W Talkeetna na Alasce burmistrzem był kot Stubbs, w Eastsound w stanie Waszyngton - krowa April, a w Lajitas w Texasie czterokrotnie rządziły kozy.
Po niemal 18 latach rządzenia Warszawą przez polityków Platformy Obywatelskiej wytworzył się taki mechanizm, że prezydentem stolicy może zostać każdy, kto ma stempel partii rządzącej w latach 2007-2015 oraz od 13 grudnia 2023 r. A być może jest nawet tak, że – gdyby to nie było sprzeczne z konstytucją i kodeksem wyborczym – włodarzem stolicy mógłby zostać jakiś stosownie namaszczony zwierzak albo postać fikcyjna (np. z telenoweli, komiksu, powieści, filmu, sztuki teatralnej, radiowego słuchowiska). A wręcz jakiś przedmiot, np. gipsowe jajo drozda, ustawione przez artystkę Joannę Rajkowską na Placu Pięciu Rogów.
Tylko w pierwszych bezpośrednich wyborach prezydenta Warszawy, przeprowadzonych 27 października i 10 listopada 2002 r. wygrał kandydat spoza Platformy Obywatelskiej – Lech Kaczyński z PiS. W pierwszej turze otrzymał 49,58 proc. głosów, w drugiej zaś pokonał kandydata koalicji SLD-UP, Marka Balickiego, uzyskując 70,54 proc. głosów. Od 22 grudnia 2005 r. do 9 lutego 2006. urząd był nieobsadzony (Lech Kaczyński został prezydentem Polski), a potem było dwóch pełniących obowiązki: Mirosław Kochalski (od 9 lutego 2006 r. do 20 lipca 2006 r.) oraz Kazimierz Marcinkiewicz (od 20 lipca 2006 r. do 2 grudnia 2006 r.).
Jeśli warszawiacy byli w stanie trzykrotnie wybierać Hannę Gronkiewicz-Waltz, to chyba są już gotowi poprzeć nawet jajo Rajkowskiej. W 2006 r. Gronkiewicz-Waltz wygrała w drugiej turze z Kazimierzem Marcinkiewiczem - 53,18 proc. poparcia. W 2010 r. wygrała już w pierwszej turze uzyskując 53,67 proc. głosów. W 2014 r. w drugiej turze pokonała kandydata PiS Jacka Sasina uzyskując 58,64 proc. głosów. W wyborach w październiku 2018 r. startował już Rafał Trzaskowski i zwyciężył w pierwszej turze zdobywając 56,67 proc. głosów. Przegrał z nim wtedy Patryk Jaki zdobywając 28,53 proc. głosów.
W 2002 r. podczas pierwszych bezpośrednich wyborów w Warszawie nie ukształtował się jeszcze syndrom prezydenta jako naklejki bądź magnesu na lodówkę. Lech Kaczyński był warszawiakiem z krwi i kości, świetnie wykształconym, zasłużonym w i dla „Solidarności”, gdzie był pierwszym zastępcą Lecha Wałęsy. A gdy ten został prezydentem RP, Lech Kaczyński był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa. No i późniejszy prezydent Polski dał się poznać jako pierwszy w III RP bezkompromisowy i skuteczny minister sprawiedliwości oraz prokurator generalny (w latach 2001-2002).
Od czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz (od 2006 r.) zaczął się okres wybierania kandydatów Platformy Obywatelskiej, którzy jednocześnie spełniali warunek leczenia kompleksów tzw. słoików oraz zaspokajania aspiracji tej części zakorzenionych warszawiaków, którym wyobrażenie o przynależeniu do lepszego towarzystwa podsuwali politycy partii Tuska. Od 2006 r. warszawiacy wybierali polityków funkcjonujących jak naklejki na samochód bądź plecak albo jak magnesy na lodówkę, którymi manifestowało się wyższy rzekomo status społeczny i przynależność do jakiejś wyróżnionej klasy.
Wprawdzie Hanna Gronkiewicz-Waltz była warszawianką i nawet profesorem, ale niekoniecznie uchodziła za wzorzec przedstawicielki warszawskiej elity. Tym bardziej ze swoim „parafialnym” konserwatyzmem, raczej deklaratywnym. A jednak się do niej przyzwyczajono i uznano za należącą do tej lepszej Polski. A Rafał Trzaskowski był już uznawany za reprezentanta tej lepszej Polski całą gębą. Nie tylko jako magnes na lodówkę, ale wręcz dla wielu matek ideał zięcia.
Gdyby w wyborach samorządowych zaplanowanych na 7 i 21 kwietnia 2024 r. Rafał Trzaskowski nie startował, dałoby się zgrabnie i szybko zrobić kampanię jakiemuś ulubieńcowi z warszawskiego ZOO jako kandydatowi. Pozowałby z Donaldem Tuskiem, miział się z innymi politykami PO, szczególnie kobietami, spotykał z mieszkańcami jako przytulanka bądź wierny przyjaciel.
Na świecie są precedensy. W Talkeetna na Alasce w latach 1997 – 2017 (do śmierci) burmistrzem był kot Stubbs. W Eastsound w stanie Waszyngton burmistrzem była w latach 2011-2012 krowa April i byłaby dłużej, gdyby nie dokonała żywota. W 2014 r. burmistrzem Divide w stanie Kolorado został pies myśliwski Pa Kettle, pokonując w wyborach wilczura Keyni, osła, kotkę oraz jeża. W 2016 r. pies górski Duke został (po raz trzeci) burmistrzem miasta Cormorant w Minnesocie. W Rabbit Hash w Kentucky psy rządzą od 1999 r. Pies Bosco Ramos rządził ponad 10 lat w Sunol w Kalifornii. Z kolei w Lajitas w Texasie czterokrotnie rządziły kozy - Clay Henry I, II, III i IV.
Warszawa mogłaby być na ustach całego świata, gdyby Platforma Obywatelska wystawiła na prezydenta Warszawy jajo z Placu Pięciu Rogów. Zawsze można by twierdzić, że w środku żyje drozd, bo przecież można go posłuchać przez skorupę, a nie trzeba rozgłaszać, że to tylko nagranie. Stolica Polski już dojrzała do posiadania prezydenta ekstrawaganckiego i najbardziej odjechanego na świecie. Tym bardziej że jajo budzi mnóstwo skojarzeń, m.in. z życiem czy nowym początkiem. Zatem jajo z Placu Pięciu Rogów zamiast Trzaskowskiego. Donald Tusk niech jajo wskaże, a potem wszystko (łącznie z jajem) już się potoczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686380-jajo-z-placu-pieciu-rogow-zamiast-trzaskowskiego