Paryż wart był mszy, ale czy władza warta jest zgody na zabijanie? Zdaniem wielu polityków niestety tak. Część naprawdę wierzy, że życie dziecka, którego nie widzą, jest nic niewarte, właściwie nie nie istnieje, ale część napędza ten straszliwy proceder cynicznie, sądząc, że muszą serfować po fali. Nawet tak specyficznej, czerwonej od krwi.
Niestety, w towarzyszącym naszej trzeciej niepodległości sporze o życie nienarodzone strona wzywająca do duchowej, moralnej i emocjonalnej lobotomii naszych sumień wyraźnie wygrywa. I nie jest to kolejne wychylenie wahadła; to coś więcej. Pękają ostatnie tamy, i już tylko jasne stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej chroni nas przed prawnym usankcjonowaniem zabijania naszych sióstr i braci. Takich samych jak my.
Ale i prawo przestaje chronić najsłabszych. Na gruncie konstytucji sprawa jest jasna. Niezależnie od składu, Trybunał Konstytucyjny potwierdzał to wielokrotnie: nasza ustawa zasadnicza chroni życie ludzkie, także to nienarodzone. Ale w państwie Donalda Tuska konstytucja jest martwym dokumentem, została uśmiercona, właściwie abortowana.
Przykład z ostatnich dni: premier Tusk grozi szpitalom i lekarzom, którzy nie będą przeprowadzali aborcji, sankcjami karnymi:
„Zwróciłem się do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego i do pani minister zdrowia, aby przedstawili odpowiednim instytucjom i osobom wytyczne, zgodnie z którymi np. w przypadku odmowy uzasadnionej terminacji ciąży szpital straci kontrakt z NFZ w zakresie ginekologii, jeśli bez wyraźnego uzasadnienia odmówi terminacji ciąży i sprowadzi przez to zagrożenie na zdrowie i życie kobiety”.
Podpieranie się zdrowiem i życiem kobiety jest w tym przypadku manipulacją, ponieważ tej przesłanki nigdy nie zmieniono, ona obowiązywała, i obowiązuje. A przypadki, które PO politycznie eksploatowała w ostatnich latach, były niemal zawsze, a może zawsze, po prostu naciągane. Najczęściej były to zwykłe zaniedbania, albo decydowały inne przyczyny, których możemy się domyślać.
W tych okolicznościach martwi milczenie środowisk, które rozumieją, czym jest aborcja. Grupy i instytucje, zwłaszcza świeckie, które przed 2020 rokiem wywierały niesamowicie brutalną presję na Trybunał Konstytucyjny i na obóz Zjednoczonej Prawicy, teraz po prostu nie zabierają głosu, albo zabierają w sposób niesłyszalny i praktycznie niezauważalny. Wyjątkiem jest głos odważnych biskupów, z przewodniczącym KEP abp. Stanisławem Gądeckim na czele.
16 marca rozpocznie się także nowenna w intencji Ojczyzny, zgody narodowej i poszanowania życia ludzkiego:
Sytuacja jest trudna, środowiska aborcyjne próbują domknąć sprawę raz na zawsze, chcą zapewnić sobie pełne panowanie w przestrzeni publicznej. Nie można do tego dopuścić. W tych skrajnie niesprzyjających warunkach, trudnych także politycznie, nie może zabraknąć głosów pro-life. Trzeba się upominać o nienarodzonych, szukając także nowych sposobów komunikacji. Trzeba upominać się stanowczo, ale i w taki sposób, który przełamie sztuczne bariery, który zerwie ze złym zrytualizowaniem sporów. Trzeba mówić jasno, że to jest zabójstwo.
Teraz rozstrzyga się, czy ta święta sprawa naprawdę jest tak ważna, jak mówimy, czy też jednak diabelskie oczy smoka zdołają nas przerazić i sparaliżować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684578-nie-dajmy-sie-zastraszyc-bronmy-najslabszych-i-dzis