Na wyniki badania exit poll musimy patrzeć z pewnym dystansem. Pięć lat temu poważnie rozminęły się one z ostatecznymi rezultatami. Z drugiej strony, pracownie badawcze po tamtej wpadce mogły skutecznie skorygować metodologię. Pewne wnioski są już jednak oczywiste.
Po pierwsze, obóz Jarosława Kaczyńskiego może mówić o dużym sukcesie. Dziewiąte z rzędu zwycięstwo na poziomie ogólnopolskim - bez względu na to jak ostatecznie przełoży się to na władzę w regionach - ma swoją moc. Koncepcja, że wystarczy PiS-owi zabrać posady w spółkach z udziałem skarbu państwa i pozbawić wszelkich wpływów w mediach, a formacja zawali się jak spróchniała buda, była wielkim złudzeniem opozycji. Plan, że pałą i uchwałą, czasami zwykłym terrorem, wsadzaniem porządnych ludzi do więzienia, gazowaniem protestujących rolników, anihiluje się opozycję nie udał się. Po siódmym kwietnia 2024 roku opozycji będzie nieco łatwiej, rządzącym trochę trudniej.
Po drugie, przy całkowitej niezdolności realizacji własnych obietnic przez obecny reżim, nawet braku chęci pójścia w tym kierunku, a szerzej jakiegokolwiek pozytywnego programu, można się spodziewać zemsty władzy za wyniki wyborów. Będzie więcej napaści na domy uczciwych ludzi, wyłamywania drzwi, absurdalnych śledztw i komisji śledczych. Potwierdzają to słowa pana Lisa, który wściekły na wyniki wyborów nawołuje do zemsty na PiS i domaga się by „dePiSizacja była być szybsza, głębsza i bezlitosna”. Ale Polacy już to okrucieństwo władzy i pustkę zarzutów dostrzegają - to najważniejsze.
Po trzecie, wielkie miasta są i były liberalne lub superprogresywne. To zjawisko ogólnoświatowe, trzeba na nie szukać sposobu, nowych ludzi, pomysłów programowych ale nie można się nadmiernie frustrować. Prawica wygrywa w nich w momentach zmiany lub gdy pojawi się charyzmatyczny, zaskakujący lider, przegrywa zaś nawet na Węgrzech i w Turcji. Ciekawy eksperyment warszawski potwierdził, że PiS ma na zapleczu dobre kadry - Tobiasz Bocheński pokazał się jako inteligentny i pracowity polityk, z dobrymi umiejętnościami komunikacyjnymi. Powinien mieć ważną rolę w PiS.
Ale też potwierdziło się iż wyborów nie wygrywa się bez wydania walki, twardego boju, bez ostrego sporu. A takie złudzenia w PiS były - mówiono, że w 2023 roku wystarczyło być miłym i byłaby władza. Otóż nie - byłby jeszcze większy łomot. Także i w tej kampanii za najważniejsze na poziomie ogólnopolskim wydarzenie z punktu widzenia PiS uważam kampanię „100 konkretów to 100 kłamstw” (a więc klasyczną kampanię opozycji atakującej rządzących) oraz pokazanie, w tym przez wPolsce, brutalności władzy wobec chorego Zbigniewa Ziobro.
Po czwarte, Konfederacja nie zyskuje na odsunięciu PiS od władzy. Sądzono tam, że wystarczy by obóz Zjednoczonej Prawicy stracił narzędzia rządzenia a ludzie Bosaka przejmą jego wyborców. Dziś coraz wyraźniej widać, że wzrost Konfederacji powyżej 10 procent był wynikiem frustracji części wyborców a nie świadomym, trwałym wyborem. Politycy tej formacji powinni wyciągnąć z tego wnioski i szukać dla siebie miejsca przy PiS, porzucając szaleńczą koncepcję widzenia w obozie Kaczyńskiego głównego wroga.
Po piąte, znacząco niższa niż rok temu, a nawet niższa niż w 2018 roku, frekwencja oznacza utratę przez potężny obóz lewicowo-liberalny zdolności do mobilizacji ludzi na co dzień niepolitycznych. Czy to zjawisko trwało? To pytanie najważniejsze, kluczowe, dla oceny dalszych wydarzeń. Czy w 2023 mieliśmy do czynienia z kumulacją wielu lat kampanii nienawiści, potężnych strumieni finansowych także z zagranicy i szantaży zewnętrznych, zmęczenia ludzi putinflacją i pandemią, które nigdy już razem w tej skali się nie powtórzą? Czy wtedy zaczadzili Polaków, także z mniejszych ośrodków, profitentów okresu pisowskiego, by ci zagłosowali wbrew własnym interesom? Czy też odwrotnie - to teraz coś im nie wyszło i za chwilę znowu to zrobią?
Intuicja podpowiada mi to pierwsze ale pewności nie mam. A od odpowiedzi zależy bardzo, bardzo wiele.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/687827-duzy-sukces-kaczynskiego-ostrzezenie-dla-rezimu-tuska