Zdaniem Mateusza Morawieckiego, PiS uzyskało tak dobry wynik, gdyż partia prowadziła „merytoryczną, nieagresywną, spokojną kampanię”.
CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o wyborach samorządowych 2024 - wyniki, frekwencja, sondaże, opinie
Wczoraj późnym wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza podała na swojej stronie dane ze 100 proc. obwodów do głosowania w wyborach do sejmików województw. W skali kraju w wyborach do sejmików PiS uzyskało 34,27 proc. głosów, Koalicja Obywatelska - 30,59 proc., Trzecia Droga PSL - Polska 2050 Szymona Hołowni - 14,25 proc., Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy - 7,23 proc., Lewica - 6,32 proc., Stowarzyszanie „Bezpartyjni Samorządowcy - 3,01 proc., a Koalicja Samorządowa OK Samorząd - 1,15 proc.
Podsumowanie wyborów
Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki komentując wyniki wyborów w Polsat News powiedział, że to chyba „w ogóle najwyższy wynik partii przez te ponad 25 lat, licząc od 1998 roku, w wyborach samorządowych”.
To naprawdę ogromne osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka dni przed wyborami różne sondaże dawały nam mniej punktów procentowych niż Platformie
— zaznaczył.
Zdaniem Morawieckiego, PiS uzyskało tak dobry wynik, gdyż „prowadziliśmy merytoryczną, nieagresywną, spokojną kampanię”.
Agresja była po drugiej stronie; najazd z każdej możliwej strony, próba prowokowania nas, a my pokazywaliśmy, że ta kampania musi być o VAT, który nagle poszedł do góry, o cenach energii, czy o CPK
— dodał.
Na uwagę, że pomimo takiego wyniku PiS traci dwa sejmiki, Morawiecki powiedział: „To, czy tracimy, to jeszcze zaczekajmy, bo przecież jest coś takiego, jak negocjacje, różnego rodzaju propozycje”.
Dodał, że PiS ma co najmniej cztery sejmiki i będzie walczył o kolejne.
Na pewno jest tak, że gdyby demokracja w Polsce polegała na tym, na czym zwykle na Zachodzie polega, czyli na normalnych negocjacjach, a nie otaczaniu kordonem sanitarnym, to moglibyśmy rządzić w ponad połowie sejmików. A jak będzie ostatecznie, to zaczekajmy
— mówił polityk PiS.
Na uwagę, że kwestia zdolności koalicyjnej, to nie tylko skutek „kordonu sanitarnego” koalicji rządowej, ale też lat zaniedbań PiS, którzy zrażali do siebie, wiceprezes partii powiedział: „Jeżeli tak jest, że i po naszej stronie są grzechy, a na pewno tak jest, to będziemy starali się odrobić tę lekcję i będziemy proponowali różne rozwiązania”.
Zdaniem Morawieckiego, obecnie najważniejszą rzeczą, nad którą teraz PiS musi popracować to oprócz „poszerzenia naszej bazy wyborczej, dotarcia do nowych grup wyborczych, to nasza zdolność koalicyjna w różnych miejscach”.
Morawiecki ocenił też, że jeśli chodzi o wszystkich radnych sejmikowych to największe straty poniósł PSL.
To świadczy o tym, że chyba to betonowe koło, które (szef PO, premier Donald) Tusk rzucił (szefowi Polski 2050 Szymonowi) Hołowni, (liderowi PSL Władysławowi) Kosiniakowi-Kamyszowi czy (Liderowi Lewicy Włodzimierzowi) Czarzastemu nie jest dla nich zbyt korzystne. W drugą stronę to działa, bo szef PO może się pochwalić, że jako całość koalicja rządząca ma jako taki wynik. Ma kiepski wynik, umówmy się, liczyli na o wiele więcej
— powiedział Morawiecki.
W jego ocenie, jeżeli tak dalej pójdzie, to koalicja rządząca „jeszcze w tej kadencji może się posypać jak domek kart”.
Jeżeli tak dalej pójdzie ich koalicja, to znaczy zrzucanie winy jeden na drugiego, podkradanie sobie wyborców; widzimy, że Lewica na przykład poniosła potężną klęskę, to już nie jest żadne pyrrusowe zwycięstwo, to jest po prostu ogromna klęska
— powiedział.
Mocna krytyka Kurskiego
Morawiecki był też pytany o obecność Jacka Kurskiego na wieczorze wyborczym PiS.
Byłem wśród kierownictwa zwycięskiej partii (na scenie - PAP), a kto jeszcze tam na sam koniec podbiegł, to tego nawet nie zauważyłem
— mówił.
Na uwagę, że Kurski przygotował analizę po jesiennych wyborach parlamentarnych i jednym z wskazanych winnych porażki PiS był właśnie Morawiecki, polityk PiS nawiązując do obecnych wyników odparł, że może warto się zastanowić, czy „bez krzykliwej, napastliwej, agresywnej polityki telewizji publicznej wynik wyborów parlamentarnych nie byłby jeszcze lepszy”.
Zostawiam to do przemyślenia, ale ten wynik, który osiągnęliśmy bez telewizji publicznej, nie tylko wszystkich nas cieszy, ale również daje do myślenia, jak przyczyniła się tamta agresywna kampania do naszego wyniku wcześniejszego
— dodał.
Dopytywany czy to oznacza, że polityka medialna Kurskiego była „kulą u nogi PiS”, Morawiecki odpowiedział: „Tak”.
Na uwagę, że w czasie kampanii parlamentarnej Morawiecki też dużo i mocno mówił o Donaldzie Tusku, polityk PiS odpowiedział: „Jeżeli w końcówce kampanii pojawiało się za dużo, z naszej strony napastliwości, to z dzisiejszej perspektywy uważam, że trzeba było się więcej skoncentrować na tematach merytorycznych, tak jak to zrobiliśmy teraz, podczas tej kampanii”
Mówiliśmy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym, o rosnących cenach energii, o rosnących cenach żywności, a także o tym, co jest bardzo ważne dla Polaków, czyli o bezpieczeństwie, polityce migracyjnej. I to okazało się bardzo dobrym ruchem, strzałem w dziesiątkę
— dodał.
Pytany czy nie ma już powrotu do polityki medialnej Jacka Kurskiego, Morawiecki powiedział, że obecna kampania się sprawdziła i „na pewno pozostaniemy w tym nurcie merytorycznej, konstruktywnej opozycji, która pokazuje luki, błędy, braki, deficyty po stronie PO”. Jak dodał, nie wiadomo czy Kurski będzie startował do Parlamentu Europejskiego.
Zobaczymy jakie będą ostateczne decyzje
— zastrzegł.
„Babciowe”
Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość poprze propozycje tzw. babciowego. Zaznaczył jednak, że według obecnych scenariuszy jest to projekt znacznie okrojony w porównaniu do tego, jaki miał być pierwotnie. Zapowiedział też złożenie poprawek.
Wiceprezes PiS został zapytany w Polsat News o projekt ustawy o wspieraniu rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowaniu małego dziecka „Aktywny rodzic”, którym we wtorek zajmie się rząd. Przewiduje on wprowadzenie tzw. babciowego, czyli wypłacanie trzech świadczeń dla rodziców dzieci w wieku od 12. do 35. miesiąca życia: aktywni rodzice w pracy, aktywnie w żłobku i aktywnie w domu. „Babciowe” jest jednym ze 100 konkretów na 100 dni rządu.
Morawiecki, pytany czy PiS poprze ten projekt, odparł, że „oczywiście”.
Tylko zwrócimy uwagę też na to, że według obecnych scenariuszy jest to projekt aktywizacji, który jest znacznie okrojony w porównaniu do tego, jaki miał być pierwotnie — zaznaczył.
W związku z tym będziemy wnioskować o to, aby przynajmniej on był w kształcie pierwotnym
— dodał.
Zapowiedział, że PiS będzie składał poprawki do projektu.
„Babciowe” było jedną z obietnic premiera Donalda Tuska zawartych w grudniowym exposé i jedną z zapowiedzi KO przed wyborami parlamentarnymi. Tusk mówił wtedy, że ma to być comiesięczne świadczenie w wysokości 1500 zł, wypłacane na każde dziecko do trzeciego roku życia, pod warunkiem, że matka po urlopie macierzyńskim wróci do pracy.
Świadczenie ma być przeznaczone na opiekę nad dzieckiem, np. w żłobku lub przekazywane babci, jeśli ta się zgodzi podjąć opiekę nad maluchem. Tusk wskazywał wtedy, że babciowe byłoby wypłacane do czasu, gdy dziecko będzie mogło pójść do przedszkola, czyli do osiągnięcia przez nie trzech lat. Program został zawarty w projekcie „Aktywny rodzic”, który we wtorek będzie przedmiotem debaty Rady Ministrów.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/687948-morawiecki-to-chyba-najwyzszy-wynik-partii-przez-25-lat