Niewiele udało się zrealizować ze 100 konkretów zapowiedzianych przez Donalda Tuska na pierwsze 100 dni rządów, ale premier koalicji 13 grudnia ma już gotowe uzasadnienie. Ogłosił, że to wina Prawa i Sprawiedliwości, które zostawiło państwo w kompletnej rozsypce, dlatego całą energię pochłonęło „sprzątanie” zastanego bałaganu. Zapowiada też kolejne akty „zaprowadzania porządku” i przyspieszenie działań. Na dniach ma zostać skierowany wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Zdumiewająca forma pałkarskiego infantylizmu. A samozadowolenie rośnie.
„Zostawili nam rekordowy dług, wszechobecną korupcję, zdeprawowane media, partyjną prokuraturę, chaos w sądach, tysiące krewnych i znajomych w spółkach, bałagan w rolnictwie, skompromitowaną dyplomację, wetującego prezydenta i partyjniaka w NBP. Kończymy porządki i przyspieszamy!”
— ogłosił Tusk na Twitterze, próbując przykryć tą hejterską napaścią własną indolencję.
Porozumienia z rolnikami nadal nie ma, siłowe zduszenie ich protestów nie zdołało ich przestraszyć, poparcie społeczne dla strajkujących nie słabnie, a unijni dygnitarze nie są skorzy do realnego wycofania się z ideologicznych założeń Zielonego Ładu. Donald Tusk już wie, że za moment zaczną się poważne problemy. A to dopiero początek. Drożyzna dopadnie Polaków lada dzień, a likwidacja w lipcu tarczy energetycznej wprowadzonej przez PiS spowoduje gigantyczne tąpnięcie finansowe. Jak na razie swój elektorat karmi ogłaszaniem kolejnych aktów politycznej zemsty, ale i ona może się za chwilę okazać niewystarczająca. Bo jednak hejtem wyborca się nie wyżywi, a oczekiwania zagranicy za pomoc w przejęciu władzy są coraz bardziej wyraziste.
Koalicja 13 grudnia ruszyła więc z nową taktyką. Doprowadzając państwo do zapaści, siłowo przejmując instytucje, alarmuje o fatalnej kondycji kraju przejętej po poprzednikach. Niemoc sprawcza maskowana jest hejtem, a kluczowe przedsięwzięcia zastępowane są pozorną aktywnością. Nieprawdopodobna jest natomiast determinacja w procesie dewastacji struktur społecznych. In vitro, pigułka „po”, niszczenie edukacji, aborcja na żądanie, związki partnerskie dla homoseksualizmów – oto ambicje rządu Tuska.
Pogarda i samozachwyt przeplatają się w histerycznym kontredansie. I jak dotąd największym osiągnięciem Donalda Tuska jest srebrny guzik YouTube, którym pochwalił się dziś z infantylną radością. Aż żal, że nie ogranicza swojej aktywności do influenserskich wystąpień w sieci. Jego hejt ma kształt konkretnych decyzji, uchwał i rozporządzeń. Siłowe przejęcie mediów publicznych, likwidacja rozgłośni radiowych, rozwiązywanie ważnych instytucji kultury, wycofanie się z reparacji, zrywanie istotnych kontraktów, rezygnacja z inwestycji, topienie suwerenności. Wszystko to w niespełna 100 dni. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Bo pogarda dla przeciwnika i narcystyczny samozachwyt to mieszanka u wpływowego polityka najbardziej niebezpieczna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/685795-pogarda-i-samozachwyt-czyli-100-dni-rzadow-tuska