W kampanii wyborczej Platforma obiecała „100 konkretów na 100 dni rządzenia”, ale im bardziej zbliża się 22 marca, kiedy upłynie owe 100 dni, tym wyraźniej widać, że nie uda się zrealizować nie tylko 100 konkretów, a nawet tylko kilku z nich.
Nawet ten, który zaczęto realizować najszybciej jak podwyżki płac nauczycieli, okazuje się budzić ogromne niezadowolenia zarówno samych zainteresowanych, jak i samorządów, które mają te podwyżki wypłacić. Otóż okazało się, że tylko niewielka grupa nauczycieli otrzyma zapowiedzianą podwyżkę w wysokości 1, 5 tys zł do wynagrodzenia (a taką właśnie podwyżkę obiecywał po wielokroć Donald Tusk), dla zdecydowanej większości, będą to podwyżki od 1,1 tys zł do 1,3 tys zł. Co więcej mimo deklaracji, że samorządy otrzymają dodatkowe kwoty subwencji oświatowej, które w pełni mają pokryć podwyżki płac nauczycieli, takich środków nie otrzymały, co oznacza konieczność sfinansowania tych podwyżek w części ze środków własnych ,których w samorządach na początku roku z reguły brakuje. A więc deklaracja, która była wręcz sztandarowym zobowiązaniem nowej większości rządowej jest realizowana jak po grudzie, zdecydowana większość nauczycieli otrzyma te podwyżki dopiero w kwietniu (z wyrównaniem od stycznia), w niższej wysokości niż się im obiecano, co więcej samorządy szczególnie te mniejsze, nie mają pełnych środków, żeby te podwyżki wypłacić.
Nawet w sprawie takiej obietnicy, która wydawała się oczywista, bo nie wymagała środków budżetowych, rządzący najpierw zwlekali z podjęciem decyzji, a gdy się już zdecydowali ją realizować, okazało się, że chronią raczej interesy banków, a nie obywateli. Chodzi o wakacje kredytowe dla młodych ludzi, którzy pożyczyli pieniądze na swoje pierwsze mieszkanie, Rada Ministrów wprawdzie podjęła decyzję o przyjęciu projektu ustawy o wakacjach kredytowych na rok 2024, tyle tylko, że znacząco obniża ona liczbę kredytobiorców, którzy będą mogli z nich korzystać. Rzeczywiście wprowadzenie ograniczenia limitu wysokości kredytu (do 1,2 mln zł), a także wprowadzenie kryterium dochodowego (dopiero sytuacja, w której rata kredytu będzie przekraczała 30 proc. dochodów gospodarstwa domowego, będzie upoważniała do korzystania z tego rozwiązania), spowoduje, że najprawdopodobniej będzie mogło z nich skorzystać zaledwie ok. 30 proc. dotychczasowych kredytobiorców. Wszystko więc wskazuje na to, że w starciu rządu z bankami, wygrały banki, bo to one blokowały wprowadzenie wakacji kredytowych od początku tego roku, co więcej starały się o wprowadzenie takich kryteriów, żeby liczba uprawnionych była znacznie mniejsza w stosunku do rozwiązań wprowadzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Usunięty spot
O tak sztandarowych obietnicach wyborczych jak 60 tys zł kwoty wolnej od podatku PIT, możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku dla przedsiębiorców czy wakacjach od ZUS nikt już z polityków rządzącej koalicji nawet nie wspomina. Ba, słynny spot wyborczy, w którym czołowi politycy Platformy z obecnym ministrem finansów na czele, posłem Andrzejem Domańskim, obiecywali płacę do 5 tys zł miesięcznie bez podatku PIT, został właśnie usunięty z mediów społecznościowych. Piątka posłów Platformy, Kinga Gajewska, Arkadiusz Myrcha, Izabela Leszczyna, Arkadiusz Marchewka i wspomniany wyżej Andrzej Domański, w ten sposób próbuje „zacierać ślady” po deklaracjach wyborczych swojej partii.
Z niektórych obietnic wyborczych Platforma chce zrobić wręcz karykaturę wcześniejszych propozycji, tak jak z tzw. babciowym, czyli świadczeniem w wysokości 1,5 tys zł miesięcznie dla babć, żeby matki po urodzeniu dziecka mogły szybko wrócić do pracy. Teraz okazuje się, żeby otrzymywać to świadczenie, trzeba będzie zawrzeć umowę o pracę z opiekunką, a matka, która wróci do pracy, nie będzie mogła zarabiać więcej niż płaca minimalna. Trudno sobie wyobrazić, żeby tak skonstruowane świadczenie, rozwiązało problem szybkiego powrotu kobiet do pracy po urodzeniu dziecka, raczej będzie ono „ psuło nerwy” potencjalnie zainteresowanym.
Niektóre obietnice więc znikają jak kamfora, zaciera się po nich nawet ślady, pojedyncze są realizowane tylko częściowo, inne są tak modyfikowane, że stają się wręcz karykaturą wcześniejszych propozycji. W tej sytuacji, żeby za 2 tygodnie zapobiec blamażowi, najprawdopodobniej ruszy wyjaśnianie, że przecież rządząca koalicja ma aż 4 lata na realizację obietnic wyborczych, bo przecież nikt o „zdrowych zmysłach” nie powinien nawet przypuszczać, że program 100 obietnic uda się zrealizować w 100 dni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684512-im-blizej-100-dni-tuska-tym-czesciej-znikaja-konkrety