„Wydaje mi się, że nasze siły wojskowe powinny reagować w sposób bardziej zdecydowany. Bo nie możemy pozwolić sobie na to, aby rosyjskie rakiety w sposób zupełnie bezkarny przelatywały nad naszym terytorium. Zwłaszcza, że są to incydenty, które się powtarzają” - mówi portalowi wPolityce.pl dr Jan Parys, socjolog, były szef MON w rządzie premiera Jana Olszewskiego.
W minioną niedzielę rosyjska rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną Polski. Czy - zważywszy na fakt, że to już nie pierwsze takie zdarzenie - możemy oceniać sytuację tylko jako „wypadek”? Jak traktować to zdarzenie i czy polskie władze i służby zareagowały odpowiednio? Te i inne pytania zadajemy dr. Janowi Parysowi, byłemu ministrowi obrony narodowej.
Trudno stwierdzić z całą pewnością, jakie intencje mają rosyjskie władze, używając rakiet, które przelatują przez nasze terytorium. Nie wydaje mi się, aby to był tylko błąd. Traktowałbym taki incydent jako badanie szczelności zachodniego, natowskiego systemu obserwacyjnego, a także badanie naszej odporności politycznej na tego typu incydenty
— ocenia rozmówca portalu wPolityce.pl.
Wydaje mi się, że nasze siły wojskowe powinny reagować w sposób bardziej zdecydowany. Bo nie możemy pozwolić sobie na to, aby rosyjskie rakiety w sposób zupełnie bezkarny przelatywały nad naszym terytorium. Zwłaszcza, że są to incydenty, które się powtarzają
— podkreśla.
Moim zdaniem dotychczasowe przypadki powinniśmy traktować jako ostrzeżenie, które zmusza do podniesienia gotowości bojowej sił obrony powietrznej kraju
— mówi dr Jan Parys.
CZYTAJ TAKŻE:
„Nie możemy być zbyt tolerancyjni”
Czy bardziej zdecydowaną reakcją mogłoby być zestrzelenie? Według rzecznika Dowództwa Operacyjnego RSZ taka próba „wiązałaby się z większym ryzykiem”.
Ryzyko zawsze jest, natomiast my nie możemy być zbyt tolerancyjni wobec obcych ingerencji w naszą przestrzeń powietrzną. Musimy być przygotowani na kontrolowanie naszej przestrzeni powietrznej
— ocenia były szef MON.
Ciekawe jest też to, że rosyjski ambasador nie stawił się – bez konkretnego powodu – na wezwanie do polskiego MSZ.
To już muszą wyjaśnić przedstawiciele MSZ, z jakich powodów ambasador nie stawił się na wezwanie. Jeśli uważamy taką interwencję za konieczną, to zawsze można złożyć odpowiednią notę w Moskwie
— odpowiada Jan Parys.
Myślę natomiast, że nie powinniśmy poprzestawać tylko na krokach dyplomatycznych. Powinniśmy raczej być w stanie panować nad obszarem powietrznym flanki wschodniej, aby bez naszej wiedzy i zgody żadne obiekty latające nie naruszały przestrzeni powietrznej Polski
— podsumowuje rozmówca portalu wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686352-parys-nie-powinnismy-poprzestac-na-krokach-dyplomatycznych