Minister funduszy i polityki regionalnej potrzebowała zaledwie jednego wpisu na platformie X, by pokazać Polakom dlaczego powinniśmy wyjść z Unii, dlaczego tkwienie w niej przestaje mieć jakikolwiek pozytywny sens. Bo jakiś negatywny zapewne jest, ale o tym później.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz podzieliła się radością z okazji otrzymania przez Polskę pożyczki z Unii i opublikowała na portalu X jakąś tam formułkę. Dlaczego formułkę? Bo niemal to samo, słowo w słowo z nieco innym szykiem zdań zamieściła też jej podwładna - wiceminister Monika Sroka. Mamy więc taką urzędniczą radość.
27 mld zł - Do Polski wpłynął właśnie największy przelew z UE w historii naszego członkostwa. Bycie w Unii się opłaca, ale Unia to nie tylko pieniądze o czym zapomnieli nasi poprzednicy. Łączą nas wartości: demokracja, równe szanse, rządy prawa, wolności obywatelskie
— napisała minister Pełczyńska- Nałęcz.
Prawda wbrew intencjom
Niemal wszystko w tym komentarzu jest fałszem i dlatego wbrew intencjom minister udało jej się syntetycznie pokazać dlaczego w Unii takiej, jaką ona teraz jest nie ma sensu tkwić. Bardzo możliwe, że to był największy przelew w historii naszego członkostwa w Unii. Mamy więc okazję świętować, że razem z takimi bankrutami jak Włochy czy Hiszpania zaciągamy ogromny kredyt, który będziemy spłacać, także za bankrutów, jeśli staną się niewypłacalni.
By stwierdzić czy obecność w Unii się opłaca - jak twierdzi minister, trzeba zrobić rachunek przyszłych, spodziewanych korzyści i strat. To co było nie ma znaczenia, dokładnie jak w sytuacji, w której mielibyśmy pracować za darmo, albo trwale do czegoś dopłacać, tylko dlatego, że przed laty zarabialiśmy. Jeśli więc opłacało się (w co powątpiewam) być w Unii, bo otrzymywaliśmy więcej dotacji etc. niż płaciliśmy składek, to automatycznie - od momentu kiedy wpłacamy więcej niż dostajemy, interes staje się nieopłacalny. Od 2027 roku i tak będziemy płatnikiem netto. A więc tak rozumiana opłacalność zmienia się w nieopłacalność.
Ale i dziś owe unijne pieniądze to fikcja, bo w Brukseli mogą zrobić przelew, a mogą i nie zrobić - wszystko zależy od ich widzimisię, kaprysu, tego czy akurat rząd w Warszawie się eurokracji podoba czy też nie. Niewybieralni, do cna zepsuci urzędnicy decydują czy 40-milionowy naród dostanie jakieś fundusze, czy nie dostanie i całkowicie bezprawnie mogą je wstrzymać.
Jedna sprawa to owo nieszczęsne i niepotrzebne KPO, które zgodziliśmy się obłożyć pewnymi warunkami, a druga to fundusze np. strukturalne, które zostały wstrzymane m.in dla tych samorządów, które podjęły uchwały prorodzinne. To w tej sprawie kłamali homoseksualiści Biedroń i Staszewski mówić o „strefach wolnych od LGBT”. Efekt był taki, że pieniądze dla nieprawomyślnych samorządów zostały w Brukseli zablokowane.
Tu dochodzimy do kolejnych całkowicie fałszywych tez we wpisie minister. O mniemanej demokracji i praworządności. Nic wspólnego nie ma z żadną demokracją to, że jakaś tam komisarz z Brukseli np. Jourova, reprezentująca partię, która w Czecha przegrała wybory i nie ma tam żadnej władzy, może przyjechać do innego kraju - np. Polski i pouczać ją w sprawie praworządności.
Oto jacyś niewybieralni urzędnicy z Brukseli mianowali się prokuratorami, sędziami i egzekutorami kar. Eurokraci zrobili sobie np. sąd nad polskimi samorządami, czy sądami. Banda unijnych urzędolników wydaje orzeczenie czy gmina Gromnik dyskryminuje, czy nie dyskryminuje, wymyśla kary dla niej i wymierza je. Nie trzeba było żadnej rozprawy, aktu oskarżenia, obrony etc. Po prostu sobie ustalili. Brukselscy urzędnicy mogą szantażem decydować o tym co uchwala się w województwie lubelskim, powiecie Kraśnik, czy gminie Piława Górna i jak się nie spodoba to karać.
Sprawa praworządności i owych stref to niektóre przykłady pokazujące, że pieniądze z Unii to fikcja, albo co najwyżej coś w rodzaju nagrody, czy łapówki za dobre sprawowanie. Przelew przyszedł nie dlatego, że jakaś tam demokracja, czy praworządność w Polsce zapanowały, tylko dlatego że zapanowała koalicja 13 grudnia. Że jest posłuszny, potulny, prawidłowy rząd.
Nie łącza nas, jak chciałaby minister, żadne wartości jak demokracja, rządy prawa, wolności obywatelskie, bo te są w Unii w zaniku. Jeszcze raz: jakie to rządy prawa, skoro całkowicie bezprawnie, całkowicie w niezgodzie z traktatami można jakiemuś państwu zablokować owe słynne unijne pieniądze. Jakie to rządy prawa skoro byle unijny komisarz jest prokuratorem, sędzią i egzekutorem całkowicie bezprawnych, zależnych tylko od jego kaprysów kar. Nowy system karania i szantażowania państw ma być teraz wpisany do zmienianych traktatów. Cieszmy się: to co było do tej pory całkowicie bezprawne zyska unijna sankcję.
Unia jest też zoną nieustannie kurczących się wolności obywatelskich. Obowiązująca w niektórych krajach jak np. Francja, czy Niemcy państwowa cenzura została przeniesiona już na poziom Brukseli. O tym jak Unia walczy z wolnością słowa świadczy choćby przykład 4 polskich europarlamentarzystów. Tu mamy trzy w jednym. Symbolem postępowych zmian jest uchylenie im immunitetu przez Parlament Europejski. Mają oni stanąć przed sądem w Polsce i odpowiadać za polubienie w mediach społecznościowych spotu wyborczego o imigrantach, który nie spodobał się kryminaliście Rafałowi Gawłowi. Nie szkodzi, że to farsa, że absurdalne oskarżenie wniósł prawomocnie skazany przestępca. To jest prawidłowy politycznie przestępca, więc polscy europosłowie, wyznawcy europejskich wartości głosowali za tym, by można było ścigać ich wrogów politycznych. Tak wygląda wolność słowa w Unii.
O wyrokach więzienia jakie zapadają we Francji, Niemczech etc. za tzw. mowę nienawiści, fake newsy czy co tam cenzorzy wymyślą pisaliśmy wielokrotnie. Od sierpnia obowiązuje Akt o Usługach Cyfrowych, który narzuca cenzurę platformom, mediom, przeglądarkom etc. Jeśli będą dopuszczać do publikacji treści nieprawidłowych, to Komisja ukarze je grzywną w wysokości nawet 6% ich globalnych obrotów.
Odpowiedzialny za zaprowadzanie cenzury komisarz Thierry Breton już groził Muskowi zamknięciem jego platformy X, jeśli będzie dopuszczał publikacje, które się Brukseli nie podobają. Tak więc Drogi Czytelniku ponieważ w Brukseli może nie spodobać się to, co jest publikowane na X, to Ty możesz stracić możliwość korzystania z platformy - zamieszczania własnych komentarzy, ale co równie istotne poznawania tego co publikują inni.
Rolę cenzora takiego jakim w PRL był Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk pełnią różnego rodzaju organizacje pozarządowe jak Demagog, czy znany donosicielski Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, którego założycielem był Rafał Gaweł. Czy zwykli donosiciele -jak Brzezicka od Protasiewicza. To ta co słała na UW donosy na Szafarowicza.
Mechanizm jest prosty - organizacje takie dostają pieniądze np. z funduszy Sorosa, przeczesują sieć i składają donosy do odpowiednich urzędów, czy to krajowych, czy też na szczeblu unijnym. Ponurym, szyderczym paradoksem, ale też symbolem działalności Unii jest to, że na jej obszarze nie powstało żadne znaczące, o globalnym zasięgu medium społecznościowe, czy platforma społecznościowa. Za to jest ona pierwszą ponadnarodową organizacją, która reguluje ich działalność, a w praktyce zaprowadza w nich cenzurę.
Ograniczeniu w Unii zaczyna podlegać jedno z najbardziej podstawowych praw obywatelskich - swoboda przemieszczania się. Nie chodzi o to, że z powodu szaleństw zielonego ładu ludzi nie będzie stać na podróże, ale o zakazy administracyjne takie jak w Związku Sowieckim, czy carskiej Rosji. Odpowiednie prace prowadzi już rząd IV Rzeszy - Niemiec. A wiadomo, co Berlin rozkaże to prawem w Unii się stanie. I tak powiązana z Antifą minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang i szef Federalnej Policji Kryminalnej Holger Monch przedstawili plan „Środki przeciw prawicowemu ekstremizmowi”.
Prawicowi ekstremistyczni działacze angażują się w intensywną, transgraniczną wymianę – na koncertach i wydarzeniach związanych ze sztukami walki, na szkoleniach i seminariach. Tam nawiązują kontakty, snują plany i starają się zwiększyć zasięg swoich niehumanitarnych treści. Nienawiść prawicowego ekstremizmu nie może być importowana do Niemiec ani eksportowana z Niemiec. Należy zatem konsekwentniej stosować instrumenty prawne ograniczające swobodę przemieszczania się prawicowych ekstremistów
— czytamy w dokumencie resoru spraw wewnętrznych, policji i służb.
W największym skrócie chodzi o zakaz przemieszczania się osób o nieprawidłowych poglądach, blokowania imprez, ale także śledzenie przepływów finansowych, blokowanie kont. To umożliwić ma nowelizacja ustawy o ochronie konstytucji, która ma zmusić banki do śledzenia przepływów finansowych i kont organizacji wskazanych przez służby.
Oczywiście to już wszystko się dzieje - chodzi o ochronę przed terroryzmem, czy walkę z praniem pieniędzy. Teraz także o to, by obywatele np. nie mogli przekazywać darowizn organizacjom, które władza uznaje za nieprawomyślne. Nie tylko partie, ale też oni mogą być pozbawiani dostępu do usług finansowych. Wprowadzenie waluty cyfrowej, która zastąpiłaby gotówkę - a to planuje Unia, pozwoli na całkowitą kontrolę wszystkich aspektów życia.
Kiedy piszę te słowa w Brukseli z polecenia pochodzącego z Turcji burmistrza dzielnicy Sainte-Josse-ten-Noode Emira Kira rozwiązana została Konferencja National Conservatism (NatCon) z udziałem m.in. Mateusza Morawieckiego, prof. Ryszarda Legutki, Jacka Saryusza-Wolskiego, Wiktora Orbana, Nigela Farage’a. Policja nie wpuszcza na salę, blokuje dostęp bo konferencja nie podoba się należącemu do Partii Socjalistycznej burmistrzowi. Bo dzielnica jest „jego” i skrajna prawica nie jest w niej mile widziana. Tutaj można przeczytać o tej skandalicznej sprawie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandal w Brukseli! Konferencja konserwatywna z udziałem Mateusza Morawieckiego rozwiązana przez burmistrza. Wkroczyła policja
Tak więc wygląda w Unii wolność zgromadzeń.
Czysta fikcja
Wymieniliśmy tylko kilka przykładów na to, że owe wymienione przez minister wartości: demokracja, równe szanse, rządy prawa, wolności obywatelskie to fikcja albo też stan zależny od widzimisię, kaprysów euokracji czy polityków.
Pytanie więc pozostaje: czy warto być w takiej Unii, skoro nawet pieniędzy w niej nie będzie. Czy to się opłaca. Wszystko miałoby sens gdyby Unia była jedynie strefą wolnego handlu zorganizowaną na kształt tej miedzy Stanami Zjednoczonymi Kanadą i Meksykiem. USMCA. Żaden meksykański Bodnar nie musi gorliwie Waszyngtonowi raportować jakie jego dyrektywy wdraża. Nie musielibyśmy też płacić żadnego haraczu w postaci składek.
Do tego dochodzi swoboda osiedlania się podejmowania, pracy, czy nauki. Taka Unia ma sens. By taką Unię mieć nie potrzeba Komisji Europejskiej z jej dyrektywami, Parlamentu Europejskiego, specjalnych trybunałów i setek instytucji od tego czy owego - całej tej eurokratycznej narośli. Tych pasożytów, do cna zepsutych urzędników, których obsiadło tysiące lobbystów. Oczywiście skoro raz się wdepnęło, to bywa i tak, że trzeba w szambie tkwić, bo szamotanie się, próby wydostania się mogą zakończyć się całkowitą katastrofą. Trzeba czekać na jakiś ratunek, korzystny zbieg okoliczności.
Jest oczywiście jeden bardzo sensowny negatywny argument za pozostawaniem w Unii. To groźba, że poza nią byłoby nam gorzej, bo Bruksela zemściłaby się za jej porzucenie. Tak jak to robi w przypadku Wielkiej Brytanii. To sytuacja jak z małżeństwa - ani z miłości, ani rozsądku, tylko z przymusu. Bogdan nie rozwiedzie się z Grażynką, bo słusznie się boi, że ta mogłaby go kwasem oblać. Więc męczy się z nią.
Oczywiście Polska nigdzie się nie wybiera i będzie w żyć w stadle z tym strupieszałym bytem, jakim jest Unia. Nowy rząd nie będzie miał ani odwagi, ani wyobraźni, by próbować wraz z innymi zmieniać patologiczny, antydemokratyczny ustrój Unii. Jest mu dobrze jak jest, bo nie musi się wysilać, nic robić, wymyślać. Wystarczy kopiować i słuchać się. Administrować wedle poleceń z Brukseli i Berlina. Sprawa więc jest beznadziejna, ale nie ostatecznie przegrana. Tak czy owak minister Pełczyńskiej-Nałęcz udało się w ledwie w 3 zdaniach pokrętnie podsumować prawdę o Unii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/688797-min-pelczynska-nalecz-pokazuje-czemu-nalezy-wyjsc-z-unii