„Jest wielka nadzieja, że Polacy, wsłuchując się w protesty, wygaszą ślepy euroentuzjazm, który każe akceptować wszystko, co ma unijną etykietę” - stwierdził w „Salonie Dziennikarskim” na antenie Telewizji wPolsce Miłosz Manasterski.
Elżbieta Królikowska-Avis skomentowała wielki protest polskich rolników, którzy stwierdzili, że nie dadzą się przekupić jakąś rządową dopłatą, a ich głównym postulatem jest blokada ukraińskiego eksportu na granicy.
Pijarowskie chwyty Tuska
To jest bardzo ważny moment w historii Europy, bo rolnicy mogą pełnić w tej chwili rolę proletariatu. (…) Większość wypowiadających się rolników to ą młodzi ludzie
— zaznaczyła.
Według niej, spotkanie Donalda Tuska z rolnikami i całe postępowanie jego rządu wobec wsi jest obliczone w główniej mierze na osiągnięcie doraźnych, pijarowskich korzyści.
Moim zdaniem był to rodzaj ustawki Donalda Tuska. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego wizerunku. Po drugie nie podoba mu się ten wizerunek i robi co może, aby ten wizerunek zmienić. Co wynika z konferencji prasowej po spotkaniu z rolnikami? Premier powiedział, że wstrzymamy produkty z Rosji i Białorusi, ale nie powiedział nic o Ukrainie dlatego, że wie, że Bruksela nie zgadza się na to
— uzupełniła Królikowska-Avis.
„Ślepy euroentuzjazm”
Miłosz Manasterski pytany był o pewnego rodzaju społeczny fenomen szerokiego, bezprecedensowego wsparcia wielkich grup ludzi, także z dużych miast, dla rolników. Jacek Karnowski stwierdził, że jest to po prostu organizowanie się ludzi rozmaitej proweniencji w „walce o normalność”.
Po ‘89 roku nie mamy całych gałęzi gospodarki. Nie mamy wielu rzeczy, które moglibyśmy wytwarzać w Polsce, ale już ich nie wytwarzamy, a jeśli już, to robimy to pod inną marką, dla zachodnich koncernów. Rolnictwo to ostatnia dziedzina gospodarki, gdzie naprawdę jesteśmy u siebie. Myślę, że ludzie coraz bardziej to rozumieją jak jest ważne, żeby to utrzymać, żebyśmy mieli polski chleb, polskie mleko, masło czy jabłka
— stwierdził Manasterski.
Poza tym rolnicy naprawdę imponują w tych rozmowach i wypowiedziach świadomością jak działa UE, jak działa maszyna biurokratyczna, która rolnictwo niszczy. Jest wielka nadzieja, że Polacy, wsłuchując się w protesty, wygaszą ślepy euroentuzjazm, który każe akceptować wszystko, co ma unijną etykietę
— dodał.
„Europejska religia”
Jacek Karnowski dopytywał dyskutujących w „Salonie Dziennikarskim”, czy protesty rolników zaszkodzą rządowi Tuska, czy mandat wyborczy jest zbyt mocny i świeży.
Myślę, że to szkodzi przede wszystkim PSL, a PO bardzo się to podoba, bo im mniejsze wyniki PSL w wyborach samorządowych, tym pewniej się będą czuli koledzy Donalda Tuska
— ocenił Miłosz Manasterski.
Marcin Wikło zauważył z kolei, że nikt z przedstawicieli rolniczych środowisk nie bierze na poważnie ministra Czesława Siekierskiego, a adresatem żądań polskiej wsi jest Donald Tusk.
Postulaty rolników są skierowane bezpośrednio do Donalda Tuska. Nikt nie bierze na poważnie ministra Siekierskiego, człowieka PSL. Rozmowy z nim były, do niczego nie doprowadziły, rolnicy odwracają się na pięcie i wychodzą stamtąd mówiąc, że chcą rozmawiać z Tuskiem
— oznajmił.
Wikło ocenił, ze główną ideą, jaka przyświeca premierowi Tuskowi w sporze z rolnikami, jest obawa o to, by zanadto nie sprzeciwić się wymaganiom unijnej polityki.
Wstrzymanie tego wariackiego Zielonego Ładu i importu z Ukrainy to są dwie decyzje, które należałoby podjąć odważnie, jak zrobił to rząd Mateusza Morawieckiego, wbrew zaleceniom Brukseli. Tego Donald Tusk na pewno nie zrobi. On jest w stanie zaproponować im pieniądze. 1500 zł do hektara to nie są małe pieniądze, więc jest w stanie zaryzykować nawet jakieś budżetowe rzeczy, byle tylko nie wejść na ścieżkę wojenną z Brukselą
— podkreślił.
Zielony Ład to jest nowa, europejska religia, która wlewa się także do nas i Mateusz Morawiecki i jego rząd byli w stanie postawić temu tamę. Teraz słyszymy, ze pani Urszula Zielińska chce 90 proc. ograniczenia emisji
— dodał.
Dorobek rządów PiS
W wyniku dyskusji gości „Salonu Dziennikarskiego” wypłynął temat dorobku rządów PiS i pretensji ukraińskich polityków ws. kryzysu zbożowego.
To jest proces. W jakimś momencie ludzie się zorientują, że dotrzymywanie obietnic to punkt nr. 1 demokracji. (…) Moim zdaniem dorobek rządu PiS nie zostanie zapomniany. Chodzi tu oczywiście o pieniądze, o to, że zwrócono uwagę na nieuprzywilejowanych, duże rodziny, niepełnosprawnych, starszych itd. rozpoczęło się, moim zdaniem, porównywanie jednego rządu do drugiego
— mówiła Elżbieta Królikowska-Avis.
Nie wiadomo, od czego ta kula śniegowa się może zacząć. Być może od rolników, którzy sami w sobie nie są tak liczną grupą, żeby o czymś przeważyli, ale już się do nich podłącza „Solidarność” i ten ruch robi się większy
— stwierdził z kolei Marcin Wikło.
Skomentował on też zarzuty ukraińskich polityków wobec polskich rolników.
My nie protestujemy, żeby np. pojawiły się w Polsce ukraińskie keczupy firmy „Torczyn”. My mówimy o zbożu, które jest hodowane i to bez żadnego nadzoru. Inne wymagania są stawiane wobec polskiego rolnika, a w zasadzie żadnych wobec ukraińskiego. Bardzo bogaci Ukraińcy mają takie holdingi i produkują o wiele taniej i wpłynięcie nawet części tego zboża do polski robi duży problem na naszym rynku
— podsumował.
Zachęcamy do oglądania na żywo telewizji wPolsce.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Telewizja wPolsce/Youtube
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683730-wiklo-zielony-lad-to-jest-nowa-europejska-religia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.