Komisja PE ds. Handlu Międzynarodowego głosami EPL, czyli partii Tuska, przedłużyła bezcłowy handel towarami z Ukrainą. Liberalizację handlu z Ukrainą poparli europosłowie „koalicji 13 grudnia”. Wszystko to w chwili, kiedy w Polsce odbywają się masowe protesty polskich rolników. „Premier Donald Tusk, chwalił się wielokrotnie, że w Europie nikt go nie ogra, a tymczasem sytuacja jest zupełnie inna” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Przydacz. Były wiceminister spraw zagranicznych nie ma wątpliwości, że dla „części PO ważniejsze jest poklepanie po plecach ich kolegów z Brukseli”.
wPolityce.pl: Kolejny raz politycy EPL, partii Donalda Tuska, uderzyli w polskie rolnictwo i polski rynek. Dlaczego nie słychać słów krytyki premiera, który miał być tak duże wpływy w Brukseli?
Marcin Przydacz: Nie tylko rolnicy, ale w ogóle Polacy, oczekują skutecznej ochrony naszej granicy. Ta sytuacja rzutuje na całą naszą gospodarkę. Premier Donald Tusk, chwalił się wielokrotnie, że w Europie nikt go nie ogra, a tymczasem sytuacja jest zupełnie inna. W Unii Europejskiej podejmowane są decyzje, które są dla nas niekorzystne. Donald Tusk i jego ministrowie nie są w stanie zatrzymać tych procesów, a wręcz nawet popiera działania przedłużające pełną otwartość rynku europejskiego dla produktów ukraińskich. Jednocześnie w polskich mediach, debacie publicznej w kraju, ci sami politycy Platformy Obywatelskiej opowiadają jak bardzo bronią naszego rynku. Liczą na to, że system medialny obroni Tuska i nikt nie wykryje tej hipokryzji, półprawd i kłamstw.
Czy w najbliższym czasie należy spodziewać się poprawy sytuacji polskich rolników?
Polacy oczekują skutecznego działania rządu i ochrony polskiego rynku, czego ewidentnie ani Tusk ani, ministerstwo rolnictwa nie jest w stanie przeprowadzić. Należy przekonywać naszych partnerów w Europie do ograniczenia przepływu tych towarów przez polską granicę, a jeśli by to się nie udało, to rząd dysponuje instrumentami krajowymi, by ochronić granicę przed niekontrolowanym napływem produktów ze wschodu. Niestety, ani z jednego narzędzia, ani z drugiego nie chce lub nie potrafi skorzystać.
Tusk deklaruje, że będzie w Brukseli walczył o interesy rolników. O czym w takim razie rozmawia z szefem EPL Manfredem Weberem, skoro politycy tej frakcji głosują za przedłużeniem bezcłowego importu ukraińskich artykułów?
Dla części polityków PO ważniejsze jest poklepanie po plecach ich kolegów z Brukseli, niż ochrona interesu polskiego rolnika. Częściej podejmują zatem decyzje zgodne z oczekiwaniami brukselskich biurokratów niż z oczekiwaniami polskich rolników.
To nie przysporzy obozowi Tuska popularności. Sądzi pan, że protesty będą się nasilać?
Protesty są wyrazem dezaprobaty dla polityki rządu Tuska. To także twardy instrument nacisku na rząd. Rolnicy korzystają ze swojego konstytucyjnego prawa do demonstrowania tak aby wymóc odpowiednie działania na rządzie Tuska. Wpierw rząd próbował się podłączyć pod te protesty, ministrowie rolnictwa próbowali brać w nich udział, ale zostali z nich przepędzeni przez rolników. Wykazywali się przecież hipokryzją, przecież protestowali przeciwko samym sobie. Te protesty są skierowane nie tylko w stronę Brukseli, ale w pierwszej kolejności wobec rządu, od którego każdy obywatel oczekuje określonych działań.
Myśli Pan, że to przekonuje premiera, że zmieni sposób postępowania?
Te protesty są uzasadnione i musi się z nimi liczyć rząd Tuska. Sondaże pokazują jasno, zdecydowana większość Polaków, czyli ponad 70 proc., popiera te protesty. Dlatego obserwujemy dziś w mediach próbę zohydzenia rolników.
Chodzi o wczorajsze zajścia, ostre zachowania funkcjonariuszy policji i dzisiejsze komentarze Tuska i Hołowni?
Jak ustaliliśmy dziś podczas poselskiej interwencji w komendach policji, te wczorajsze prowokacyjne działania były efektem nacisków politycznych najpewniej ze strony min. Kierwińskiego. Wszystko po to, aby wytworzyć negatywny obraz rolnika, a później nazywać ich chuliganami, czy burzycielami porządku. Finalnie ma to doprowadzić do spadku poparcia społecznego tych protestów. Tej ohydnej narracji tworzonej przez ośrodek rządowy trzeba dawać odpór i nazywać prawdę po imieniu. A prawda jest taka, że rząd ma instrumenty do tego, aby chronić polskich rolników, tylko nie chce z nich skorzystać.
Jakie wnioski po interwencji poselskiej dotyczącym wczorajszego zachowania policji podczas protestu. Jakie efekty?
Byłem w Komendzie Głównej Policji i w środku dnia nie zastałem ani komendanta, ani jego zastępców, ani żadnego z dyrektorów odpowiednich biur. Widać, że policja nie chce wyjaśnić tej sytuacji i odsyła do MSWiA. To tam należy szukać, czyli w gabinecie min. Kierwińskiego, powodów tej wczorajszej prowokacyjnej aktywności policji przed Sejmem. Policja ma obowiązek chronić nie tylko budynki rządowe, czy marszałka Hołownię, ale ma także zapobiegać wzrostom negatywnych nastrojów. Nigdy zaś, nie może zachowywać się prowokacyjnie na zlecenie polityczne.
Dziękuję za rozmowę
CZYTAJ TAKŻE:
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684307-przydacz-epl-za-otwarciem-granic-media-maja-obronic-tuska