Według poufnego sondażu przeprowadzonego na zlecenie Republikanów, gdyby teraz we Francji obyły się wybory parlamentarne, to Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen miałoby szansę na większość mandatów i samodzielne rządy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Badanie przeprowadziła w grudniu sondażownia IPSOS na próbie 4 tysięcy wyborców. Wielkim zwycięzcą grudniowego głosowania byłoby Zgromadzenie Narodowe - Rassemblement National (RN). Prawicowa, populistyczna partia uzyskując 278 mandatów byłaby bliska bezwzględnej większości, która wynosi 289. Ugrupowanie Marine Le Pen urosłoby ponad trzykrotnie - teraz ma w Zgromadzeniu Narodowym 88 deputowanych.
Wyniki okazały się dla Republikanów szokujące i prawdopodobnie ocaliły mniejszościowy rząd partii Macrona Odrodzenie (Renaissance) w poprzednim wcieleniu znaną jako Republiko Naprzód. Partia Re[ublikanie przymierzała się w grudniu do złożenia wotum nieufności wobec gabinetu Elisabeth Borne i prawdopodobnie zrezygnowała widząc, iż po wyborach samodzielne rządy mogłoby objąć Zgromadzenie Narodowe. Byc może, by ocalić resztki swego politycznego prestiżu, sprawczości ugrupowania Odrodzenie Emmanuel Macron wymienił 10 stycznia premier Borne na Gabriela Attala. Prawdopodobnie to pierwszy przypadek gdy homoseksualista zastępuje lesbijkę na fotelu premiera.
Przygody obyczajowe mogą stanowić bardzo ciekawy i pouczający wątek w opowiadaniach o władcach Francji. Dodajmy, że ministrem spraw zagranicznych jest były mąż, czy żon Attala czy jakoś tak - Stephane Sejourne. Panowie wzięli rozwód tuż przed powołaniem Attala na stanowisko premiera. Jakoś nie wypada, by w jednym rządzie mąż był premierem, a żona ministrem, albo całkiem na odwrót. Wspomnimy jeszcze tylko, że prezydentem Francji jest człowiek którego jako nastolatka uwiodła jego starsza o 24 lata nauczycielka. W pojawiających się coraz częściej pogłoskach, iż małżonka prezydenta Francji Brigitte Macron to w istocie transesksualista - biologiczny mężczyzna po przeróbkach, nurzać się nie będziemy i na tym kończymy dygresję o życiu towarzyskim i uczuciowym władców Francji.
Słaby wynik partii Macrona
Wracamy, jak mówią Francuzi, do naszych baranów. Wedle sondażu partia Macrona miałaby zaledwie 135 mandatów, czyli prawie o połowę mniej niż 246, które zdobyła w 2022 roku. Wtedy do większości brakło 43 deputowanych, więc powstał rząd mniejszościowy bo nie było chętnych na koalicję z Macronem. Niemal połowę deputowanych straciłyby też ugrupowania skrajnej lewicy i zielonych tworzące Nowy Ekologiczny i Społeczny Związek Ludowy (Nouvelle Union Populaire Ecologique et Sociale - NUPES ). Zamiast 131 miałyby 68.
Takie wyniki wyborcze oznaczałyby prawdziwą rewolucję polityczną we Francji. Obowiązująca ordynacja do Zgromadzenia Narodowego zawsze działała na niekorzyść partii antysystemowych jak wcześniej Front Narodowy, a teraz Zjednoczenie Narodowe, czy Rekonkwista Erica Zemmoura. We Francji okręgi są jednomandatowe. By zostać deputowanym trzeba zdobyć 50 proc. głosów. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska takiego poparcia przeprowadzana jest druga tura, do której wchodzą 2 kandydaci z największa liczbą głosów. System jak u nas w wyborach prezydenckich.
Kandydaci Zjednoczenia Narodowego bardzo często w pierwszej turze zdobywali drugie, a nawet pierwsze miejsce. W drugiej turze byli jednak spychani do politycznego getta, otaczani kordonem sanitarnym. Wszystkie partie głównego nurtu mobilizowały się przeciwko kandydatowi Zjednoczenia Narodowego i wpierały jego rywala jakikolwiek by nie był. Bezobjawowa prawica francuska jak np. Republikanie wołała poprzeć nawet komunistów, lewaków od Melenchona niż kandydatów od Le Pen. W takim systemie Zjednoczenie Narodowe mogłoby na stałe mieć 45 proc. poparcia, ba nawet w I turze większość z eurosceptyczną antysystemową Rekonkwistą i nigdy nie powąchać władzy.
Paradoksalnie nędzne poparcie sondażowe zwiększa szansę partii systemowych na dalsze - do końca kadencji - zasiadanie w Zgromadzeniu Narodowym. Nie znajdzie się bowiem samobójcza większość gotowa poprzeć wotum nieufności wobec lichego rządu, doprowadzić do przedterminowych wyborów, ponieść w nich klęskę i dopuścić do władzy Zjednoczenie Narodowe. Sytuacja byłaby oczywiście bardzo skomplikowana, bo Francja ma system prezydencki i lokator Pałacu Elizejskiego ma jeszcze silniejszą pozycję niż ten z Białego Domu.
Przyczyna postawy Macrona?
Niewykluczone, że ostatnie wzmożenie bojowe prezydenta Francji ma właśnie źródła w bardzo słabej jego pozycji w kraju. Być może to sposób na mobilizację ludu, jego zjednoczenie przy wodzu, nowym cesarzu Francuzów, Emmanuelu Macronie i stąd jego wezwanie, by Zachód wysłał wojska na Ukrainę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Francuski Jowisz Emmanuel I Macron wiedzie na krucjatę. Propozycje prezydenta Francji wysłania wojsk na Ukrainę ośmieszają go i narażają NATO
Póki co Jowisz, Jego Pompatyczność Macron nie jest w stanie znaleźć lidera, który poprowadzi jego ugrupowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Najpoważniejsi potencjalni kandydaci, w tym były minister rolnictwa Julien Denormandie, minister gospodarki Bruno Le Maire i były minister obrony Jean-Yves Le Drian, oficjalnie odrzucili propozycję.
Faworytem w tych wyborach jest oczywiście Zjednoczenie Narodowe. Ugrupowanie Macrona idzie do nich pod sztandarem frakcji unijnej Odnowa Europy wspierającej obecnych władców Unii. Klęska w czerwcu może doprowadzić Brukselę do paraliżu - uniemożliwić wybór Komisji Europejskiej. To są moje życzenia, ale nie pobożne.
CZYTYAJ RÓWNIEŻ: Zwycięstwo prawicy we Francji może oznaczać chaos w Unii. Po wyborach do PE powołanie władz UE może okazać się niemożliwe
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686098-wielka-przewaga-le-pen-szokujace-wyniki-sondazu-we-francji