Podczas rozmowy na żywo, jaką z Tomaszem Piątkiem przeprowadzał Mikołaj Dowejko, do studia dodzwonił się Jakub Maciejewski. Dziennikarz już od kilku miesięcy próbuje skonfrontować się z popularnym wśród polityków Platformy Obywatelskiej autorem, twierdząc że jego tezy o relacji z Rosją poszczególnych środowisk są kłamstwem. Publicysta zdołał zadań trzy pytania, a następnie dopowiedzieć jeszcze dwa zagadnienia, z których redaktor Piątek nie potrafił wybrnąć.
Maciejewski do Piątka
Maciejewski zaczął ostro, mówiąc, że rzuca Piątkowi „rękawicę” i chce dyskusji przed kamerami.
Pan te bzdury o prorosyjskości PiS mówisz dziennikarzom, którzy nie mogą tego zweryfikować i nie mają wiedzy w tej sprawie. (…) Sam Tomasz Lis napisał o panu, że stosuje pan, cytuję „wątpliwe metody. To znaczy, ponieważ znam Kowalskiego, Kowalski, Malinowskiego, Malinowski był na wakacjach z Pipsztyckim, a Pipsztycki był w knajpie w Moskwie i widział doradcę Putina, to ja jestem agentem Putina. Sorry, to tak nie działa” To napisał Tomasz Lis o pańskich książkach.
Ten argument Piątek w ogóle pominął w swojej odpowiedzi i nie ustosunkował się do niego. Ale walec argumentów Maciejewskiego toczył się dalej:
Ja byłem w Kijowie, gdy był tam Kaczyński, Morawiecki, premier Czech i Słowenii. Pamiętam, jak Rosjanie ostrzeliwali stolicę, gdy dowiedzieli się, że tam są ci premierzy. Pamiętam całą konkretną kampanię antyrosyjską. Jak Polska uratowała Ukrainę w pierwszych dniach wojny, nie tylko obywatele, ale państwo polskie m.in. decyzjami Kaczyńskiego.
Piątek sformułował na to przedziwną odpowiedź.
Przypomnijmy sobie, wtedy Kremlu była jeszcze frakcja „gołębi”. Wtedy jeszcze byli tacy, którzy chcieli tę wojnę zakończyć. Toczyły się negocjacje pokojowe. I co zrobił Kaczyński? Tego samego dnia przyjechał do Kijowa i powiedział, że misja NATO, zbrojna misja NATO lub misja niektórych krajów NATO powinna stacjonować w Ukrainie.
— zdaniem Piątka zatem wizyta premierów w Kijowie z marca 2022 roku… zniweczyła szanse na pokój i zniszczyła „frakcję pokojową” na Kremlu. Maciejewski dopytywał co to za „frakcja gołębi” istniała w Moskwie, ale Piątek nie potrafił wymienić ani jednego nazwiska.
Maciejewski ciągnął dalej:
Ach, i pańskie super śledztwo o tym, jak Kaczyński się spotykał z agentem KGB, zostało przeprowadzone 5 lat po tym - podkreślam: 5 lat po tym - jak Kaczyński sam przyznał to w książce „Porozumienie przeciwko monowładzy”.
Maciejewski kontynuował później, że powoływanie się na Milczanowskiego przez Piątka o tyle nie ma sensu, że Milczanowski jest stroną w sporze z Kaczyńskim, uczestnikiem debaty politycznej, a nie bezstronnym autorytetem.
Maciejewski nie odpuszczał:
Czy pan zna rosyjski? Z pańskich publikacji to nie wynika. Podejrzewam, że nie, że ktoś panu sugeruje te kompletne bzdury.
Piątek stwierdził, że „po rosyjsku czyta”. Maciejewski drążył też propozycję wspólnej dyskusji przed kamerami, a Piątek wykręcał się, że nie może spierać się z „przedstawicielem braci Karnowskich”.
Ja reprezentuję samego siebie, a nie braci Karnowskich, więc zachęcam do rozmowy z otwartą przyłbicą. Niech się pan nie boi pogadania -
— atakował Maciejewski.
Dziennikarz zamieścił nagranie z tego starcia w sieci, komentując:
Uprawiający grubą mitomanię Tomasz Piątek po raz kolejny odmówił wzięcia udziału w dyskusji o wpływach rosyjskich w Polsce. Zadzwoniłem do studia, w którym miał rozmowę na żywo, zapodałem na szybko kilka argumentów. Na mój argument o zaangażowaniu Prezesa PiS w Kijowie @Tomasz5ek odpowiedział - uwaga - że ta wyprawa zniweczyła pokój, bo Kaczyński swoimi słowami - uwaga uwaga - zniszczył frakcję pokojową na Kremlu 🤯 Oczywiście nie umiał wymienić członków tej frakcji, bo ją sobie wymyślił. Powiedzieć, że mitoman to jak nic nie powiedzieć. Rozumiem panie redaktorze czemu Pan się tak spocił na myśl o konfrontacji 😎
ZOBACZ WIDEO:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684671-maciejewski-ostro-do-piatka-gruba-mitomania