W „innej kulturze” sama kultura nie spełnia swej pośredniczącej czy mitygującej funkcji. A wtedy na pierwszym planie są przemoc i chamstwo.
10 marca 2024 r. każdy mógł się naocznie przekonać, jak działa demokracja Tuska. I demokracja Kierwińskiego, gdy chodzi o kwestie bezpieczeństwa. I demokracja Sienkiewicza, gdy w grę wchodzi szeroko rozumiana kultura. Oraz demokracja Nowackiej, kiedy patrzeć na rzeczywistość od strony edukacji i kompetencji. A wniosek jest oczywisty, choć mało budujący: demokracja we wszystkich tych obszarach leży i kwiczy.
10 marca 2024 r. doszło do fizycznego ataku na byłego premiera, prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Pod pomnikiem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej. Reprezentująca polskie państwo policja nie zrobiła nic, żeby do ataku nie doszło, a gdy już doszło, by go najszybciej zatrzymać. To musiało wynikać z instrukcji płynących z MSWiA oraz szefostwa policji, bo w służbie mundurowej istnieje dyscyplina i hierarchia. A gdyby doszło do jakiejś samowolki, to tym gorzej.
Fizyczny atak polegał na takim napieraniu bojówki zgromadzonej przy Placu Piłsudskiego, żeby Jarosława Kaczyńskiego i towarzyszące mu osoby wręcz dosłownie zgnieść, przypierając do ściany pomnika. Towarzyszyła temu typowa dla obecnie rządzących „kultura”, czyli bluzgi, obelgi, poniżanie i rechot. Towarzyszyła też typowa obecnie „edukacja”, czyli bezwstydna ignorancja, w dodatku chełpiąca się własnym nieuctwem.
Gdyby komuś z zagranicy chcieć pokazać istotę rządów Donalda Tuska oraz koalicji 13 grudnia, wystarczyło kogoś takiego zaprowadzić 10 marca 2024 r. na Plac Piłsudskiego. Tam od razu rzucały się w oczy (mimowolne lub zamierzone) podobieństwa w zachowaniu bojówki do przynajmniej dwóch tradycji. Tej trzeciej można już nie wymieniać. Chodzi o bolszewików, w tym sowieckich żołnierzy „wyzwalających” Polskę w 1920 r. oraz w 1939 r. i od 1944 r. Chodzi też o hunwejbinów z chińskiej rewolucji kulturalnej. Oni stosowali fizyczną przemoc wobec „wrogów ludu”, by niszczyć całą tradycję („stare idee, kulturę, zwyczaje i obyczaje”), wprowadzić cenzurę (przestano wydawać „normalne” książki i robić „normalne” filmy), zlikwidować muzea i zdemolować dzieła sztuki, zmasakrować tradycyjną edukację, uczniów wkręcić w system powszechnego donosicielstwa, a nawet prześladowania i poniżania nauczycieli.
Bojówka z Placu Piłsudskiego po raz kolejny dowiodła, że mamy do czynienia z „inną kulturą”. Oczywiście mamy też do czynienia z brutalną przemocą, ale to żadna nowość, choćby po strzelaniu do górników w lutym 2015 r. w Jastrzębiu (Donald Tusk zaklinał się, że tego nie było, a przede wszystkim nie było ofiar). Nowością nie są też prowokatorzy dziwnym trafem bez trudu przedostający się przez szpaler policjantów, jak było i podczas marszów niepodległości, szczególnie w latach 2011-2014), i w lutym 2015 r. w Jastrzębiu, i 6 marca 2024 r. pod Sejmem (protest rolników).
„Inna kultura” polega z grubsza nie tylko na upojeniu przemocą, ale przede wszystkim na wyłączeniu wszelkich hamulców i amortyzatorów. A te stanowią przywiązanie do tradycji, patriotyzm, wiedza (także ta o przeszłości), dobre wychowanie, szacunek dla starszych, język wolny od wulgaryzmów i „mowy nienawiści”, umiejętność panowania nad złymi emocjami, racjonalność wyborów, zdominowanie biologii przez kulturę czy zwykła przyzwoitość.
„Inna kultura” obecnej władzy nie ma nic wspólnego z „barbarzyńcami” napierającymi na Cesarstwo Rzymskie, jak nazywano Gotów i Wandalów, ale także Burgundów, Gepidów, Swebów, Alanów czy Hunów. W ich wypadku istniała jednak własna tradycja i kultura. Porównanie obecnej władzy w Polsce z tamtymi ludami byłoby dla nich obraźliwe. Choćby z powodu pokrewieństwa kultury tej władzy z „kulturą” bolszewików i hunwejbinów.
Co zabawne i groteskowe zarazem, współczesna „inna kultura” ma ogromne pretensje do bycia elitą, inteligencją, do zajmowania wysokich miejsc w społecznej hierarchii, do obnoszenia się ze swoją „estetyką”, podobno wyrafinowaną. Tyle że to wszystko tylko marna politura. Nawet nie trzeba poskrobać, żeby spod tej politury wyszedł najzwyklejszy cham i arywista. Ale żeby zachować pozory, do „akcji bezpośredniej” (skojarzenia z francuską Action Directe są nieprzypadkowe i wskazane) używa się najzwyklejszych bojówek. A one stanowią bezpośrednie zagrożenia dla życia i zdrowia, o czym można się było przekonać obserwując atak 10 marca 2024 r. A na co policja w ogóle nie reagowała.
„Inna kultura” obecnej władzy sprawia, że właściwie wszystko jest inne, czyli karykaturalne, odwrócone, zmanipulowane, cyniczne, perfidne, a często wręcz sadystyczne. To typowe dla „innej kultury”, na co najlepszymi przykładami są bolszewicy (także w wersji sowieckich sołdatów) oraz hunwejbini. „Inna kultura” to po prostu brak kultury. Co oznacza także, iż kultura nie spełnia swej pośredniczącej czy mitygującej funkcji. A wtedy na pierwszym planie są przemoc i chamstwo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684889-10-marca-obecna-wladza-pokazala-ze-jest-inna-kultura