Czy cała Unia Europejska popiera nielegalne metody działania ekipy Tuska, Sienkiewicza i Bodnara, która „gazem, pałą i uchwałą” wdraża tzw. „demokratyzację”? Portal wPolityce.pl dotarł do informacji, które dowodzą, że nie. W obronie Polski stanął przedstawiciel Węgier.
Rzecz działa się 20 lutego, gdy minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił w Brukseli, na forum unijnej Rady ds. Ogólnych, obejmujący dziewięć ustaw plan, który mają przywrócić w Polsce „praworządność”.
Jak przekonywał Bodnar, podczas debaty zwracano uwagę, by wszystkie reformy przeprowadzać zgodnie z regułami rządów prawa.
„Żeby nie iść na skróty, żeby starać się uzyskać możliwie szeroki konsensus dla zmian, które są wprowadzane” -
— mówił, chyba nieświadomie wystawiając swojej ekipie, rządzącej za pomocą uchwał, fatalne świadectwo.
Z informacji portalu wPolityce.pl wynika, że w czasie tego spotkania minister Bodnar usłyszał kilka słów prawdy. Reprezentujący Węgry minister ds. europejskich Janos Boka powiedział, że jego kraj bardzo uważnie śledzi to, co się dzieje w Polsce.
Podkreślił, że „wszyscy powinniśmy móc się zgodzić, że nie może pan w tym samym czasie szanować, i jednocześnie naruszać rządów prawa”, oraz że „nie ma takiego zjawiska jak przywracania rządów prawa poprzez demontowanie rządów prawa - nawet czasowe”.
Nie mam śmiałości, by uznać siebie za eksperta polskiego prawa konstytucyjnego, ale jak jasno wynika z doniesień oraz z kontaktów z interesariuszami, Polska znajduje się w środku głębokiego kryzysu konstytucyjnego, który przynajmniej częściowo jest rezultatem zaprezentowanego dziś Planu Działania. To, co usłyszeliśmy dziś, jest stanowiskiem władzy wykonawczej oraz większości parlamentarnej - choć nie większości konstytucyjnej. Gdybyśmy zapytali urząd prezydenta, Trybunał Konstytucyjny albo służbę prokuratorską, otrzymalibyśmy bardzo inny obraz sytuacji” -
— wskazywał minister Janos Boka. Po czym dodał, że instytucje unijne powinny unikać nawet wrażenia, że ingerują w procesy prawne, lub „wręcz zachęcają do praktyk, które mogą okazać się ostatecznie niekonstytucyjne”.
To bardzo ważny głos. Oczywiście, trudno liczyć, że instytucje unijne czy większość rządów przestaną „kupować” bajki o przywracaniu „praworządności” w Polsce, ponieważ problemem nie jest tu brak wiedzy, ale wola polityczna. Ale każdy gest sprzeciwu wobec fali prawnej - i nie tylko prawnej - przemocy w Polsce jest dziś na wagę złota.
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/687624-tylko-u-nas-bodnar-uslyszal-w-brukseli-pare-slow-prawdy