Zaledwie trzy miesiące temu premier Mateusz Morawiecki oddał stery rządu. Takie są reguły demokracji. I choć było jasne, że przejęcie władzy przez Donalda Tuska oznacza narodową i państwową katastrofę w wielu obszarach, Prawo i Sprawiedliwość bez sekundy zawahania uszanowało zasady. Wszędzie tam gdzie było to zgodne z prawem, przejęcie władzy nastąpiło płynnie.
Rządzącym jest jednak mało i tego, co zdobyli. Sięgnęli także po TVP, Polskie Radio, prokuraturę, ambasadorów, próbują dobrać się do NBP i Trybunału Konstytucyjnego. Rozpoczął się niespotykany w wolnej Polsce serial nienawiści wobec poprzedników, poniżania ludzi, szukania haków.
Władza lekceważy także najbardziej elementarne zasady bezpieczeństwa. Osoby wciąż pełniące lub do niedawna pełniące najważniejsze funkcje w państwie pozbawiane są ochrony, co w sytuacji trwające na Ukrainie wojny, agresywnej i bandyckiej polityki Rosji, atakującej oponentów także poza granicami, jest skrajnie ryzykowne.
Dotyczy to zwłaszcza premiera Mateusza Morawieckiego, który tuż po 24 lutego 2022 roku odegrał jedną z kluczowych ról w organizowaniu polskiej pomocy dla naszego napadniętego sąsiada i mobilizowaniu Zachodu do jej udzielenia. Tuż przed samym wybuchem wojny objechał pół Europy alarmując o zagrożeniu.
Rola odegrana w tamtym czasie w sposób oczywisty oznacza zagrożenie dla premiera i jego bliskich. Podobnie jak wieloletnie kierowanie polskim rządem. Otrzymuje on też pogróżki, włącznie z życzeniami czy zapowiedziami śmierci.
Pomimo tego wszystkiego były szef rządu nie dostał zgody na dalszą ochronę Służby Ochrony Państwa Jako byłemu premierowi przysługiwała mu trzymiesięczna ochrona, która zakończyła się 12 marca.
Powody? Spekuluje się o złośliwości szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Ale powody są jak sądzę dużo głębsze. Obecna ekipa rządząca tak naprawdę przerywa ciągłość i ładu konstytucyjnego, który brutalnie podeptany już nie istnieje, i de facto nie uznaje ciągłości państwa polskiego.
W tej logice, w istocie zewnętrznej wobec Polski, bezpieczeństwo byłego premiera i innych osób ważnych dla państwa polskiego, choć z innego obozu, nie ma żadnego znaczenia. To bardzo zła wiadomość. Właśnie przez takie działania w latach 2007-2010 możliwa była tragedia smoleńska a potem próby zabójstwa Jarosława Kaczyńskiego.
Odmowa przedłużenia ochrony Morawieckiego to brak lojalności państwowej i igranie z możliwą tragedią.
PS. Gdy Donald Tusk, jeszcze tylko lider opozycji, otrzymywał pogróżki, szef MSWiA Mariusz Kamiński przyznał mu ochronę. Ale to były inna klasa, inni ludzie, inne podejście do państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/685203-morawiecki-bez-ochrony-igranie-z-mozliwa-tragedia