Bezpartyjny kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Gibała przekonywał w piątek, że jego urząd będzie się opierał na współrządzeniu z mieszkańcami miasta. Ocenił, że „bitwa” o fotel prezydenta miasta rozegra się o kilkaset głosów, dlatego każdy z nich jest na wagę złota.
Każdy, kto kocha to miasto, kto chce tutaj mieszkać, pracować, jest krakowianinem, pełnoprawnym krakowianinem. Symbolem tego naszego otwartego podejścia do naszego miasta jest fotel
— powiedział na piątkowej konferencji prasowej w Krakowie Łukasz Gibała, wskazując na przygotowaną imitację fotela prezydenckiego.
On nie służy do tego, żebym ja tam siedział, służy do tego, żeby siadali na nim mieszkańcy i mieszkanki, żeby pokazać pewną równość, żeby pokazać, że ja będę służył mieszkańcom, mieszkankom Krakowa, że to oni będą tym miastem zarządzali
— przekonywał.
Gibała zapowiedział, że w ostatni dzień kampanii samorządowej będzie spotykał się z mieszkańcami różnych części Krakowa.
Wierzymy, że końcówka kampanii to przede wszystkim kampania bezpośrednia. Sądzę, że ta bitwa rozegra się o kilkaset głosów. Dlatego każdy głos dzisiaj zdobyty jest głosem na wagę złota
— ocenił. Według niego o ostatecznym wyniku zdecyduje obecnie niezdecydowana część krakowian.
Zdaniem Gibały na korzyść jego kandydatury przemawia fakt, że nie jest związany z żadną partią polityczną.
Jesteśmy jedynym dużym miastem w Polsce, gdzie niezależne środowisko polityczne, niezależny kandydat, niepopierany przez żadną dużą partię, dotarł tak daleko i jak równy z równym walczy w drugiej turze
— stwierdził.
Pytany o poparcie, jakiego w piątek udzielił mu poseł Konfederacji Konrad Berkowicz, który w I turze wyborów ubiegał się o urząd prezydenta Krakowa z komitetu wyborczego Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy, odparł, że odbiera to jako protest przeciwko temu, by w Krakowie „umarła samorządność”. Gibała przypomniał, że większość miejsc w Radzie Miasta Krakowa zdobyli kandydaci Koalicji Obywatelskiej i stwierdził, że jeśli wybory na prezydenta miasta wygra kandydat tego komitetu - Aleksander Miszalski - to „kontrola rady miasta nad prezydentem będzie zerowa”.
To jest zaprzeczenie idei samorządności, żeby jedna partia miała pełną władzę w danym mieście – i sądzę że z tego wynika decyzja Konrada Berkowicza
— powiedział.
Kandydat na prezydenta odniósł się także do oświadczenia posłanki PiS Małgorzaty Wassermann, która w piątek poinformowała, że nie mogłaby poprzeć Gibały, który według niej „w sposób haniebny” manifestował wielokrotnie pogardę dla ludzi mających prawicowe poglądy. Zdaniem Gibały ma to związek z sympatią posłanki do urzędującego do tej pory prezydenta Jacka Majchrowskiego, który zadeklarował, że nie poprze Gibały.
Pani Wassermann jest beneficjentką tego układu. Ona też jest zainteresowana rządami kontynuacji
— stwierdził Gibała, który od początku w kampanii stwierdza, że jest „kandydatem zmiany”.
Wśród osób, które w przypadku wygranych wyborów będą obok niego pełnić ważne funkcje w administracji miasta, wymienił m.in. Karola Walachowskiego, który, przyznał Gibała, mógłby zostać wiceprezydentem. Natomiast w razie przegrania wyborów kandydat zadeklarował, że nadal będzie miejskim radnym i nie wróci do swojej firmy.
W niedzielę radny, przedsiębiorca, aktywista miejski Łukasz Gibała zmierzy się w walce o urząd prezydenta Krakowa z posłem KO Aleksandrem Miszalskim. W I turze Miszalski uzyskał ponad 37 proc. poparcia, Gibała – prawie 27 proc.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689072-gibala-pokazal-w-krakowie-imitacje-fotela-prezydenckiego