Grupa posłów z rządu Donalda Tuska złożyła wstępny wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu. Do tej kwestii odnieśli się podczas konferencji prasowej politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jak ostrzegali, może to być sposób, aby obecny premier mógł wywiązać się z zobowiązań względem Brukseli i wprowadzić w Polsce walutę euro. „Chodzi o realizację pewnego planu politycznego, z którym Donald Tusk tutaj do Polski przyjechał i próbuje go realizować. (…) Atak przepuszczony na pana prezesa Glapińskiego, na NBP, ma na celu właśnie usunięcie tego ostatniego bezpiecznika, jakim jest NBP, przed wprowadzeniem do Polski waluty euro” – mówił rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Grupa posłów koalicji rządowej złożyła we wtorek wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Wniosek podpisało 191 posłów. Kwestię prezesa banku centralnego poruszyli podczas konferencji prasowej politycy PiS. Wyjaśniali m.in. jakie konsekwencje mogą się z tym wiązać. Jak wskazali, ludziom Donalda Tuska nie chodzi o rzekome rozliczenie prof. Glapińskiego z jego działań, ale o umożliwienie sobie zaprowadzenia znaczących zmian w Polsce.
Wniosek przeciwko prezesowi NBP
W tej całej sprawie nie chodzi tak naprawdę pana profesora Glapińskiego, o wymianę pana prezesa Narodowego Banku Polskiego, ale tak naprawdę chodzi o realizację pewnego planu politycznego, z którym Donald Tusk tutaj do Polski przyjechał i próbuje go realizować. A na tej drodze stoi obecny zarząd Narodowego Banku Polskiego. Atak przepuszczony na pana prezesa Glapińskiego, na Narodowy Bank Polski, ma na celu właśnie usunięcie tego ostatniego bezpiecznika, jakim jest Narodowy Bank Polski, przed wprowadzeniem do Polski waluty euro
– wyjaśniał Bochenek.
Jak zaznaczył Krzysztof Szczucki, NBP „pełni bardzo istotne funkcje”.
Odpowiada za polski pieniądz i w związku z tym polska Konstytucja, polskie prawo, a zresztą także prawo europejskie Bankowi Centralnemu gwarantuje bardzo wysoki poziom niezależności
– wskazał.
Jednocześnie Konstytucja przewiduje możliwość pociągnięcia prezesa Narodowego Banku Polskiego do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu. Nie precyzuje jednak konkretnie, jaka to powinna być większość sejmowa, która o takiej decyzji może postanowić. Te sprawy reguluje ustawa o Trybunale Stanu. Ta ustawa ustalała, że większość wymagana do postawienia Prezesa Narodowego Banku Polskiego w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu to większość bezwzględna. To oznaczało, że większością wymaganą do utworzenia rządu, możemy ją nazwać większością rządową, można de facto sparaliżować działanie Narodowego Banku Polskiego, że można było postawić prezesa Narodowego Banku w stan oskarżenia i doprowadzić do jego zawieszenia
– mówił poseł PiS, dodając, że „akie rozwiązanie wydawało się niezgodne i z Konstytucją, i z prawem europejskim”.
W związku z tym my, parlamentarzyści PiS złożyliśmy stosowny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który został rozpoznany i 11 stycznia bieżącego roku właśnie TK przyznał, że ustawa o Trybunale Stanu godzi w zasadę niezależności Narodowego Banku Polskiego, że ta większość wymagana do postawienia prezesa tego banku w stan oskarżenia i tym samym do jego zawieszenia powinna wynosić co najmniej 3/5
– powiedział Szczucki.
Przypomniał, że parlamentarzyści PiS złożyli „projekt ustawy zmieniającej ustawę o Trybunale Stanu jeszcze w styczniu”. Jak przekazał, „do dzisiaj ten projekt ustawy nie został rozpatrzony”.
Marszałek Hołownia twierdził, że nie ma zamrażarki w swoim gabinecie, ale dopiero po miesiącu skierował projekt ustawy do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, do pierwszego czytania i to pierwsze czytanie nie odbyło się do dzisiaj. Tak wygląda rzeczywistość prac parlamentarnych. To oznacza jednocześnie, że nie można rozpatrywać wniosku o postawienie Prezesa NBP w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu, a dzisiaj obecnie rządząca koalicja likwidatorów taki właśnie wniosek o postawienie Adama Glapińskiego, pociągnięcie go do odpowiedzialności konstytucyjnej, złożyła
– zaznaczył.
Szczucki poinformował też, że 6 marca posłowie PiS złożyli kolejny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
Tym razem kwestionujemy przepisy dotyczące zasad działania, postępowania przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Uważamy, że ta komisja nie powinna mieć kompetencji do badania sprawy Prezesa Narodowego Banku Polskiego, bowiem to także godzi w jego niezależność. Do badania tych spraw powinien być powołany jakiś organ niezależny od bieżącej, aktualnej większości politycznej
– wskazał poseł PiS.
Działania prof. Glapińskiego
Wniosek o postawienie prof. Glapińskiego przed TS zawiera osiem zarzutów. Dotyczą one m.in. rzekomego złamania konstytucji i ustawy o NBP poprzez dokonywanie skupu aktywów w latach 2020-2021. Zarzuca mu się również m.in. to, że rzekomo „w latach 2021-2023 inicjował, akceptował i realizował działania sprzeczne z ustalonymi założeniami polityki pieniężnej”. Do ataku na prezesa NBP odniesiono się podczas konferencji PiS.
Zarzuty kierowane w stronę prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego w istotnej części tak naprawdę są komplementami dla niego, że wykonywał odpowiedzialnie swoje konstytucyjne i ustawowe obowiązki i także dzięki jego działaniom Polska mogła w dobrej kondycji gospodarczej i finansowej przejść przez kryzys COVID-owy i kolejne wyzwania gospodarcze, przed którymi staliśmy i wciąż stajemy, to dzięki niemu spadła znacząco w Polsce inflacja. Działania Koalicji 13 Grudnia w kierunku prezesa NBP to nic innego jak chucpa polityczna, igrzyska polityczne, które kosztem instytucji państwowych mają odciągnąć uwagę od nieudolności Donalda Tuska.
– ocenił Szczucki.
Tam jest 8 punktów, które zdaniem skarżących mają być rzeczywiście podstawą tego wniosku. Chciałbym zwrócić uwagę na 3 z nich. Tam jest zarzut, że NBP finansował deficyt budżetowy, co jest zabronione w Konstytucji. To jest zarzut nieprawdziwy. To, co robił Narodowy Bank Polski, to tak zwane luzowanie ilościowe. To jest praktyka stosowana np. przez Europejski Bank Centralny od 15 lat
– wyjaśniał Zbigniew Kuźmiuk.
Drugi zarzut to sprawa pokazywania w pierwszej kolejności przez Prezesa zysku, a później na koniec roku straty. Skoro prezes zbudował rezerwy walutowe na poziomie 170 miliardów euro, to w oczywisty sposób, jeżeli złoty się wzmacnia, to te rezerwy przeliczone po mocnym kursie po prostu dają stratę, więc Prezes nie miał innego wyjścia, tylko zaprezentować tę stratę papierową. Trzeci z tych zarzutów to współpraca prezesa NBP z większością rządową. Przez te parę lat mieliśmy do czynienia z dwoma sytuacjami, które nie zdarzają się przecież codziennie. To był COVID i jego skutki w gospodarce i agresja Rosji na Ukrainę
– zwrócił uwagę poseł PiS.
Jak sprecyzował, „ten pierwszy związał się z zapaścią gospodarczą całego świata”. Tłumaczył, że „wyjść z tego obronną ręką można było właśnie dzięki współpracy banku centralnego z większością rządową”.
I druga rzecz to wychodzenie z inflacji. Tutaj także była odpowiednia polityka banku centralnego i współpraca z większością rządową, która nie dosypywała pieniędzy, bo podnoszenie stóp procentowych mijałoby się z celem. Tak więc ten zarzut o współpracy władzy monetarnej z władzą fiskalną jest jakimś gigantycznym nieporozumieniem. To był wręcz obowiązek banku centralnego, żeby ta współpraca była wręcz bieżąca
– podkreślił Kuźmiuk.
Plan Tuska dot. strefy euro
Wyjaśniał, że obecne działania uderzające w prezesa NBP wiążą się z polityką obecnego premiera, który ma dług do spłacenia w UE.
To, co nam się szykuje, to swoista relacja zobowiązania, jakie zaciągnął Donald Tusk w Brukseli. Otóż w zamian za pomoc w wygraniu wyborów w Polsce najprawdopodobniej zobowiązał się, że przynajmniej do tego systemu RM2 nas wprowadzi podczas swoich rządów. System RM2 to przedsionek strefy euro. I moim zdaniem cała ta operacja ma taki ukryty cel. Zawieszenie prezesa, powołanie osoby, która właśnie razem z ministrem finansów, z takim wnioskiem do Europejskiego Banku Centralnego się zwróci
– powiedział polityk PiS.
Kuźmiuk wyjaśniał, że Tusk może mieć na celu wprowadzenie Polski do strefy euro.
Skoro te podstawy skarżenia prezesa przed Trybunałem Stanu są takie wątłe, to jest pytanie, o co w takim razie chodzi. Najprawdopodobniej chodzi o to, żeby wprowadzić nas do strefy euro, a dokładnie do RM2. Żeby tak się stało, to potrzebny jest podpis prezesa NBP i ministra finansów
– wskazał.
Większość rządowa ma ministra finansów, natomiast prezes Narodowego Banku Polskiego, pan profesor Glapiński, wielokrotnie mówił, że za jego kadencji wejścia do strefy euro nie będzie
– przypomniał.
Jak wyjaśniał, „wejście do RM2 to przedsionek strefy euro”.
Wtedy gospodarka się dostosowuje, ponosi koszty. My ponosimy koszty jako społeczeństwo, ponoszą koszty przedsiębiorcy. Słowacja, nasz sąsiad, kraj o podobnej strukturze gospodarki, wszedł do strefy euro w 2009 roku. Wtedy, kiedy wchodził do strefy euro, Słowacy byli wyraźnie zamożniejsi niż Polacy. Dane za 2022 rok pokazują, że Polska z własną walutą jest, jeżeli chodzi o PKB na głowę, mierzone siłą nabywczą pieniądza, jest wyraźnie wyżej niż Słowacja. To pokazuje, że własna waluta krajom goniącym niesłychanie służy, to dlatego możemy gonić najbardziej rozwinięte kraje europejskie
– podkreślił Kuźmiuk.
Waldemar Buda zwrócił zaś uwagę, że już ostatnio Polacy są narażeni na wzrost cen i nie otrzymują obiecanych obniżek.
W ostatnim czasie mamy cały ciąg zdarzeń, które bardzo mocno uderzają w kieszenie Polaków. Po pierwsze podwyżka VAT-u na żywność, mamy zapowiedź uwolnienia cen energii, mamy niespełnioną obietnicę paliwa po 5,19, ile ono dzisiaj kosztuje, wszyscy wiemy. Wycofanie się z wprowadzenia kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tysięcy
– wyliczał.
Jak zaznaczył, „jeżeli Polska weszłaby w strefę euro, to siła nabywcza Polaków spadnie”.
Tak było w każdym kraju, który wchodził w ostatnich 15, 17 latach do strefy euro. Nie da się gonić zachodu, będąc w tej strefie. To jest jasne. To wstrzymuje naszą dynamikę rozwoju
– ocenił Buda.
CZYTAJ WIĘCEJ:
X/PAP/bjg
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686481-wniosek-dot-prezesa-nbp-poslowie-pis-plan-tuska-ws-euro