„Ten wynik odczuję jako czerwoną kartkę dla obecnego prezydenta. 62 proc. mieszkańców Rzeszowa nie poparło urzędującego włodarza miasta” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Waldemar Szumny. Kandydat PiS na prezydent Rzeszowa podkreśla, że wyborców przekonał jego pozytywny program, wiarygodność wypracowana przez lata oraz nieudolność zarządzania miastem przez obecnych włodarzy.
wPolityce.pl: Świetny wynik w Rzeszowie. Co przekonało rzeszowian do pana osoby?
Waldemar Szumny: To dziesiątki spotkań, setki rozmów z mieszkańcami, byłem na rzeszowskich osiedlach. Ten wynik to sygnał, że rzeszowianie mają dość zakorkowanego miasta, chaotycznej komunikacji, bałaganu urbanistycznego. Chcą, żeby władza wreszcie traktowała ich po partnersku i prowadziła prawdziwy, a nie pozorowany, dialog. Rzeszowianie chcą, aby prezydent wspierał ich pomysły i marzenia.
Czyli zadecydował racjonalny program i chęć zmiany nieudolnych władz miasta.
To mieszkańcy Rzeszowa zbudowali mój program. Ponad 20 lat pracy w Radzie miasta i służby na rzecz Rzeszowa. To spotkania i rozmowy z mieszkańcami przez te lata stworzyły mój program. Program, którym szedłem do wyborów miał charakter pozytywny. Zawierał trzy filary mojej prezydentury. Ten program ma wiele ważnych elementów, m.in. zielony budżet obywatelski, młodzieżowy budżet obywatelski i bezpieczny Rzeszów, czyli dwunastopunktowy program działań, które zwiększą bezpieczeństwo Rzeszowa. Dlatego proponuję, aby klub radnych nosił nazwę „Bezpieczny Rzeszów”. Mój klub w Radzie Miasta będzie największy, a klub Konrada Fijołka będzie najmniejszy w historii.
Rzeszów i Podkarpacie miało zostać odbite przez polityków obecnej koalicji rządzącej. Jak widać, dla mieszkańców tak dużego miasta, liczy się przede wszystkim wiarygodność.
Mam poglądy prawicowe i poparcie Zjednoczonej Prawicy, ale do zarządzania skomplikowanym organizmem miejskim jakim jest 200 tysięczny Rzeszów z dwumiliardowym budżetem, chcę mieć bezpartyjnych specjalistów jako zastępców. Mówiłem to konsekwentnie od samego początku. Jednego już ogłosiłem, będzie nim Marek Bajda, który sprawdził się świetnie pełniąc przez kilka miesięcy funkcję prezydent Rzeszowa. W tym tygodniu ogłoszę kolejnego zastępcę i w następnym trzeciego kandydata. Chcę żeby Rzeszowem kierowała drużyna, która przywróci miastu dynamizm w zarządzaniu i sprawczość w ratuszu.
Wygra pan z prezydentem miasta Konradem Fijołkiem w drugiej turze?
Szanse są bardzo duże. Ten wynik odczuję jako czerwoną kartkę dla obecnego prezydenta. 62 proc. mieszkańców Rzeszowa nie poparło urzędującego włodarza miasta, co oznacza, że są zawiedzeni jego stylem sprawowania władzy. Tym, że przez 3 lata, kiedy przedstawił w sumie 320 obietnic, w niewielkim stopniu je realizował. Chce mój program zrealizować w 100 proc., ale i niektóre jego pomysły będę wdrażał i to dużo szybciej. Za 5 lat chcę być rozliczany z realizacji mojego programu, bo jestem przekonany, że podstawą jest tu wiarygodność. Jeżeli obiecujemy coś w wyborach, to mamy to zrealizować. Władza ma służyć mieszkańcom.
Jak pan ocenia ogromną wpadkę pracowni IPSOS w badaniu exit poll na Rzeszowszczyźnie?
Myślę, że to błędy statystyczne, ale nie wiem skąd się wzięły aż takiego dużego kalibru. Miałem swoje badania, przeprowadzane dwukrotnie, które potwierdzały pierwszą, drugą i trzecią pozycję prawie idealnie, w takim ujęciu procentowym, jak ostatecznie się okazało. Podczas wieczoru wyborczego, dziennikarze z różnych mediów ogólnopolskich i lokalnych pytali mnie co sądzę o badaniu exit poll. Odpowiadałem z uśmiechem, że sondaże nie wygrywają wyborów, poczekajmy do rana, bo jestem dobrej myśli. Ze spotkań z mieszkańcami wynikało, że oni chcą, aby wiosna zawitała do Rzeszowa na całego. Prowadziłem akcję wyborczą pod hasłem „Szumny początek wiosny w Rzeszowie”. Ten początek wiosny trwa nadal. Jestem przekonany, że wiosna przyjdzie w pełni za dwa tygodnie i dokładnie 21 kwietnia, miesiąc po kalendarzowej w pełni zawita wiosna do Rzeszowa.
Jak cię pan czuje z tym wynikiem?
Bardzo dobrze! Mieszkańcy Rzeszowa pokazali, że chcą zmiany w ratuszu. Noc mam nieprzespaną, bo wyniki schodziły sukcesywnie z poszczególnych komisji. Około 4.20 moja przewaga nad kolejnym kandydatem była już bezpieczna, to było ponad 2 tys. głosów. Wtedy na chwilę się w końcu położyłem. Generalnie czuję się bardzo dobrze. Okazuje się, że pozytywna kampanią można w Polsce wygrywać wybory. Trzeba zmieniać to, co nieraz w życiu publicznym buduje konflikty, negatywne i niepotrzebne emocje. Trzeba zacząć od siebie. Temu służy także władza na szczeblu samorządowym. Startujący w wyborach kandydaci powinni to też pokazać poprzez swoje zachowanie. Moją drużynę prosiłem o pozytywną kampanię i niereagowanie na hejty, które będą się pojawiać. Przez te dwa tygodnie, dalej chcę iść z pozytywnym programem do mieszkańców i niech oni to ocenia, a tego nigdy się nie wie. Wiem jednak, co chcę zaprezentować mieszkańcom i z czym idę do drugiej tury wyborów.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Robert Knap
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/687866-szumny-za-dwa-tygodnie-do-rzeszowa-przyjdzie-wiosna-w-pelni