Destrukcja tradycyjnej edukacji po wojnie miała na celu wychowanie „nowego człowieka socjalistycznego”. Temu celowi służyły generalnie wszystkie „reformy”. Oczywiście, w tym dziele destrukcji mieliśmy przypływy i odpływy. Nie był to więc proces jednostajny.
Niemniej w porównaniu z okresem przedwojennym zniszczono resztki edukacji klasycznej, choć pozostawiono, w różnym zakresie w poszczególnych okresach, czasami istotne elementy edukacji literackiej. Jednakże i ona, a jeszcze bardziej historia i tzw. „wychowanie obywatelskie”, były ideologicznie znieprawione, co trafnie określił Bogdan Cywiński jako zatruta humanistyka. Ta zatruta humanistyka nie ograniczała się tylko do edukacji szkolnej, ale także do uniwersyteckiej, i wszechobecnej propagandy.
Tworzenie „nowego człowieka socjalistycznego” oznaczało przede wszystkim wykorzenienie z europejskiej i polskiej tradycji kulturowej, oraz dezintegrację patriotyzmu, rozbicie więzi narodowych, wykorzenienie kulturowe i moralne. Edukacje ogólną, której celem jest kształtowanie człowieczeństwa i patriotyzmu, zredukowano na rzecz „kompetencji” potrzebnych w „życiu”. Także na poziomie szkolnictwa wyższego starano się wychować fachowców, ale bez tradycyjnie związanej z wyższym wykształceniem formacji kulturowej. Po prostu wychowywano, jak to bardzo trafnie określił Aleksander Sołżenicyn, „wykształciuchów”, ludzi z dyplomami wyższych uczelni, ale z prymitywizowaną formacją kulturową.
Zniszczenie przedwojennych elit spowodowało, że nowe pokolenia, nie tylko na uczelniach, ale także w życiu codziennym, nie napotykali środowisk tradycyjnej inteligencji, do której mogliby się asymilować kulturowo. Były one zepchnięte na margines, a ich reprodukcja została bowiem zablokowana. Po prostu system starał się wychować pokolenia współczesnych barbarzyńców.
Okres postkomunistyczny
Upadek komunizmu i odzyskanie niepodległości właściwie niewiele zmieniły. Co prawda zlikwidowano zakłamania w nauczaniu historii i wyrzucono z lektur socjalistyczne gnioty, ale kulturową hegemonię zdobyły środowiska ukształtowane przez socjalistyczną szkołę i socjalistyczne uniwersytety. Zaś niedobitki przedwojennej inteligencji odchodziły z życia uniwersyteckiego w sposób naturalny. Postmarksowska humanistyka odnajdowała pokrewieństwo z jeszcze bardziej lewackim postmodernizmem. Na przykład w prawie, pomimo odrzucenia prymitywnego marksizmu, to demoralizacja dokonana przez socjalizm ułatwiła zdominowanie myślenia prawniczego przez ducha szkoły Duracza. Rozgrzeszenie deprawatorów myśli prawniczej, a tym bardziej zbrodniarzy uczestniczących w komunistycznym aparacie represji, tworzył klimat intelektualnego relatywizmu i likwidował zasady profesjonalnego etosu. Podobnie było z humanistyką, która nie potrafiła się podnieść z „ukąszenia heglowskiego”, jak to wówczas określano eufemistycznie. Lewacka hegemonia „Gazety Wyborczej” i mediów jej pochodnych prowadziła do dalszej dezintegracji więzi narodowej poprzez zarówno „pedagogikę wstydu”, jak i propagowanie różnorakich dewiacji i perwersji. To była przemoc kulturowa dokonywana na narodzie, który zrzucił komunistyczne kajdany. Polska szkoła i polskie uniwersytety, w przeciwieństwie do okresu przedwojennego, nie budowały wspólnoty narodowej, nie zakorzeniały się w antycznym i chrześcijańskim dziedzictwie europejskim, nie kształtowały postaw powinnościowych, ale relatywizowały i wyśmiewały wszelkie trwałe wartości, które kształtowały polską i europejską tożsamość moralną i kulturową. Była dalszym pogłębieniem barbaryzacji polskiej edukacji zarówno szkolnej, jak i uniwersyteckiej. Barbarzyństwo edukacyjne jest bowiem wspólnym mianownikiem zarówno edukacji socjalistycznej, jak i postsocjalistycznej. To ogromne zagrożenie dla przyszłości naszego narodu.
Naród wykorzeniony z własnego i uniwersalnego, europejskiego dziedzictwa kulturowego staje się miazgą, zostaje zredukowany do grupy etnicznej, której poza językiem nic właściwie nie łączy. Nie ma wspólnych bohaterów, wspólnej historii, wspólnych przeżyć historycznych i moralnych, wspólnych toposów literackich, które tłumaczą nam rzeczywistość, a nawet dobrych manier. Taki naród staje się luźną grupą przypadkowo zamieszkującą wspólne terytorium, ale którego nic nie łączy z rodakami, i tym samym uniemożliwia wspólne rozumienie, bowiem współczesna antykultura niszczy także język, pojęcia i sposób rozumienia otaczającego świata. Po prostu nic nie łączy. Bowiem naród bez tożsamości staje się motłochem, który nie ma wspólnej przeszłości, który dziś nie ma wspólnych interesów ani wspólnych celów i wspólnej przyszłości. I niszczenie narodowej i chrześcijańskiej tożsamości było celem tych nowoczesnych barbarzyńców.
Potrzeba kulturowej rekonkwisty
Przekształcenie naszego narodu, który pomimo wielu eksperymentów i wielu „reform” nadal wykazuje wierność swojej religii i swojej Ojczyźnie, jest także celem „reform” edukacyjnych obecnego rządu. Stworzeniu motłochu bez tożsamości służyć ma zniszczenie już okrojonego kanonu lektur i redukcja nauczania historii oraz jego demoralizacja poprzez upowszechnienie mordowania dzieci nienarodzonych i osławioną „edukację seksualną”. Naród, to bowiem wspólnota tych, którzy czytają wspólne książki, które tłumaczą mu rzeczywistość i tworzą wzorce osobowe. To kolejna niszczycielska „reforma”, której zakres w porównaniu z poprzednimi poraża. To ministerialny kołtun niszczy edukację, mając na celu przekształcenie Polaków jedynie w siłę roboczą bez kultury i bez tożsamości. To kolejna próba zmierzająca do kulturowego wynarodowienia Polaków, ich społecznej i moralnej degradacji.
Przeciwdziałanie temu procesowi destrukcji musi mieć charakter wielokierunkowy. To nie tylko potrzeba zablokowania „reform” Nowackiej, czy wymuszenie dymisji tego kołtuna z funkcji ministerialnych, ale także przeciwstawienie programowi przekształcenia Polaków w wynarodowiony motłoch, program powrotu do klasycznej edukacji i klasycznego wychowania narodowego i religijnego, na wszystkich poziomach życia społecznego i intelektualnego. To oznacza kulturową rekonkwistę. Ta rekonkwista powinna obejmować nie tylko wychowanie szkolne, ale także wyższe uczelnie. Dziś bowiem mamy do czynienia ze spełnieniem postulatu socjalistycznego kształcenia ludzi bez formacji kulturowej, kształcenia wykształciuchów. Podstawowym celem w kulturowej rekonkwiście jest przywrócenie tradycyjnego wykształcenia klasycznego kształcącego samodzielność i poprawność myślenia, zakorzenienie kulturowe w antycznym, chrześcijańskim i polskim dziedzictwie kulturowym oraz usprawnienie moralne, tak aby wychować silne i moralnie zdrowe społeczeństwo. W wymiarze szkół wyższych oznacza to uzupełnienie formacji zawodowej formacją kulturową opartą o to dziedzictwo. Chodzi o to, by wyższe szkolnictwo nie produkowały „wykształciuchówa”, ale absolwentów zdolnych nie tylko do wypełniania obowiązków zawodowych, ale również do kształtowania świata bardziej ludzkiego i bardziej zakorzenionego w kulturowym dziedzictwie. Chodzi o to, by oprócz powrotu do edukacji klasycznej na poziomie podstawowym i średnim, uczyć przede wszystkim samodzielności intelektualnej i poprawności myślenia oraz kształtowania postaw powinnościowych. Jako podstawy odrodzenia patriotyzmu, szkolnictwo wyższe zakorzeniało kulturowo w europejskim dziedzictwie i kształtowało humanistyczny wyraz edukacji na poziomie wyższym. Chodzi o to, że program studiów wyższych niezależnie od specjalizacji powinien obejmować zajęcia z logiki, jako podstawowego przedmiotu uczącego poprawnego myślenia i wnioskowania oraz zasadnicze fundamenty cywilizacji europejskiej. Chodzi tu o grecką filozofię mądrościową, rzymskie prawo jako podstawę cywilizacji łacińskiej i praworządności oraz chrześcijaństwo jako twórcę cywilizacji europejskiej. Te roczne kursy rozłożone na poszczególne lata powinny być na czwartym roku uzupełnione o kursy wybranych dziedzin literatury i sztuki. Na przykład tragedie greckie, włoskie malarstwo XIV i XV w., dramaty Szekspira, opery Mozarta, rosyjską powieść XIX wieczną i tym podobne. Te ostatnie kursy, w przeciwieństwie do poprzednich, które zakorzeniałyby w dziedzictwie przede wszystkim cywilizacyjnym, mają na celu głębsze zapoznanie się z osiągnięciami literatury, muzyki i sztuki.
Wprowadzenie wykładów humanistycznych na wyższych studiach, ma na celu przezwyciężenie formacji „człowieka socjalistycznego”, kształtowanego przez wszystkie powojenne „reformy’ edukacyjne’, a mającym na celu nie kształcenie ogólne kształtujące człowieczeństwo i charakter wychowanków, jedynie do wychowania zawodowego. Te „reformy” doprowadziły do dominacji w polskim życiu umysłowym i zawodowym „wykształciuchów” bez głębszej formacji kulturowej i moralnej. Przed wojną takich osobników nazywano półinteligentami. W stosunku do obecnych „wykształciuchów” byłby to jednak komplement, bo przedwojenni półinteligenci byli świadomi swojej niższości kulturowe i edukacyjnej. Dziś mamy do czynienia bardziej z ćwierćinteligentami, którzy nie tylko nie odczuwają swych braków kulturowych, ale ich wulgarność i bezczelność, traktują jako normę zachowań społecznych, przez co niszczą zarówno życie społeczne jak i moralne. Dlatego dążąc do kulturowej rekonquisty należy nie tylko przeciwstawić się niszczycielskim planom obecnego rządu, ale także podjąć wysiłek na rzecz naprawy edukacji poprzez powrót do jej klasycznego charakteru na poziomie podstawowym i średnim i jej uzupełnienie na poziomie wyższym o humanistyczny i filozoficzny wymiar. Naprawa naszego narodu, jego odrodzenie i przezwyciężenie postsocjalistycznej wulgarności w życiu społecznym i intelektualnym, to zadanie wielowymiarowe, musi oprócz wymiaru edukacyjnego i kulturowego objąć całość życia publicznego. Kulturowa rekonkwista nie może się ograniczyć tylko do prób kultywowania cna coraz mniejszym marginesie tradycyjnej kultury polskiej i europejskiej, ale musi podjąć walkę o dominacje kulturową. o zepchnięcie na margines współczesnego postsocjalistycznego i postmodernistycznego barbarzyństwa. Ta walkę musi oprzeć na uniwersalnych chrześcijańskich i patriotycznych wartościach i na wielowiekowym kulturowym dziedzictwie zarówno Polski jak i chrześcijańskiej Europy. To odwołanie do naszego kulturowego dziedzictwa i do jego osiągnięć, zwłaszcza edukacyjnych musi być podstawą kulturowej rekonkwisty. W przypadku studiów wyższych oznacza to walkę z modelem „wykształciucha” i odbudowę modelu tradycyjnego etosu inteligenckiego zniszczonego przez komunistów. Etosu opartego o wartości patriotyczne i chrześcijańskiego z duchem poświęcenia, ofiarności, oddania narodowym powinnościom. Walka o charakter edukacji na poziomie wyższym, to walka o charakter i oblicze ideowe przyszłych polskich pokoleń. Bez kulturowej rekonkwisty bez odrodzenia naszego narodu i odrodzenia polskiego patriotyzmu, a jednocześnie bez zmarginalizowania kulturowych i moralnych patologii, we współczesnym świecie nie przetrwamy jako naród.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684901-kulturowa-rekonkwista-potrzeba-naprawy-naszego-narodu