Większość kobiet głosowała na Prawo i Sprawiedliwość. Wyniki sondażu exit poll dowodzą, jak bałamutna była wszechobecna opowieść o tym, że PiS nienawidzi kobiet z wzajemnością. Co więcej, Lewica w tej grupie odnotowała wyjątkowo słaby wynik, co zadaje kłam teoriom, według których głównym obszarem zainteresowania kobiet jest zmiana prawa aborcyjnego. Ciekawa jest także kwestia frekwencji. Głos oddało o 4 proc. więcej kobiet niż mężczyzn. Zamiast więc słuchać kolejnych wystąpień czerwonych radykałek, czas głośno zamanifestować swój konserwatywny światopogląd.
Sondaż exit poll okazał się w tych wyborach mocno przestrzelony. Realne w wyniki pokazały, jak dalece IPSOS nie doszacował PiS i przeszacował pozycję KO. Największe zaskoczenie spotkało Konrada Fijołka z Rzeszowa, któremu Ipsos dawał o 8 pkt. proc. więcej i prognozował starcie w drugiej turze z Jackiem Strojnym. Okazało się, że zamiast 45 proc. głosów zdobył 37,9 a za dwa tygodnie stanie do walki z kandydatem PiS Waldemarem Szumnym. Wyniki Prawa i Sprawiedliwości zostały w sondażu exit poll zaniżone, a KO podciągnięte. Miało być 33,7 dla PiS i 31,9 dla KO, jest 34,27 proc. dla PiS i 30,59 proc. dla KO.
Można więc spodziewać się również niedoszacowania PiS w badaniu ukazującym rozkład głosów w poszczególnych grupach. Skoro jednak nie mamy w tej kwestii możliwości weryfikacji, musimy oprzeć się na sondażu Ipsos. Ten natomiast wskazuje, że najwięcej kobiet głosowało na Prawo i Sprawiedliwość - 33,4 proc. Koalicję Obywatelską wybrało nieco mniej, bo 33 proc. Trzecią drogę 14,1, a na Lewicę zaledwie 7,5 proc. Konfederację i Bezpartyjnych Samorządowców wskazało 5,4 proc. Co nam to mówi? Większość kobiet nie uważa aborcji za sprawę priorytetową, choć właśnie tak została ustawiona polityczna narracja przez Koalicję 13 Grudnia. Słychać oczywiście argumentację, że PiS wygrało głównie na wchodzie Polski, gdzie elektorat jest „zacofany”, ale i ona rozbija się o fakty. Okazuje się bowiem, że w „postępowej” Warszawie, zamieszkałej przez niezależne, „wyzwolone” kobiety, Magdalena Biejat z Lewicy zdobyła dopiero trzecie miejsce (12,86 proc.). Aż o 10 proc. przegonił ją Tobiasz Bocheński z PiS (23,1 proc.).
Całościowy wynik Lewicy przedstawia się jeszcze gorzej. W skali kraju poparło ją zaledwie 6,32 proc. Ciągnące się jednak w wyborczym ogonie ugrupowanie, próbuje nieustannie narzucić większości własne rozwiązania światopoglądowe. Forsuje pomysły aborcji na żądanie i wymusza wprowadzanie ideologicznych rozstrzygnięć światopoglądowych. Tzw. Strajk Kobiet próbował swego czasu tak dalece sterroryzować prawicę, że uczestnicy „czarnych marszów” podnosili rękę na kościoły, niszczyli publiczne mienie, wulgaryzowali debatę publiczną. Skoro grupa posiadająca tak niewielkie poparcie społeczne, zdołała tak silnie zbrutalizować przekaz, to tym bardziej należy teraz zamanifestować pozytywny przekaz konserwatywny. Najbliższa okazja już w niedzielę 14 kwietnia, gdy ulicami Warszawy przejdzie Narodowy Marsz Dla Życia.
Lewica brnie w swoje ideologiczne szaleństwo i robi wszystko, by jak najszybciej wdrożyć postulaty rewolucji kulturowej. Jako koalicjant ma pełne pole do popisu. Działacze LGBT+ zasiadają w kluczowych resortach i realizują genderowe wytyczne. Jest im o tyle łatwiej, że kierunek ten popiera także Koalicja Obywatelska, która od dawna światopoglądowo stoczyła się w stronę lewicy. Siła tego przekazu rośnie, ponieważ nasila się w tej kwestii presja zewnętrzna. Na szczęście cały ten zideologizowany balon przekłuwają wyborcze fakty.
CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Taran Bodnara rozjeżdża państwo prawa, a w jego gabinecie aktywiści LGBT+ rozpisują już tęczowe pomysły ustaw
Najwięcej kobiet głosowało na PiS, najmniej na Lewicę. Aborcja absolutnie nie jest kwestią priorytetową, wręcz przeciwnie. Potężna część pań to konserwatystki, których świadomość obywatelska i oczekiwania wobec państwa sięgają znacznie dalej. I choć próbuje się to zakłamać, choć wszelkie organizacje pozarządowe, mające wsparcie w obecnych władzach, próbują wcisnąć opinii publicznej tę oszalałą, zideologizowaną myśl, fakty są zupełnie inne. Interesuje nas mądra i skuteczna polityka prorodzinna, rozwojowe programy społeczne, proobywatelska postawa państwa, które zadba o bezpieczeństwo – społeczne, militarne, ale również ekonomiczne – Polaków. Chcemy utrzymania suwerenności państwa, które skutkować będzie dobrze pojętą wolnością obywatelską, taką w której żadne obce siły nie narzucą nam, jak mamy kształcić i wychowywać własne dzieci. Chcemy władzy, która potrafi przewidywać skutki swoich działań i zapobiegać błędom; która zadba o bezpieczeństwo żywnościowe i wstawi się za polskimi rolnikami; która rozumie polską rację stanu, będzie zdolna do walki o polski interes narodowy i nie zawaha się powiedzieć „nie” Brukseli i Berlinowi, gdy zapędzą się w swoich mocarstwowych apetytach. Wszystko to wybrzmiało w tych wyborach. Bo, gdyby Polacy nie rozważali powyższych zagadnień, przy obecnej przewadze układów i sił Koalicja Obywatelska zmiażdżyłaby PiS w przedbiegach. A jednak przegrała. Kolejny raz z rzędu. Donald Tusk próbuje to zakamuflować politycznymi sztuczkami grupowania się koalicjantów, ale faktem jest, że sama KO nie ma już w Polsce bezwzględnej większości. Następne wybory za dwa miesiące. W tych rozstrzygnięciach polska racja stanu wyjdzie na plan pierwszy. Oby skutecznie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/688019-dosc-lewackich-mitow-wiekszosc-kobiet-glosowala-na-pis