„Wniosek do Trybunału Stanu ma taki sens, że jego przegłosowanie powoduje zawieszenie w czynnościach prezesa Glapińskiego, bo już ćwiczyliśmy to w styczniu” - powiedział w „Salonie Dziennikarskim” w Telewizji wPolsce mecenas Marek Markiewicz.
Dyskusja gości Jacka Karnowskiego w „Salonie Dziennikarskim” w Telewizji wPolsce zeszła na temat wniosku o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego. Marek Markiewicz, Andrzej Potocki i Marek Grabowski rozmawiali też o konsekwencjach zmian, jakie następują w strukturze Unii Europejskiej.
Wniosek do Trybunału Stanu ma taki sens, że jego przegłosowanie powoduje zawieszenie w czynnościach prezesa Glapińskiego, bo już ćwiczyliśmy to w styczniu. Nikt poważny nie wierzy w efekt TS i skazanie. Chodzi jedynie o to, by wszcząć postępowanie i odsunąć prezesa NBP od bezpośredniego rządzenia i zdjąć jeden z ostatnich konserwatywnych, „popisowskich” punktów
— zaznaczył mec. Markiewicz.
Jeśli chodzi o Glapińskiego, to zdaje się, że jest tam jeszcze jeden haczyk. Zanim on stanie przed TS i zostanie pozbawiony wpływu na NBP, to co najmniej trzy miesiące do pół roku muszą trwać obrady komisji konstytucyjnej
— zauważył Andrzej Potocki.
Unijne zakusy
Jacek Karnowski pytał swoich gości, czy w Polsce możliwe jest zorganizowanie społecznego ruchu oporu przeciw przyjęciu euro. Zauważył przy tym, że usunięcie prezesa NBP może być pierwszym krokiem rządu do wdrożenia unijnej waluty w Polsce.
Sytuacja jest bardzo prosta. To jest centralizacja, nie federalizacja, bo teraz my już jesteśmy krajem sfederalizowanym. Co więcej jest to centralizacja bez ważnego głosu Polski. Dlatego potrzebne jest euro, dlatego wprowadza się na siłę europejski obszar edukacyjny. Gdy przyjrzymy się zmianom w edukacji to chodzi o to, by wprowadzić bardzo prostą, równającą w dół, w której imigranci, Polacy, Holendrzy itd. będą mieli jakiś podstawowy, wspólny i minimalny mianownik bez elementów konserwatywnych
— ocenił Marek Grabowski.
W dyskusji pojawiła się także propozycja „Solidarności” ws. referendum dotyczącego Zielonego Ładu, na które nie chce zgodzić się minister klimatu Paulina Hennig-Kloska.
Według przedstawicieli koalicji są dobre referenda i złe referenda
— zauważył Andrzej Potocki.
Marek Grabowski skomentował z kolei unijną dyrektywę o budynkach, której celem jest wycofanie nieekologicznych źródeł energii i materiałów budowlanych.
Czy my chcemy być wywłaszczeni jako właściciele mieszkań? Czy nie chcemy mieć możliwości swobodnego transportu np. do rodziny w innym mieście? Czy chcemy mieć możliwość wyjechania za granicę, czy nawet możliwość lotu samolotem? Musimy sobie na to odpowiedzieć, bo o tym jest Zielony Ład
— powiedział Marek Grabowski.
Zdaniem mecenasa Markiewicza, aktualne problemu związane z brukselską polityką Zielonego Ładu mają szerszy, kulturowo-historyczny aspekt.
A Kukliński to był bohater czy zdrajca? Czy rozstrzygnęliśmy tę kwestię w naszym społeczeństwie. Czy Żołnierze Wyklęci to byli mordercy, których należy zapomnieć, czy Armia Ludowa musi mieć jedną z głównych ulic w Warszawie? Wybory weszły właśnie w taki moment, kiedy społeczeństwo wiele kwestii nie przedyskutowało. Nie rozstrzygnięto tego, no więc dodano do tego Zielony Ład, Bóg wie co jeszcze i teraz już nikt normalnie nie jest w stanie nad tym zapanować co jest prawdą, a co nie jest
— ocenił Markiewicz.
Ten chaos ma sens. Bo jeśli będzie zdestabilizowana złotówka, prawo, edukacja, to wtedy pojawi się ten wspaniały anioł Europy i będzie narracja o tym, że jak sami sobie nie dajemy rady, to ktoś inny musi nam pomóc
— dodał Marek Grabowski.
Andrzej Potocki odniósł się do rekordowo licznego rządu, który zdążył już przyznać sobie nagrody i złożyć zamówienia na nowe limuzyny.
Chodzi o to, że tak zbudowano koalicję, że każdy chce do żłoba i stąd tyle stanowisk
— skwitował Potocki.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Telewizja wPolsce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686121-grabowskijesli-bedzie-niestabilnie-rzad-poprosi-ue-o-pomoc