W poprzednim tygodniu Sejm uchwalił ustawę o tzw. wakacjach kredytowych, która jest poważnie okrojoną wersją tej do tej pory obowiązującej, wprowadzonej 2 lata temu przez rząd Mateusza Morawieckiego. Rzeczywiście wprowadzenie do tej ustawy ograniczenia limitu wysokości kredytu (do 1,2 mln zł), a przede wszystkim wprowadzenie kryterium dochodowego (dopiero sytuacja, w której rata kredytu będzie przekraczała 30% dochodów gospodarstwa domowego, będzie upoważniała do korzystania z tego rozwiązania), spowoduje, że najprawdopodobniej będzie mogło z nich skorzystać zaledwie ok. 30% dotychczasowych kredytobiorców. Wszystko więc wskazuje na to, że w starciu rządu z bankami, wygrały banki, bo to one blokowały wprowadzenie wakacji kredytowych od początku tego roku, co więcej starały się o wprowadzenie takich kryteriów, żeby liczba uprawnionych była znacznie mniejsza w stosunku do rozwiązań wprowadzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Ponieważ szacunkowe koszty uchwalonych przez Sejm wakacji kredytowych, miałby wynosić ok 2,5 mld zł, w sytuacji kiedy korzystałoby z niej 100% osób spełniających wspomniane wyżej kryteria dochodowe, to oznacza, że uprawnionych będzie teraz około 300 tys kredytobiorców, a więc ok. 4-krotnie mniej, niż dotychczas. Przypomnijmy, że z obwiązujących do końca grudnia poprzedniego roku wakacji kredytowych korzystało ok. 1,1 mln kredytobiorców, a ich koszt jak szacuje sektor bankowy, wyniósł około15 mld zł. Wygrane są więc banki, które finansowały wakacje kredytowe i za wszelką cenę, chciały ograniczyć dotychczasowe koszty tego rozwiązania, co jak widać z powyższych danych, im się w pełni udało. Przychylność obecnej większości rządowej składającej Platformy, Trzeciej Drogi i Lewicy dla sektora bankowego, który w 2023 roku osiągnął aż 27,5 mld zł zysku netto, a więc ponad 2,5 krotnie więcej w stosunku do roku 2022 , jest co najmniej zastanawiająca w sytuacji zestawienia ich z trudną sytuacją ludzi młodych, którzy zaciągnęli kredyty na swoje pierwsze mieszkanie.
Przypomnijmy także, że na początku tego roku okazało się, że Bank Gospodarstwa Krajowego zawiesił przyjmowanie wniosków na kredyt mieszkaniowy 2% dla młodych ludzi na zakup pierwszego mieszkania ze względu na wyczerpanie się limitów finansowych dopłat z budżetu przewidzianych zarówno na 2023 rok jaki i cały rok 2024. Otóż okazało się, że zaledwie przez pół roku jego obowiązywania, banki komercyjne zawarły ponad 50 tysięcy umów kredytowych, a ponad 100 tysięcy złożonych wniosków kredytowych spełnia wszystkie warunki umożliwiające uzyskanie takiego kredytu. Mimo tak ogromnego zainteresowania uzyskaniem takiego kredytu przez młodych ludzi, przyjmowanie wniosków zostało zawieszone, a minister rozwoju zapowiedział nowy program kredytów mieszkaniowych, tyle tylko że znacznie mniejszą dostępnością, niż to było do tej pory. A zapowiedziany przez Donalda Tuska w kampanii wyborczej kredyt mieszkaniowy 0%, został przyjęty na razie przez rząd w takim kształcie, że będzie mógł dotyczyć tylko nielicznych potencjalnych kredytobiorców.
Ciekawe jak w tej sytuacji czują się młodzi zwolennicy nowej koalicji rządowej, którzy spodziewali się kontynuacji wakacji kredytowych na dotychczasowych warunkach, a także zapowiadanego kredytu 0%, a przynajmniej kontynuowania programu mieszkaniowego kredytu na 2%, kiedy te pierwsze zostały uchwalone w okrojonym kształcie, a kredyt 0% ma dotyczyć tylko nielicznych. Na nową koalicję rządową głosowało dużo młodych ludzi mieszkających na takich osiedlach jak Wilanów w Warszawie, czy Jagodno we Wrocławiu, teraz słysząc, że wakacje kredytowe będą dotyczyć znacznie mniejszą liczbę kredytobiorców, a kredyt mieszkaniowy na 0%, naprawdę nielicznych (corocznie będzie obowiązywał limit dotyczący liczby takich kredytów, a więc wyścig zainteresowanych, kto pierwszy ten lepszy), chyba „będą bić brawo przy otwartej kurtynie” rządowi PO, Trzeciej Drogi i Lewicy i samemu premierowi Tuskowi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/688618-rzad-tuska-dziala-w-interesie-bankow