje, jak wiele jeszcze pracy przed nami, zarówno przed sejmową komisją śledczą, jak i przed zespołem prokuratorów oraz podobnymi zespołami, które badają tę sprawę w służbach
— podkreślił Bosacki, przypominając podczas swojego wystąpienia, że przedstawiciele PiS m.in. bagatelizowali sprawę użycia Pegasusa określając go np. jako konsola do gier, choć jego koszt zakupu wyniósł 25 mln zł i pochodził z Funduszu Sprawiedliwości.
Nadal upieracie się - mimo ogromnej pracy wykonanej przez lata przez media, przez Najwyższą Izbę Kontroli, przez komisję senacką i od niedawna pracującą komisję sejmową (…), że zakup Pegasusa był legalny
— powiedział poseł KO.
Oczywiście w sposób bardzo prosty można stwierdzić, że legalny nie był. Po prostu dlatego, że ustawa o CBA w artykule 4 jasno mówi, że służba, tak jak wszystkie służby tego typu w Rzeczypospolitej, może być finansowana tylko i wyłącznie z budżetu państwa. A oczywiście Fundusz Sprawiedliwości budżetem nie jest
— zaznaczył, dodając, że Pegasus nie był również używany legalnie.
Nie zwrócono się nawet do służb, które taką autoryzację muszą, zgodnie z polskim prawem, dokonać, czyli do ABW i do SKW, o to, żeby system był w Polsce certyfikowany. Nie ma takiej zgody
— zwrócił uwagę Bosacki.
Poseł KO podkreślił też, że sądy, udzielając zgody na użycie kontroli operacyjnej, nie wiedziały na czym polega system Pegasus.
Bo sądy nie wiedziały w ogóle, że on istnieje
— zaznaczył, przypominając też wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu dotyczący inwigilacji Brejzów, że - jak mówił - „używanie tego typu systemu, zgodnie z polskim prawem, w takich sprawach legalne nie było”.
Bosacki ocenił też, że Pegasus w innych krajach Europy był stosowany wobec rzeczywistych przestępców, a w Polsce do potrzeb walki politycznej.
Politycznie dokonaliście decyzji o zakupie Pegasusa. Politycznie dokonywaliście wyboru tych, których inwigilowaliście Pegasusem. A teraz politycznie, w sposób podły, te osoby, mimo wyroków sądów, atakujecie, że nadal są przestępcami. To jest podłe
— ocenił, przypominając też, że informacje zdobyte przez służby przy pomocy Pegasusa trafiały m.in. do TVP Info.
Z informacji Prokuratora Generalnego, którą w środę w Sejmie przypomniał Adam Bodnar, wynika, że w latach 2017-2022 kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa objęła 578 osób. Najwięcej osób było objętych taką kontrolą w 2021 roku - 162. W kontroli operacyjnej Pegasusa używały w tych latach CBA, ABW i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
Śliz z Polska 2050
Na niemal 6 tysięcy wniosków o kontrolę operacyjną odmów było zaledwie 0,3 proc. – powiedział w środę w Sejmie Paweł Śliz (Polska 2050-TD). Z tego, jak zauważył, można wysnuć wniosek, że „sąd klepnie każdą kontrolę”.
To nie jest tylko problem samego Pegasusa – podkreślił Śliz, który razem z Michałem Gramatyką przedstawili w Sejmie stanowisko Klubu Parlamentarnego Polska 2050 - Trzecia Droga w sprawie informacji Prokuratora Generalnego na temat skali kontroli operacyjnej w 2023 r. w Polsce. Z informacji wynika, że wszystkie uprawnione organy skierowały łącznie wobec 5973 osób wnioski o zarządzenie kontroli i utrwalanie rozmów lub zarządzenie kontroli operacyjnej; sądy zarządziły kontrole wobec 5835 osób.
Zdaniem Śliza, mamy z nią „systemowy problem”. Wskazał, że na niemal 6 tysięcy wniosków o taką kontrolę odmów było zaledwie 0,3 proc., co „nie jest nawet błędem statystycznym”.”22 razy sąd odmówił” – podkreślił Śliz i dodał, że można z tego wysnuć wniosek, że kontrola sądowa w tym przypadku nie jest nam potrzebna, bo sąd „i tak klepnie każdą kontrolę”.
Jego zdaniem, cały system został tak pomyślany, żeby wymuszać owo „klepanie”, gdyż sędzia, który wyda odmowę, musi napisać uzasadnienie, dlaczego to zrobił, ale jeśli się zgodzi na kontrolę - nie musi tego uzasadniać.
Poseł Śliz podniósł także, iż w obecnych realiach prawnych służby mogą podsłuchiwać obywatela przez osiem dni bez żadnej zgody, więc „powinniśmy się zastanowić nad tym, czy ten okres nie powinien być krótszy”.
Kolejnym błędem systemowym, według Śliza, jest to, że obywatel, którego inwigilowano, ale na podstawie zebranego materiału nie przedstawiono mu zarzutów, nigdy nie dowie się, że taka operacja wobec niego była prowadzona. Nie dowie się też, na jakiej podstawie, w oparciu o jaki materiał sąd wyraził na nią zgodę.
Opierając się na przykładach ze swojej kariery zawodowej – poseł Śliz jest adwokatem – stwierdził, że czasem we wnioskach o poddanie danej osoby kontroli operacyjnej „podawany jest tylko i wyłącznie numer telefonu”, a sąd nie wie, za pomocą jakich metod obywatel będzie inwigilowany.
Paweł Śliz zaapelował też, aby rozważyć możliwość sprawdzenia „po fakcie”, czy „podsłuch był prawidłowo zastosowany”.
W porównaniu do aparatu państwowego, obywatel znajduje się w nieporównywalnie słabszej pozycji. Przepisy prawa muszą więc dawać obywatelowi skuteczne narzędzie gwarantujące ochronę jego praw i wolności
— zaakcentował Paweł Śliz.
W jego ocenie, przepisy nie dają obecnie obywatelom poczucia bezpieczeństwa, co powoduje brak zaufania do organów państwowych.
Po Pawle Ślizie głos zabrał jego klubowy kolega Michał Gramatyka. Jak stwierdził, on widzi trzy wymiary kwestii kontroli operacyjnej. Pierwszy, techniczny: „rozpracowanie operacyjne prowadzone trojanami typu Pegasus jest kompletne. Wszystko jest na talerzu, (…) nic nie jest prywatne” zaakcentował.
Drugi wymiar, procesowy, to automatyzm, z jakim wydawane są zgody na takie kontrole.
Często te zgody są udzielane wobec osób, które pozostają poza kręgiem podejrzeń, które często nawet pozostają poza postępowaniem
— zauważył Gramatyka.
Jak wskazał, wymiar trzeci jest ludzki: „proszę sobie wyobrazić, że pomimo tego, że wasze życie przez (…) 8 dni było na talerzu, mogło być obserwowane przez funkcjonariuszy służb specjalnych (…), to wy, państwo, nigdy się o tym nie dowiecie”, choć „państwo wkracza w wasze życie tak głęboko, że głębiej się nie da” - zaznaczył.
W dobie nowych technologii rodzi się pokusa sięgania po łatwe rozwiązania w pracy operacyjnej
— poseł Gramatyka zacytował wypowiedź ministra Adama Bodnara, by przypomnieć, że niedługo Sejm będzie procedował „prawo komunikacji elektronicznej”.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że minister koordynator służb specjalnych zawnioskował o to, aby wpisać do tego prawa (…) rozkodowanie komunikatorów internetowych (…), które szyfrują wiadomości w systemie end-to-end
— wyjaśnił, by zaraz podkreślić, że „to nie jest metoda”.
Gramatyka nawiązał do opracowania pod tytułem „Rozsiodłać Pegaza”, zawierającego postulaty m.in. środowisk prawniczych, wśród których są m.in. urealnienie sądowej kontroli stosowania technik operacyjnych oraz prawo do bycia informowanym o inwigilacji, jeśli figurant okazałby się niewinny.
Pegasusa wykryto przypadkiem
— zauważył Michał Gramatyka.
Gdyby nie to, „dziś nie byłoby tej dyskusji, bo nikt nigdy nie dowiedziałby się, że w rękach służb są tak potężne narzędzia” - spuentował.
Wypowiedź Sroki
System Pegasus działał w Polsce poza prawem z powodu m.in. braku akredytacji; braku uprawnień CBA do przełamywania zabezpieczeń urządzeń obywateli; sięgania po dane starsze niż okres objęty kontrolą operacyjną - mówiła w środę w Sejmie posłanka Magdalena Sroka (PSL-TD).
W środę w Sejmie prokurator generalny Adam Bodnar przedstawił informację o łącznej liczbie osób, wobec których w 2023 r. został skierowany wniosek o zarządzenie kontroli i utrwalania rozmów lub wniosek o zarządzenie kontroli operacyjnej, m.in. przy użyciu systemu Pegasus.
Posłanka Sroka, która jest przewodniczącą sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, powiedziała, że system ten działał w Polsce „poza prawem”.
Podając powody wymieniła m.in.: brak uprawnień CBA do przełamywania zabezpieczeń urządzeń obywateli oraz uprawnień do modyfikacji ustawień telefonu; brak akredytacji, tak by mógł ten system być używany przez polskie służby; sięganie po dane starsze niż kontrola operacyjna, która może trwać 3 miesiące z możliwością przedłużenia.
Ponadto posłanka przytoczyła dane, według których kontrola operacyjna - przy użyciu różnych środków - w 2020 roku była przeprowadzona wobec 6,5 tys. osób, w 2021 r. było to 6900, a w 2023 r. kontrolę operacyjną przeprowadzono wobec prawie 6000 tys. obywateli.
Należałoby zadać pytanie, jak dużo spraw, gdzie wykorzystywany jest system inwigilacji wobec obywateli, kończy się faktycznie wyrokami w sprawach sądowych
— podkreśliła.
Wipler: Nie ma realnej kontroli nad inwigilacją
W Polsce nie ma realnej kontroli nad tym, w jaki sposób Polacy są inwigilowani, a także w jaki sposób do ich prywatności sięga władza - ocenił poseł Konfederacji Przemysław Wipler, odnosząc się w środę w Sejmie do informacji Prokuratora Generalnego dot. inwigilacji m.in. Pegasusem.
Najważniejsze jest w tej debacie, żebyśmy przy partyjnych przepychankach nie zgubili tego, co w tej sprawie jest najważniejsze: Pegasus był bardzo inwazyjnym narzędziem, bardzo inwazyjną metodą uderzania, sięgania w prywatność Polaków
— powiedział Wipler, zwracając uwagę, że w Polsce nie ma realnej kontroli nad tym, w jaki sposób Polacy są inwigilowani.
W jaki sposób do ich prywatności, do ich intymności sięga władza, różnego rodzaju instytucje i służby
— dodał.
Poseł Konfederacji przypomniał też, że Pegasus był używany wobec osób, które nie powinny być inwigilowane.
Można powiedzieć, że jest urządzeniem elitarnym dla tych najlepszych, dla tych wyjątkowych, dla najtrudniejszych przypadków, ale fakty pokazują, że był on używany absolutnie nieadekwatnie
— mówił Wipler.
Przekonywał też, że słabością sądów, które wydają zgody na obejmowanie kontrolą operacyjną konkretnych osób, jest m.in. to, że do pojedynczego sędziego dziennie trafia kilkadziesiąt wniosków.
Wipler powiedział też, że Konfederacja, by zmotywować obecne władze do większego wysiłku na rzecz unormowania problemu inwigilacji w Polsce, zdecydowała się złożyć projekt pt. „Kodeks Pracy Operacyjnej”, który w ubiegłym roku był już prezentowany przez polityków Koalicji Obywatelskiej, ale - jak zaznaczył poseł - nic w jego sprawie nie zrobiono.
Z informacji Prokuratora Generalnego, którą w środę w Sejmie przypomniał Adam Bodnar, wynika, że w latach 2017-2022 kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa objęła 578 osób. Najwięcej osób było objętych taką kontrolą w 2021 roku - 162. W kontroli operacyjnej Pegasusa używały w tych latach CBA, ABW i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689667-warchol-to-za-rzadow-po-polacy-byli-masowo-inwigilowani