Udało się „Ostatniemu pokoleniu” zaistnieć w mediach i stać się tematem rozmów milionów Polaków. O tej ekologicznej organizacji piszą we wszystkich gazetach i wspominają we wszystkich telewizjach. Oni sami ostatnio opisali dwóch swoich działaczy - Michała i Tymka - niczym bohaterów, którzy dzielnie znieśli zatrzymanie przez policję. Żona Jacka Kuronia, Danuta, wezwała Warszawę do protestu pod aresztem. Chłopcy opuścili w końcu budynek trzymając się triumfalnie za ręce niczym „Robotnik i kołchoźnica”. Wiery Muchiny, mogli więc obejrzeć jak partner jednego z nich apelował o uwolnienie aktywistów i o działania na rzecz klimatu.
Bezrozumne postulaty
Spełnienie klimatycznych postulatów „Ostatniego pokolenia” oznaczałoby kolonizację naszej części świata. Zaprzestanie budowy sieci dróg i autostrad na rzecz organizacji transportu zbiorowego nie przewiduje konsekwencji dla gospodarki, która straciłaby infrastrukturę dla swojego transportu. Na upartego można autobusem przewieźć pięcioosobową rodzinę, ale dwustu palet jogurtów lub materiałów budowlanych do założenia osiedla mieszkalnego w luki bagażowe PKS raczej się nie wsadzi. W próżnię produkcyjno-konsumpcyjną weszłyby inne podmioty (np. Chiny czy Rosja) emitując gazy cieplarniane już bez dyskusji „ostatniego pokolenia”.
Ostatnie pokolenie a rozmnażanie
Paradoksalnie jest jednak sporo racji w idei i nazwie „Ostatniego pokolenia”. Z założenia ma to być ostatnia generacja, która może uratować świat przed cieplarnianą zagładą, ale de facto aktywiści intensywnie zapisują się do nurtu raczej nierozmnażających się obywateli XXI wieku. Dzieci wszak emitują CO2, homoseksualiści mają pewne biologiczne ograniczenia w płodzeniu dzieci, a nade wszystko ostatniość tego pokolenia jest determinowana brakiem odwagi czy raczej mitologizowaniem odwagi koncesjonowanej.
Oblanie pomnika Syrenki farbą, przyklejenie się do mostu na Wiśle czy wbiegnięcie na tor wyścigowy w Służewcu wymaga pewnej inicjatywy ale nie jest żadnym heroizmem. Młodzieżowy nonkonformizm zawsze przejawia się w buncie przeciwko zastanej rzeczywistości i woli jej ulepszenia, ale tutaj mamy do czynienia z igraszką kapitalistycznych koncernów, które monetyzują ten bunt w tworzeniu marek i stylu życia, na którym producenci zarabiają. Wepchnięto całą generację w seksualny i klimatyczny konsumpcjonizm przedstawiając to jako postawę rewolucyjną. Swoboda seksualna, pornografia, prostytucja i usuwanie ciąży stały się ambicjami tysięcy energicznych aktywistów na całym świecie, a obok tego wyrastają inne maksymalistyczne cele zatrzymania rozwoju gospodarek zachodnich w imię klimatu (czym się nie przejmą gospodarki wschodnie, a wręcz przeciwnie). Picie mleka owsianego, jedzenie kotleta sojowego i picie przez tekturową słomki urasta do rangi praworządności przesłaniając cały szereg innych, autentycznych problemów. Największą troską europejskich aktywistów klimatycznych - gdyby wierzyć w szczerość ich intencji - byłoby zatrzymanie emitujących rekordowe ilość gazów cieplarnianych i dewastujących przyrodę działań wojennych spowodowanych aktywnością Rosji. Czy „Ostatnie pokolenie” przyklei się do mostu w Kupiańsku? Może obleje pomnik Lenina w Mińsku? A może członkowie tej organizacji by wtargnęli na wyścigi dronów w obwodzie zaporoskim? Może by chociaż ten koncesjonowany nonkonformizm sformatować obowiązkowymi szkoleniami wojskowymi i zmierzeniem młodego pokolenia z prawdziwym wysiłkiem?
Odwaga za 2 grosze
W sierpniu 2020 roku cała Polska żyła przepychankami z policją jakie pojawiły się w wyniku zatrzymania aktywisty LGBT o pseudonimie „Margot”. Chłopak zebrał ogromne pieniądze od swoich sympatyków i zniknął. Cztery lata później dzieciaki z uniwersytetów pohukują w miejscach publicznych i nabierają przekonania o swoim heroizmie. Wyroby odwagopodobne mają dziś barwy albo tęczowe, albo klimatyczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689342-substytuty-odwagi-lgbt-i-obroncy-klimatu