Poziom indoktrynacji w sejmowej debacie o aborcji przekroczył wszelkie granice. Wystąpienia parlamentarzystów zdominowała gloryfikacja śmierci. Jedna z posłanek przyznała się z dumą do popełnienia aborcji, a inne wprost reklamowały na mównicy sejmowej „pigułkę po”. Zbiorowe opętanie oparte na kłamstwie i totalnym uprzedmiotowieniu człowieka. Bo prawda o aborcji jest równie brutalna, co prosta. Kobieta w chwili poczęcia dziecka staje się matką. Aborcja tego faktu nie zmieni. Tyle, że po jej dokonaniu będzie matką, która zabiła swoje dziecko. I z tą traumą będzie musiała żyć. Co przemilczają zwolennicy aborcji? 5 największych manipulacji.
1. Aborcja to zabójstwo, nie może być bezpieczna
Ileż słów o wolności i bezpieczeństwie kobiety padło w tej debacie. Przerzucały się nimi przedstawicielki koalicji 13 grudnia, forsujące wprowadzenie aborcji na żądanie do 12 tygodnia ciąży. I żadna nie potrafi przyjąć, że to perspektywa skrajnie zakłamana. Nie ma bezpiecznej aborcji, bo ta jest aktem zadania śmierci. Najwyższą formą przemocy jest zabójstwo. Aborcja to zabicie człowieka. Bo na poziomie elementarnej biologii, dziecko w łonie matki jest człowiekiem. Niezależnie od tego, w jakiej jest fazie rozwoju. Postęp techniczny w medycynie sprawił, że możemy nie tylko szczegółowo ten rozwój obserwować, ale wręcz prowadzić zaawansowane leczenie nienarodzonego jeszcze pacjenta, prowadząc operacje dzieci w łonie matki.
2. Trauma, która zostaje z matką na zawsze
Aborcja nie może więc być bezpieczna dla dziecka, ponieważ pozbawia go życia. Ale stanowi zagrożenie także dla matki. Może skutkować powikłaniami fizycznymi, czasem bezpłodnością, ale i również powikłaniami psychicznymi. Syndrom postaborcyjny jest przecież szeroko opisanym faktem. Jego istnienie potwierdza Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów, które już w 1987 roku dokonało rozróżnienia dwóch zespołów zaburzeń, jakie mogą wystąpić po aborcji. Z przeprowadzonych badań wynika, że PAS nie zależy od światopoglądu, wyznania, ani wrażliwości moralnej kobiety. U niektórych pojawia się od razu, u innych dopiero kilka lat po aborcji, najczęściej w okresie klimakterium. Czasem może go wywołać urodzenie następnego dziecka lub niezdolność do macierzyństwa. Objawia się dużym niepokojem, którego przyczynę trudno sobie uświadomić, niezadowoleniem z życia bez obiektywnych przyczyn, brakiem sensu życia, poczuciem beznadziei, depresją. Syndromowi postaborcyjnemu towarzyszą też zaburzenia relacji z najbliższymi, niechęć do współżycia seksualnego, silne lęki, koszmary senne. Zespół ten może towarzyszyć kobiecie aż do śmierci. Potwierdzają to świadectwa wielu kapłanów, którzy spotykając się w sakramencie pojednania ze starszymi kobietami, odkrywają ogromne dramaty, jakie szarpią ich serca. Często kobiety borykające się z tym problemem, na łożu śmierci wyznają, że największe zło, jakie w życiu popełniły to zabicie własnego dziecka. A przecież podejmowały tę decyzję w czasach, gdy aborcja była dozwolona prawem, wręcz proponowana czy narzucana, ale nie miały tak naocznej wiedzy o rozwoju dziecka, jak w czasach wszechobecnych ultrasonografów czy dzisiejszej diagnostyki 3D.
Aborcja nie rozwiązuje więc problemu. Kobieta nie przestaje być po niej matką. Zostaje matką, która zabiła swoje dziecko. Ma to realne przełożenia na jej dalsze życie. Doświadcza traumy, z którą musi żyć. Według badań opublikowanych w 1985 przez dr Speckhardt na Uniwersytecie Minnesota spośród kobiet, które przeszły aborcję: 100% — doświadczało smutku, poczucia utraty; 92% — przeżywało poczucie winy; 85% — było zaskoczonych intensywnością smutnych przeżyć postaborcyjnych; 81% — odczuwało obniżone poczucie własnej wartości; 81% — miało świadomość doznania krzywdy; 81% — wciąż myśli o abortowanym dziecku; 73% — cierpiało na depresję; 73% — czuje się nieswojo w obecności niemowląt i małych dzieci; 73% — odczuwa niemożność rozmawiania o przeżytej aborcji; 69% — przeżywa niechęć do współżycia seksualnego; 65% — miało tendencje samobójcze; 61% — zaczęło nadużywać alkoholu; 31% — podejmowało próby samobójcze; 23% — przeżywało skrajnie ciężkie poczucie winy.
Podobne badania przeprowadzone w 1985 roku w prywatnej klinice Mount Sinai School of Medicine. Spośród badanych 46% przyznało, że aborcja stała się przyczyną największego kryzysu w ich życiu, 48% stwierdziło, że relacje z ojcem zabitego dziecka zmieniły się znacząco na niekorzyść lub wprost załamały się, a u 33% kobiet wystąpiły zaburzenia seksualne. 52% odczuwa smutek, poczucie pustki, rozdrażnienie, całkowity brak radości z życia.
3. Co z ojcem? Feministki szkodzą kobietom zwalniając go z odpowiedzialności
Dramatyczne konsekwencje aborcji towarzyszą także mężczyznom. Dlatego powtarzane nieustannie hasło: „moje ciało-moja sprawa” jest kolejnym kłamstwem i bardzo niebezpieczną manipulacją, de facto uderzającą w kobietę. Ojciec ma taką samą odpowiedzialność za dziecko, jak matka. Zwalnianie go z niej, wymierzone jest nie tylko w mężczyznę i dziecko, ale przede wszystkim w kobietę. Utrzymuje bowiem szkodliwe przekonanie o braku współodpowiedzialności za skutki współżycia. Zostawia kobietę samą sobie. Jednocześnie mężczyznę sprowadza wyłącznie do technicznej i przedmiotowej roli „dawcy nasienia”. A to przecież także jego dziecko. Ileż dramatycznych scen oglądaliśmy przed amerykańskimi klinikami aborcyjnymi, w których mężczyźni błagali kobiety, by zrezygnowały z podjętej decyzji. Ale są oczywiście tacy, dla których ciąża jest wyłącznie problemem. I właśnie postawa feministek jest w tej kwestii najbardziej szkodliwa. Bo to przecież ich narracja czyni ciążę „sprawą kobiety”, usprawiedliwiając męską bierność.
4. Zmuszanie lekarza do zabijania pacjenta to barbarzyństwo szkodliwe społecznie
Manipulacją jest również argument o wolności sumienia kobiety przy jednoczesnym podeptaniu wolności pozostałych członków tego dramatu. Bo nawet „najłagodniejszy” z 4 projektów ustaw aborcyjnych, zakłada przymus zabicia dziecka nienarodzonego przez lekarza, odbierając mu prawo powołania się na klauzulę sumienia. A przecież pacjentem lekarza ginekologa jest nie tylko matka, ale i dziecko. To o nie troszczy się przez całą ciążę, sprawdzając jego rozwój i wdrażając odpowiednie zalecenia czy stosując leczenie. Proponowane przepisy zakładają, że aborcja ma być wykonywana we wszystkich szpitalach. Nie będą więc mogli nimi dowodzić wysokiej klasy specjaliści, jeśli nie zgodzą się na zabijanie dzieci nienarodzonych, które są przecież ich pacjentami. Istnieje tylko jedna grupa lekarzy zajmujących się ciążą, dla których dzieci pacjentami nie są – to ci, którzy wykonują procedurę zapłodnienia in vitro. Kobiety, które zaszły w ciążę tą właśnie drogą, nie mogą liczyć na jej prowadzenie w klinikach in vitro. Muszą szukać pomocy w poradniach i szpitalach ginekologicznych, borykając się zresztą znacznie częściej z powikłaniami niż pozostałe matki. Zmuszanie lekarzy i personelu medycznego do zabijania swoich pacjentów, będzie miało potworne skutki społeczne.
5. Zabijanie nie może być prawem człowieka
Determinacja, z jaką Koalicja 13 Grudnia chce wprowadzić swobodę aborcyjną w Polsce ma w sobie coś demonicznego. Każdy głos sprzeciwu jest zakrzykiwany, a środowiska konserwatywne i katolickie wprost niszczone. I choć prawo do życia, także na etapie prenatalnym, zagwarantowane jest w polskiej konstytucji, koalicja Tuska robi wszystko, by te gwarancję obejść. Chce by zabójstwo niemogącego bronić się dziecka zostało uznane za prawo człowieka. Doskonale wiemy, do czego prowadzi takie barbarzyństwo. Kolejnym krokiem będzie eutanazja chorych, starszych ludzi. Najbardziej niepokojące jest programowanie młodego pokolenia w duchu skrajnej nieodpowiedzialności, rozwiązłości obyczajowej i rewolucji kulturowej. Minister edukacji zapowiedziała już likwidację wychowania do życia w rodzinie na rzecz edukacji zdrowotnej. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, jak ustawione zostanie nauczanie o ochronie zdrowia psychicznego i seksualności, skoro już teraz, wbrew protestom społecznym, stanowisku konserwatystów w Parlamencie i wetu prezydenta, rząd siłowo wprowadza „pigułkę po” bez recepty dla 15-latek. Za tym kluczowym ideologicznym postulatem rewolucji kulturowej o aborcji jako prawie człowieka, stoi potężne lobby proaborcyjne, które nie liczy się ze skutkami zdrowotnymi, psychicznymi i społecznymi.
Cywilizacja śmierci staje się naszą rzeczywistością. Najbardziej agresywne aktywistki zasiadają dziś w rządzie i z pełną determinacją forsują prawo do bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci. Nie mają hamulców. Minister Kotula posuwa się nawet do publikacji instrukcji popełnienia przestępstwa. Ludzie, którzy nie są zdolni do wypracowania spójnej koncepcji państwa, konstruktywnego programu rozwojowego, podjęcia istotnych kwestii rozwojowych i mądrej polityki zagranicznej, poświęcają nieprawdopodobnie wiele uwagi, by rozpędzić w Polsce machinę śmierci. Przykładają do tego rękę politycy, na których głosowali również katolicy. Czas zweryfikować własne wybory i stanąć po stronie życia. Inaczej to Genderowe barbarzyństwo zniszczy Polskę bezpowrotnie. Ale konserwatywna siła społeczna jest wciąż niezwykle silna. Dlatego nie wolno nam milczeć. Zabierzmy głos i protestujmy przeciwko cywilizacji śmierci. Jutro – 14 kwietnia – w Warszawie Narodowy Marsz dla Życia. Stańmy wspólnie po stronie prawdy, dobra i miłości, bo „jeszcze Polska nie zginęła!”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Niech Żyje Polska”! Narodowy Marsz Życia już jutro. Startuje o 12:30 z Placu Zamkowego w Warszawie! „Aby nie rozkręcono machiny śmierci”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/688493-skad-w-sejmie-ta-upiorna-pochwala-zabijania-5-manipulacji