Sejmowa komisja śledcza ds. wiz po przesłuchaniu konsula Macieja Kowalskiego przeszła do odebrania zeznań od byłego szefa MRiRW Lecha Kołakowskiego.
Przesłuchanie Lecha Kołakowskiego
Koniec posiedzenia
Przewodniczący Szczerba zakończył posiedzenie komisji. Kolejne zapowiedział na 3 kwietnia.
Wypowiedź Kołakowskiego
Jeszcze raz chcę podkreślić, że potrzebne są działania, by zapewnić pracowników w polskim rolnictwie, ogrodnictwie. Widzę dużo ironii, uśmiechów. Jeżeli obecna koalicja tych działań nie wykona, nie przysporzy pracowników w rolnictwie (…) to będą bardzo poważne skutki. Spowoduje to upadek wielu gospodarstw. I tak jest bardzo trudna sytuacja rynkowa na wsi
– mówił były poseł.
Wydawanie wiz
Lech Kołakowski zapewnił posłów, że nigdy nie miał wpływy na kwestię wydawania wiz.
Nie miałem wpływu na wydawanie wiz. Przekazywałem jedynie monity i pisma, które wpływały do mnie
– powiedział.
Wykształcenie Lisowskiego
Aleksandra Leo zauważyła, że wbrew przekonaniu Kołakowskiego o prawniczych kompetencjach jego byłego dyrektora biura poselskiego Lisowskiego, nie ma on wykształcenia prawniczego.
Bardzo kompetentnie i profesjonalnie się wypowiadał w telewizji w kwestiach prawniczych
— powiedział świadek.
Filia biura poselskiego
Janyska pytała Kołakowskiego dlaczego posiadał filię biura poselskiego w Warszawie, jeśli był posłem pochodzącym z okręgu białostockiego, zwłaszcza gdy firmy pośrednictwa tymczasowej pracy znalazły swoją siedzibę właśnie w tej filii.
To nie jest nic wyjątkowego, wielu parlamentarzystów tak działa. To jest możliwość pracy w Warszawie poza budynkiem Sejmu
— zauważył świadek.
Szczerba dopytał, czy Lech Kołakowski, będąc posłem, płacił za lokal filii biura poselskiego.
Tak
— oświadczył Kołakowski.
Pytania bez odpowiedzi
Zbigniew Bogucki odniósł się do pytań posłanki PO Marii Janyski, która zadawala pytania niejako stwierdzając pewne - widziane jej oczami - fakty.
Państwo pytacie, żeby uzyskać odpowiedź czy żeby tylko zadać pytanie?
— pytał poseł Zbigniew Bogucki z PiS.
W mojej ocenie ja już nie muszę pytać bo uzyskałam odpowiedź
— zauważyła Janyska.
Ale pani nie musi pytać, bo pani ma swoje tezy, które pani chce wygłosić i nie uzyskać odpowiedzi od świadka. To jest skandaliczne zachowanie
— odparł Bogucki.
Sprawa Macieja Lisowskiego
Czy Maciej Lisowski z firmy SO JOB to ten sam człowiek, który był dyrektorem biura poselskiego świadka i kiedyś asystentem nieżyjącego Kornela Morawieckiego?
— pytał Marek Sowa.
No jak się dowiaduję, to tak. Trudno mi powiedzieć kiedy się poznaliśmy, może kilka lat się znamy. Spotykałem się incydentalnie z panem Lisowskim. Znałem go jako prezesa fundacji Lex Nostra
— odpowiedział Lech Kołakowski.
Czy te pisma, które poseł Szczerba przedstawił, zostały przygotowane przez Macieja Lisowskiego?
— pytał Sowa.
Tak, przygotowywał
— odpowiedział były wiceszef MRiRW.
Świadek zeznał, że nie zna przeszłości Macieja Lisowskiego i nie sprawdzał, czy był on osobą karaną.
Był to prawnik fundacji Lex Nostra, która podejmowała wiele dobrych działań dla ludzi. Był też asystentem marszałka Kornela Morawieckiego, to dla mnie była najważniejsza rekomendacja
— zapewnił Kołakowski.
Zaznaczył jednak, że nie pamięta, kto mu rekomendował kandydaturę Lisowskiego.
Ja ufałem zawsze marszałkowi Kornelowi Morawieckiemu, to legenda polskiej demokracji
— powiedział.
Rozmowy z konsulami
Marek Sowa zapytał świadka, w jakim charakterze dzwonił do konsula Kowalskiego ws. osób, które chciała ściągnąć firma Carmain.
Ja też chciałem uzyskać informacje związane z tą możliwością. Tak jak konsul powiedział, pytałem o tanią siłę roboczą
— odpowiadał.
Poseł PO dopytał ile takich interwencji u konsulów podjął Kołakowski.
Nie pamiętam, ale będąc za granicą chciałem pomóc polskiemu rolnictwu
— oświadczył świadek.
Oburzające słowa Sowy
Marek Sowa pytał świadka o to, czy wracając po okresie zawieszenia do Zjednoczonej Prawicy konsultował jakie kierunki trzeba podjąć z prezesem Kaczyńskim.
Nie jest to przedmiotem badania tej komisji
— odparł Kołakowski.
Czy ustalał pan kwestię importu migrantów z prezesem Kaczyńskim?
— pytał poseł PO.
Ostatnie słowa Sowy obruszyły posłów PiS, którzy byli oburzeni językiem posła PO.
Importu migrantów? W ogóle jakiego języka pan używa?! Uchyl pan to pytanie przecież to skandal! Chodzi o szacunek do ludzi!
— grzmiał poseł Śliwka.
A kto straszył pierwotniakami i innych chorobami jak nie prezes Kaczyński?
- włączyła się Janyska.
Ja z prezesem Kaczyńskim nie uzgadniałem żadnych migrantów, ani żadnych kwestii, o których pan mówi
— skwitował świadek.
Firma Carmain
Szczerba pytał o pismo jakie Kołakowski miał skierować do Wawrzyka ws. przyspieszenia wydania wiz dot. firmy Carmain dla 39 osób.
Już sobie przypominam. Ta firma zwróciła się do mnie o pomoc w kwestii związanej z pracownikami sezonowymi do pracy w rolnictwie. Jesli się ta firma do mnie zwróciła, a MRiRW nie było właściwym organem, to ja zgodnie z KPA to ja przekazałem go zgodnie z właściwością do resortu MSZ
— stwierdził świadek.
Ta firma zwróciła się do mnie na piśmie z pracownikami do prac sezonowych, a resort nie był właściwy do wydawania wiz i zgodnie z KPA przekazałem sprawę do MSZ
— uzupełnił.
Pisma do placówek dyplomatycznych
Przewodniczący Szczerba zlecił wyświetlenie na rzutniku dokumentu dot. zgłoszenia biura poselskiego, którego Kołakowski miał dokonać 1 czerwca 2020 r. przy Siennej 45 lok.5 w Warszawie i prosił o potwierdzenie tej informacji, co też Kołakowski uczynił. Szczerba pokazał kolejny dokument z którego wynika, że w lokalu na Siennej została zarejestrowana agencja pracy tymczasowej dla cudzoziemców o nazwie SO JOB jednocześnie funkcjonująca z biurem poselskim Kołakowskiego.
Potwierdzam, że w filii biura poselskiego tam była firma, ale nie miałem żadnej informacji o funkcjonowaniu tej firmy i nie wiedziałem o jej istnieniu. Tam jest fundacja Lex Nostra
— powiedział Kołakowski.
Szczerba wyświetlił pismo do konsula w Nowym Delhi, w którym Kołakowski prosi konsula, o możliwie pilne wyznaczenie terminu wizyt w Konsulacie RP dla agencji pracy tymczasowej SO JOB zarejestrowanej przy ul. Siennej.
Nie pamiętam tego pisma. Jeśli było, to było w ramach obowiązków poselskich. Nie znam tej firmy. W fili biura nie jest zarejestrowana żadna firma, ja z pomieszczeń korzystałem. Nie wynajmowałem, nie znam firmy SO JOB
— stwierdził świadek.
Szczerba pokazał kolejne pismo, tym razem skierowane do Ankary do kierownika wydziału konsularnego w Ankarze w imieniu firmy SO JOB.
Nie pamiętam
— odparł.
Sytuacja powtórzyła się, gdy Szczerba wyświetlił pismo do Stambułu, Erywania. Szczerba pytał też o pismo do ambasadora w Moskwie, na co posłowie PiS zwrócili uwagę, że pismo jest sprzed ośmiu lat.
Z tego co pamiętam, zwrócił się podmiot na piśmie i wykonując mandat posła przekazałem tę sprawę jednozdaniowym pismem w załączeniu dodając pismo, które było do mnie kierowane
— zaznaczył Kołakowski.
Szczerba wyświetlił pismo, z którego miało wynikać, że Kołakowski wstawiał się za firmą Compol w Kijowie i Winnicy.
Wyświetlił też pismo ws. Addis Abeby.
Pamięta pan, że dyrektor tej filii warszawskiej wysłał pismo do ambasady w Etiopii, żeby wizę otrzymały cztery osoby, które chce pan zaprosić do ministerstwa rolnictwa w celu konsultacji nt. funkcjonowania przemysłu rolno-spożywczego w Etiopii?
— pytał szef komisji.
Tak. Nie pamiętam nazwiska, ale był Afrykanin, czarnoskóry pan z jakąś delegacją
— odpowiedział Kołakowski.
Ale pan wystąpił o to, by przyjechali?
— dopytywał Szczerba.
Ja nie pamiętam już sprawy. Był przedstawiciel Etiopii w resorcie i były prowadzone rozmowy. Szczegółów nie pamiętam
— podkreślił świadek.
Drwiący uśmieszek
Lech Kołakowski zauważył podczas wypowiedzi nt. polskich rolników uśmieszek u wiceprzewodniczącego komisji Marka Sowy z PO i postanowił zareagować.
Pan wiceprzewodniczący się uśmiecha. Naprawdę to jest ciężka praca. To rozprasza. Nie można się śmiać z pracy rolnika. Ja to odczułem jako lekceważenie. To są takie dygresje, rozśmieszanie, teatr, a to jest ciężka praca!
— zwrócił uwagę Lech Kołakowski.
Czy ktoś z państwa pracował na gospodarstwie rolnym. Czy ktoś z państwa doił krowy czy orał ziemię?
— dodał.
Szczerba dodał na końcu wypowiedzi świadka, że ostatni raz pozwolił na tego rodzaju sytuację.
Chcę powiedzieć, że to ostatni raz, kiedy świadek nadużywa odczytywania dokumentów, a nie udzielania swobodnej wypowiedzi, do której jest uprawniony
— oświadczył.
Przerwana wypowiedź
Przewodniczący Szczerba przerwał wypowiedź świadka, który chciał przytoczyć listy rolników, którzy pisali ws. trudnej sytuacji na rynku pracy, stwierdzając, że nie ma to nic wspólnego z przesłuchaniem.
Proszę umożliwić mi wystąpienie, gdyż jeśli tego nie wypowiem, to nie ma ono sensu. Proszę mi nie uniemożliwiać wystąpienia!
— mówił Kołakowski.
Szczerba zaznaczył, że wie o jego dokumentach.
A skąd pan wie?! Pan jest Duchem Świętym, że pan wie co ja mam w ręku? Nie wie pan, ja muszę to przedstawić! Po to mnie komisja tu wezwała! Nawet jak pan odbierze glos, to będę czytał!
— ocenił Kołakowski.
Szczerba powiedział, że komisja dysponuje materiałami, które posiada Lech Kołakowski.
Ja nie wiem czym komisja dysponuje, ja muszę zacytować! A ma pan pismo z dnia 10 listopada 2022r?
— mówił Kołakowski.
Tak, mamy wszystkie pisma
— odpowiedział Szczerba.
To proszę przedstawić jakie to pismo!
— grzmiał Kołakowski.
Lech Kołakowski postawił na swoim i odczytał jednak listy od właścicieli gospodarstw rolnych, jakie wysłali do MRiRW ws. braków na rynku pracy w rolnictwie.
Szczerba po pewnym czasie zaczął przerywać świadkowi, który odczytywał kolejne listy od rolników zauważając, że niektóre są od przedsiębiorstw, a inne od osoby prywatnej, ale pochodzą od tego samego nadawcy.
Jeśli to dalej pisma pana Nowakowskiego, to niech pan już zakończy
— mówił Szczerba.
Nie, to już był ostatni. Teraz będą lepsze
— zapowiedział Kołakowski.
Po odczytaniu kilku pism Szczerba znów przerwał.
Zgodziliśmy się na specyficzną wypowiedź, która jest odczytywanie pism skierowanych do pana…
— mówił przewodniczący.
Ja już bym skończył, gdyby pan przewodniczący nie przerywał i już by tych dwóch dokumentów nie było
— odparował Kołakowski.
Michał Szczerba poprosił o przejście do konkluzji.
Do konkluzji to jest jeszzcze kilka punktów
— zapewnił świadek.
Swobodna wypowiedź
Musimy oddzielić dwie kwestie, jak to było cytowane w mediach – tzw. afery wizowej od rzeczywistych działań wynikających z potrzeb polskiej wsi, rynku pracy, sytuacji na wsi, braku rąk do pracy. Ta kwestia jest zasadnicza. Moja wiedza pochodzi z doniesień medialnych. Rozumiem, że mogły być działania niezgodne z prawem, mogły być wydawane wizy za łapówki lub fikcyjne potrzeby. Moja wiedza na temat tych problemów gospodarczych dotyczy sytuacji realnych braków siły roboczej w rolnictwie, szczególnie pracy sezonowej. Do mnie zwróciły się branże rolników, ogrodników, sadowników
— powiedział Kołakowski.
Dzisiaj kluczową sytuacją jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego Polski i Polaków – jakościowego i ilościowego, a do tego poza materiałem siewnym, nawozów itd. potrzebna jest siła robocza. Wiele milionów Polaków wyjechało na Zachód. Trzeba powiedzieć, że Polska dziś jest w najszczęśliwszym okresie w tysiącletnich dziejach, jest to najszczęśliwszy czas rozwoju i bezpieczeństwa. Wielu Polaków po akcesji uzyskało możliwość pracy, wyjechało do UE i stworzył się deficyt. Brakuje polskiej gospodarce kilku milionów rąk do pracy, ale tez brakuje w rolnictwie, jako podstawowej gałęzi gwarantującej Polakom byt
— dodał świadek.
Moje działania były oparte o potrzeby przedstawione przez przedstawicieli organizacji rolniczych. Moim obowiązkiem było wychodzenie naprzeciw tym potrzebom. Jeśli konieczne są wizy, to są organy państwa, które się tym zajmują. W strefie Schengen nie jest możliwie ściągnięcie do polskich gospodarstw rolnych, na plantacjach, w hodowli zwierząt, w przemyśle przetwórstw siły roboczej. Czy tu przyjadą Niemcy, Francuzi, Duńczycy czy Holendrzy? Nie przyjadą! Po pracowników musimy sięgać dalej. Rola polskiego państwa jest zadbanie o bezpieczeństwo żywnościowe, a do tego potrzebni są nam pracownicy sezonowi. Bez nich grozi nam głód. Polska nie może pozostać jedynie importerem z dalekich krajów
— zaznaczył.
Podjęte zostały działania formalne w resorcie rolnictwa z udziałem przedstawicieli resortu rolnictwa, MSWiA, MSZ oraz MRPiPS. Odbywały się formalne spotkania, które były protokółowane. Byli też branżowcy, organizacje rolnicze i przedsiębiorcy
— podkreślił.
Spięcie ze Szczerbą
Lech Kołakowski postanowił skorzystać z możliwości wygłoszenia swobodnej wypowiedzi, zaznaczając, że ze względów ortopedycznych i zalecenia lekarza, będzie musiał przerwać i przejść się, gdyż jest przed operacją.
Chciałbym na początku odnieść się do wypowiedzi pana przewodniczącego Szczerby, który nadużył moich dóbr osobistych w swoich wypowiedziach, ferując oskarżenia. Jeżeli pan będzie kontynuował naruszanie moich dóbr osobistych będę musiał podjąć kroki prawne. Rozumiem, że ta komisja jest komisją śledczą, a nie teatrem politycznym
— zaznaczył.
Szczerba zauważył, że członkowie komisji i wszyscy jej pracownicy sporządzą odpowiedni protokół i wnioski.
Ja się odnoszę do pańskich wywiadów, nie do pracy komisji. Ja do komisji nic nie mam, proszę nie zmieniać tematu. (…) to nie są pańskie prywatne opinie, pan jest przewodniczącym komisji. Powinien się pan skupić na technicznych obradach komisji, a nie ferować wyroki
— mówił świadek.
Aleksandra Leo zgłosiła wniosek o przejście do prac komisji zauważając, że świadek nie ma świadomości, że to komisja przesłuchuje świadka, a nie odwrotnie. Kołakowski chciał odpowiedzieć, ale Szczerba wyłączył mu mikrofon, mówiąc, że nie udzielił mu głosu.
Pan przewodniczący udzielił mi głosu w prawie swobodnej wypowiedzi i chce przejść do meritum i proszę umożliwić mi swobodną wypowiedź! Ja jeszcze nie zacząłem, a pan mi odbiera głos! Jaka to jest sprawiedliwość?! Co pan będzie ferował już wyroki?!
— grzmiał Kołakowski.
Posłowie PiS zauważyli, że poddając wniosek posłanki Leo pod głosowanie można w ten sposób wszystkich pozbawić prawa do wypowiedzi. Szczerba udzielił znów głosu w swobodnej wypowiedzi świadkowi Lechowi Kołakowskiemu.
Dane biograficzne
Podczas ustalania danych biograficznych świadka, poseł Szczerba pytał, czy wszystkie funkcje polityczne, samorządowe, w gospodarstwie rolnym wykonuje w tej samej chwili.
Proszę pana, aktualnie jestem na komisji u pana. Nie jestem na wsi w gospodarstwie, tylko w Sejmie w Warszawie
— odparł Kołakowski.
Przesłuchanie Macieja Kowalskiego
Więcej rozmów?
Mirosław Orliński z PSL odniósł się do wspomnianej rozmowy z wiceministrem Kołakowskim, chcąc dowiedzieć się jaka była argumentacja wiceszefa MRiRW ws. ściągnięcia cudzoziemców do pracy w Polsce i czy ministrowie mogli się zgłaszać do świadka w tej sprawie.
Nie pamiętam innych przypadków i nie było raczej podobnych telefonów. Jak już wspomniałem minister bronił zasadności sprowadzania taniej siły roboczej z Afryki argumentując, że w Polsce nie ma kto pracować i konieczne jest sprowadzenie jak największej liczby pracowników
— powiedział Maciej Kowalski.
Kuriozalne oświadczenie Janyski
Posłanka Platformy Maria Małgorzata Janyska, zanim zaczęła zadawać świadkowi pytania wystąpiła niejako z pewnym oświadczeniem.
Po pytaniach zadanych przez przewodniczącego Milewskiego i na przesłuchaniach poprzednich świadków przez posłów PiS mam wrażenie, że akceptują to, że mieliśmy ministrów w MSZ, którzy niezwykle łatwo dawali się wprowadzić w błąd – czy to wynikało z naiwności, nieprzygotowania czy to było celowo zamierzone, by na pewnym etapie procesu nie wykonać obowiązków, które potem sprawiały kłopot konsulom
— przemawiała.
Poprosiła potem Kowalskiego o wypowiedź ws. wcześniejszej weryfikacji podmiotów, które uczestniczyły w procesie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce i czy na wcześniejszym etapie nie powinna nastąpić weryfikacja np. co do wiarygodności przedsiębiorstw, które były polecane prośbami przez ministrów.
Jeśli chodzi o zezwolenie na pracę to myślę, że wśród wszystkich konsulów jest jednomyślność. Cytowali państwo podczas poprzednich przesłuchań maile z tzw. brainstormingu przez panią dyr. Brzywczy, na który odpowiedziało kilkunastu konsulów i wszyscy widzimy problem w tym, że ta weryfikacja wniosku przedsiębiorców o wydanie zezwolenia jest przeprowadzana w sposób niewystarczający
— stwierdził Maciej Kowalski.
Zainteresowanie Wawrzyka
Daniel Milewski chciał otrzymać informację, czy ze strony ministra Wawrzyka było jakieś specjalne zwracanie uwagi na ten problem.
Z ministrem Wawrzykiem nigdy nie miałem bezpośredniego kontaktu, natomiast śledząc historię korespondencji, która była do mnie kierowana, ewidentnie minister Wawrzyk interesował się tą sprawą
— zaznaczył świadek.
Mogę podać konkretny przykład. Otrzymałem zapytanie od pani dyr. Brzywczy w dniu 24 października z informacją, że dyr. Jakubowski został wezwany do ministra Wawrzyka z prośbą o wyjaśnienia sprawy pani Dialo. Dopytywanie się o powody odmowy jako takie nie jest niczym nadzwyczajnym. Często osoby niezadowolone z decyzji konsula zwracają się do MSZ z litanią różnego rodzaju pretensji i MSZ prosi o wyjaśnienia powodów tej decyzji
— dodał.
Rozmowa z Kołakowskim
Poseł Milewski dopytywał, czy wiceminister Kołakowski kiedykolwiek rozmawiał ze świadkiem i jaki był przebieg i treść tych rozmów.
Tak. Nie podam dokładnie daty, bo wtedy byłem akurat w okienku konsularnym i nie zapisałem dokładnie który to był dzień, ale pan minister próbował się ze mną skontaktować, żeby porozmawiać o przyspieszeniu spotkań dla grupy czterdziestu osób z Gwinei
— zeznał Maciej Kowalski.
Milewski zauważył, że zgodnie z poprzednim oświadczeniem Kowalski nie odebrał tego jako nacisk.
Nie twierdzę, że był nacisk. Pan minister starał się wytłumaczyć mi skąd taka potrzeba się wzięła argumentując, że bez taniej siły roboczej z Afryki nie uda się tam dokonać zbiorów i będzie to miało poważny wpływ na gospodarkę kraju
— oświadczył.
Kowalski poinformował też, że powiadomił Kołakowskiego o swoich przeczuciach w kontekście tej sprawy.
Każdy jednak pozostał przy swojej wersji
— zaznaczył.
Biorąc pod uwagę doświadczenie świadka, czy można brać pod uwagę, że minister mógł być wprowadzany w błąd?
— pytał Milewski.
Mógł być
— skwitował świadek.
Nacisków MSZ nie było
Poseł Milewski chciał dowiedzieć się, czy Maciej Kowalski jako konsul wydał kiedykolwiek wizę pod wpływem jakichś nacisków.
Nie przypominam sobie
— zeznał Kowalski.
Zaprzeczył też, by ktokolwiek żądał od niego wydania wizy z pominięciem procedur lub niezgodnie z prawem i że jego niezależność jako konsula była w jakikolwiek sposób ograniczana.
Stwierdził też, że nie przypomina sobie sytuacji, w której ktoś z kierownictwa MSZ oczekiwał od niego wydania jakiejś ponadnormatywnej, specjalnej wizy.
Niewłaściwie ślubowanie?
Poseł Daniel Milewski zwrócił uwagę na błędy proceduralne, występujące od samego początku przesłuchania świadka przed komisją śledcza.
Nie wiem czy możemy kontynuować ze względu na pomylone słowa w złożonym przyrzeczeniu. To już kolejny raz
— mówił Milewski.
Przewodniczący Szczerba poprosił o opinię doradcę stałego komisji mec. Beatę Czechowicz w tej sprawie.
Nie widzę potrzeby powtarzania roty przyrzeczenia, ponieważ sens i cel został osiągnięty. Z resztą świadek został pouczony o obowiązku mówienia prawdy i o ryzykach związanych z niewypełnieniem tego obowiązku. Wydaje mi się, że nie ma sensu niepotrzebnie przedłużać prac komisji
— oceniła.
A jaka jest opinia naszych ekspertów? Są inne opinie panie przewodniczący.
— zaznaczył poseł Piotr Kaleta.
Michał Szczerba przyjął jednak wyjaśnienia mec. Czechowicz i nie chciał dalej rozpatrywać tej kwestii.
Naciski MSZ?
Marek Sowa zapytał świadka czy naciski ze strony MSZ dotyczyły tylko tej omawianej grupy czy też występowało przy procedowaniu innych wniosków wizowych.
Nie przypominam sobie innych spraw
— odparł konsul Kowalski.
Sowa zauważył, że świadek zwrócił się do ambasador Polski w Senegalu w celu omówienia całej sprawy, choć konsulowie podlegają pod MSZ i chciał dowiedzieć się skąd wynikła taka a nie inna droga służbowa.
Pani ambasador w Senegalu posiadała uprawnienia konsularne więc była to sytuacja szczególna. W sprawach konsularnych – mówiąc półżartem – podlegała konsulowi. Uważam ponadto, że kierownik placówki powinien być o takich sprawach informowany. Pani ambasador wspierała mnie w tym zakresie
— zeznał świadek.
Przypadki firmy Carmain
Marek Sowa z PO pytał z kolei, czy był to pierwszy przypadek w jego karierze, w którym osoby niepiśmienne, które tylko w stopniu komunikatywnym opanowały język francuski, starały się o wizy.
Odnosi się to do całego mojego doświadczenia konsularnego i do obcowania z innymi wnioskami z tego regionu
— powiedział Kowalski.
Sowa dopytywał go, czy w kontekście firmy Carmain był to któryś z rzędu przypadek.
Nie pamiętam dokładnie ile było przypadków. W korespondencji powoływałem się na poprzednią próbę firmy Carmain, gdzie była wskazana grupa czterech osób. Dobrze zapamiętaliśmy tę firmę, bo pani z tej firmy do nas często dzwoniła, pisała maile, próbując wywrzeć presję na wydanie wizy dla tych obcokrajowców
— zaznaczył.
„Śmierdząca sprawa”
Szczerba pytał Kowalskiego, czy potwierdza, że „sprawa śmierdziała od samego początku”.
Nie chciałbym używać takich słów, że „śmierdziała”. W mojej praktyce konsularnej spotykam się z bardzo różnymi, dziwnymi sytuacjami i rozmaitymi formami nacisku ze strony polskich firm, które próbują wywrzeć presję na konsulu, że już staram się niczemu nie dziwić
— odpowiedział konsul Kowalski.
Przykład wniosku wizowego
Poseł Szczerba zauważył, że w całej sprawie widzi niespójność, gdyż z jednej strony jest pismo firmy Carmain, które mówi, że osoby mają przyjeżdżać do Polski, zdobywać doświadczenie do objęcia później stanowisk kierowniczych w Afryce, a w drugim mailu jest informacja, że osoby te nie mają zdobywać kompetencji kierowniczych, tylko mają zbierać borówki. Przewodniczący chciał dowiedzieć się, co wynika z rozmów i przesłuchań aplikantów ws. ich starań o polską wizę i czy Kowalski spotkał się z kobietą o nazwisku Dialo.
Przeprowadziłem rozmowy z kilkoma takimi aplikantami. Panią Dialo pamiętam, bo nawet załączałem jej wniosek jako przykład dla dyr. Brzywczy, żeby pokazać z jaką kategorią spraw mamy do czynienia. Ten wniosek wizowy miał tylko dwa załączniki – ubezpieczenie i zezwolenie na pracę – i nic więcej.
Pozwolenie na pracę wydane przez wojewodę? Którego?
– pytał przewodniczący Szczerba.
Tak, przez wojewodę podkarpackiego. To jest ciekawe, że pozwolenie było wydane na prace na stanowisku w charakterze opiekuna osoby starszej
— stwierdził Maciej Kowalski.
Na pewno pani Dialo, jako opiekunka osób starszych nie miała. Trudno mi też było sobie wyobrazić, by nie znając żadnego języka obcego taką pracę wykonywać
— dodał.
Następnie zeznania złoży Lech Kołakowski, który w latach 2021–2023 był wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi.
Komisja śledcza ds. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce, a także ma ustalić liczbę i tożsamość osób, które nielegalnie przekroczyły granicę RP lub wobec których zalegalizowano pobyt w wyniku nadużyć. Komisja ma też ocenić umowy pośrednictwa wizowego. Chodzi o okres od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/685610-relacja-komisja-ds-wiz-przesluchala-lecha-kolakowskiego