Zidocjenie na Woodstocku

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Lech Muszyński
Fot. PAP/Lech Muszyński

Dziennik "Fakt" poprosił kilku znanych komentatorów życia politycznego o ocenę tegorocznej edycji Przystanku Woodstock, która zakończyła się w miniony weekend. Większość komentarzy jest mocno krytyczna wobec imprezy zorganizowanej przez Jerzego Owsiaka.

Wygląda na to, że Przystanek Woodstock doszedł do fazy użytecznego zidiocenia -

komentuje na łamach gazety prof. Andrzej Zybertowicz. Skąd tak ostra ocena festiwalu? Socjolog uzasadnia:

Gdy ktoś współtworzy kulturę przyzwolenia na łamanie kolejnych tabu i przekraczanie granic, a potem się dziwi, że elementarne zasady przyzwoitości są naruszane także wobec niego, jest po prostu użytecznym idiotą -

przekonuje Zybertowicz. Z kolei Michał Karnowski reprezentujący portal wPolityce.pl i tygodnik "wSieci", zwrócił uwagę na zerwanie ostatnich nici i sygnałów wysyłanych do innych grup niż lewicowo-liberalne:

Nie ma już ani jednego gestu w kierunku innej strony. Jest to już jednoznacznie, jednostronne przedsięwzięcie, która ma indoktrynować młodzież -

ocenia Karnowski. I dodaje:

Jerzy Owsiak w tym roku ostatecznie przekreślił zaufanie sporej części Polaków. Podjął decyzję, by złamać mosty i opowiedzieć się jednoznacznie po stronie lewicowo-liberalnej -

mówi publicysta wPolityce.pl. Zupełnie inną ocenę tego, co działo się w Kostrzynie nad Odrą przedstawia Jacek Żakowski z tygodnika "Polityka". Zdaniem publicysty każdy koncert czy festiwal ma swoje sympatie polityczne i nie da się tego uniknąć:

Woodstock od zawsze był imprezą pozytywnie polityczną -

przekonuje. Żakowskiego zmartwił jednak incydent z uderzeniem Grzegorza Miecugowa. Żakowski wpisuje go w szereg innych wydarzeń, które mocno niepokoją dziennikarza "Polityki":

To jest niepokojące, że po burdach na wykładzie Baumana, wydarzeniach z Wrocławia czy Białegostoku zawsze znajdą się jacyś niemoralni politycy, którzy dla doraźnego interesiku politycznego będą bronili chuliganów - ubolewał.

Publicysta tygodnika "wSieci" Piotr Skwieciński nie zgadza się z tak postawioną tezą:

Przystanek Woodstock zawsze był czymś związanym ideowo z lewą stroną światopoglądową, a w tej chwili dochodzą do tego wprost elementy polityki partyjnej -

czytamy w "Fakcie". Skwieciński zwraca uwagę na brak choćby minimalnego pluralizmu w działaniach i organizacji Przystanku Woodstock:

Jeżeli do tego dodamy, że już ładnych kilka lat temu Jerzy Owsiak wyeliminował stamtąd Przystanek Jezus, a wszystkie próby ewangelizacyjne ze strony Kościoła nie są tam akceptowane w ogóle, albo bardzo niechętnie, choć wszelka inna działalność religijna jak np. krisznowców ma się tam dobrze, jest traktowana jako naturalny element, to mamy w sumie pełen obraz -

kończy Skwieciński.

zespół wSumie.pl/Fakt

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych