Łukasz Schreiber powalczy o fotel prezydenta Bydgoszczy. Jak podkreśla w rozmowie z portalem wPolityce.pl, udało się powołać bardzo szeroki miejski komitet ludzi głównie bezpartyjnych, „Bydgoska Prawica”. „Do kampanii podchodzimy w sposób odpowiedzialny. Punkt po punkcie przedstawiamy nasz program, mamy 13 dużych propozycji. Pokazujemy naszą całościową wizję miasta” - powiedział były minister w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego.
wPolityce.pl: Kogo skupia komitet wyborczy „Bydgoska Prawica”?
Łukasz Schreiber: Powołaliśmy szeroki bydgoski miejski komitet wyborczy, Bydgoską Prawicę. Idziemy szeroko, skupiamy nie tylko osoby z Prawa i Sprawiedliwości, ale także z Konfederacji, działaczy „Solidarności”, przedstawicieli rad osiedli, społeczników. Większość osób na naszych listach to osoby bezpartyjne.
Jak Pan ocenia przebieg kampanii wyborczej?
Do kampanii podchodzimy w sposób odpowiedzialny. Punkt po punkcie przedstawiamy nasz program, mamy 13 dużych propozycji. Pokazujemy naszą całościową wizję miasta. Niestety nasi przeciwnicy skupiają się w kampanii na atakowaniu nas. Nie pokazują żadnych pomysłów. Gdyby nie start w wyborach Bydgoskiej Prawicy w mieście nie pojawiałyby się żadne pomysły. Z zadowoleniem patrzymy na to, że teraz niektórzy podchwytują nasze pomysły, ale na razie nie ma żadnych debat. Słyszymy, że może będzie jedna, ale nikt ich nie zamierza robić. My robimy swoje.
Rywalizujecie z ludźmi, którzy miastem rządzą kilkanaście lat, z układu politycznego, który dziś rządzi krajem.
Ciągle słyszymy od prezydenta Bydgoszczy, że wszystko co mu nie wyszło to wina rządu Prawa i Sprawiedliwości, choć rządzi już miastem ponad 13 lat. Z czego 5 i pól roku to rządy jego koalicji i Platformy Obywatelskiej. My spotykamy się z mieszkańcami, jesteśmy też na ulicach. Dziś byliśmy w Fordonie (dzielnica Bydgoszczy) , a jutro będziemy na Błoniu i na Kapuściskach. Robimy swoje i przedstawiamy nasze pomysły m.in. w mediach społecznościowych. Mamy super drużynę i walczymy.
Uda się przekonać wyborców? Jakie plany na rządzenie miastem?
Propozycji mamy dużo, ale sprawa, która nas najbardziej boli dotyczy komunikacji miejskiej. Proponujemy darmową komunikację w 2024 r., a od 2025 r. nową komunikację. Połączenia na najważniejszych liniach w godzinach szczytu, co 5 – 10 min. Poza godzinami szczytu co 10 -15 min. Dziś średnio autobusy i tramwaje jeżdżą co 20 min. Jest to jedna z najgorszych komunikacji publicznych w kraju. Prezydent Bydgoszczy pyta, czy to jest jego wina , że nie ma kierowców. Tak! To jest jego wina. Jeżeli tyle się płaci ludziom i walczy się o to by prywatyzować te usługi i rozbijać Miejski Zakład Komunikacji to takie są tego efekty.
Nie jest tajemnicą, że obecne władze Bydgoszczy boją się inwestować w publiczny transport. Udało się jednak wybudować parkingi Park&Ride, co z nimi?
Część połączeń jest prywatyzowana. Oddawane są w ręce prywatnych operatorów bo niby ma być taniej. To jest jednak pozorny zysk bo podatki z tych usług nie są odprowadzone do kasy Bydgoszczy. Na dłuższą metę jest to poważna strata. Nie wiem aby w Europie taki system funkcjonował gdzieś dobrze. Komunikacja musi być w rękach samorządu, jeśli ma być sprawna. Jeśli chcemy mieć w śródmieściu deptak to ludzie muszą mieć możliwość korzystania z dobrej komunikacji. Wydali 50 mln zł na system Park&Ride, który w Bydgoszczy jest pomysłem chybionym. A umiejscowienie go w taki sposób jak dziś jest po prostu kuriozum. W Fordonie wycięto pod system Park&Ride las, a jak sprawdziliśmy to w grudniu średnio nie stawał tam nawet jeden samochód dziennie. To było ok. 26 wozów przez cały grudzień. Miliony wyrzucone w błoto, a prezydent mówi, że podchodzi do pieniędzy miasta jak do swoich własnych.
Komunikacja to najważniejszy punkt programu wyborczego, ale nie jedyny.
Mówimy także o karcie bydgoszczanina. Ma ona z jednej strony, zwiększyć poczucie tożsamości wśród mieszkańców. Z drugiej zaś, chcemy dzięki niej powalczyć o większe wpływy. Proponujemy, aby wszyscy bydgoszczanie, którzy płacą podatki, którzy tutaj studiują i się uczą, ale i emeryci, mogli być objęci systemem szeregu premii i zniżek w komunikacji i parkingach. Może także jakieś niższe ceny konkretnych usług, a więc byłaby ta karta także otwarta dla przedsiębiorców. To byłaby jedna karta, jedna aplikacja, która pozwalałby dowiedzieć się wszystkiego o mieście, czy załatwić sprawy urzędowe, a przynajmniej umówić się na rozmowę
Jak te propozycje są przyjmowane przez bydgoszczan?
Zainteresowanie mieszkańców naszym propozycjami i spotkaniami jest duże. Z drugiej jednak strony obserwujemy pewien strach. Wielu ludzi jest zastraszanych. Było to widać przy konstruowaniu listy, ale także w szeregach władz miejskich. Chcieliśmy wykupić reklamy na miejskich autobusach, aby umieścić na nich cytaty z wywiadów prezydenta. Prezes miejskiej spółki uznał jednak, że nie może się na to zgodzić, bo jego poczucie estetyki mu na to nie pozwala, a spółka ma przecież problemy finansowe. Agresywne okazały się cytaty samego prezydenta. Chcieliśmy tylko przypomnieć co on mówił. Na przykład, że on „woli punktualność od częstotliwości funkcjonowania komunikacji”, gdy pytał, czy to jego wina, że nie ma kierowców. Albo jego obietnicę, że po 3 kadencja to koniec, bo rządzi już 12 lat. Cytat o tym, że to żaden dramat kiedy Zawisza nie zagra w żadnej lidze. Te cytaty okazały się agresywne
Bydgoszcz wielu Polakom kojarzy się z klubami sportowymi, w szczególności ze Speedway-em.
Chcemy zrobić rzeczy, których obecny prezydent nie zrobił od 2010 r., mimo że obiecał. Obiecał kibicom nowy stadion i Tomasza Golloba w Bydgoskich barwach. Gollob rzeczywiście wrócił do Bydgoszczy, ale jeździ dla Torunia. Speedway Grand Prix pojechało do Torunia, a stadionu jak nie było tak nie ma. Jest jedna trybuna zrobiona za 40 mln zł.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/685243-schreiber-zainteresowanie-jest-duze-ale-widzimy-strach